Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pralnie starych aut - czyli jak z wraka zrobić porszaka

Łukasz Kłos
Tomasz Bołt
O tym, co robią przestępcy na złomowisku aut, dlaczego większość ukradzionych pojazdów tną na kawałki, a także po co im samochodowe wraki oraz na czym polega "pranie brudnych aut".

Legalne stacje demontażu zarabiają na opłatach za przyjęcie auta do złomowania, handlu odzyskanymi i sprawnymi podzespołami, ewentualnie sprzedaży metali. Tyle że obroty legalnych warsztatów to kropla w morzu pieniędzy, jakie przepływają przez nielegalne autozłomy. Złodzieje, dziuplowi, wozacy, a wreszcie i pośrednicy tworzą świetnie zorganizowaną, olbrzymią gałąź czarnego rynku. W cenie są zarówno auta, jak i ich części.

Na każdą kieszeń

W tym "biznesie" zagospodarowany jest każdy element. Najdroższe auta sprzedawane są "w całości", najczęściej za wschodnią granicę.

- Kiedyś na Wschód przemycano jeansy. Dziś najbardziej poszukiwanym towarem są auta. Tym lepsze im większe i luksusowe. Wszelkie SUV-y schodzą na pniu. Zawsze się też znajdzie chętny na wyższe klasy mercedesów - mówi funkcjonariusz operacyjny z Wydziału do Walki z Przestępczością Samochodową w Komendzie Miejskiej Policji w Gdańsku.
Klient krajowy ma chudszy portfel, więc i poluje na tańsze, ale solidne auta. W cenie są audi, volkswageny czy beemki, ale ze starszych roczników.

Obserwacje policjantów potwierdzają statystyki. Według wyliczeń Komendy Wojewódzkiej Policji, w całym 2012 roku na Pomorzu skradziono 339 aut tej marki. Z pomorskich ulic zniknęło również po setce skod, bmw i audi.

- Na przykład spośród audi najbardziej poszukiwane są roczniki 2002-2008 . Wtedy przy stosunkowo niewielkim nakładzie finansowym klient może się cieszyć autem dobrej marki - tłumaczy nasz policyjny rozmówca.
Auto z puzzli

Kupując auto na czarnym rynku, właściwie klient godzi się na zakup kota w worku. W najlepsze kwitnie bowiem proceder przerabiania aut. W lewych warsztatach stare auta przerabiane są niczym przeterminowana kiełbasa.

- Wchodzisz do takiego, a tu karoseria z 2006, a wyposażenie jak z przedwczoraj - mówią w gdańskiej komendzie.
Amatorzy aut z czarnego rynku nie mają nawet żadnej gwarancji, że ich nabytek opuścił w całości tę samą fabrykę. Wśród policjantów krąży niejedna opowieść, jak to np. silnik nie zawsze odpowiadał marce auta.

To jednak margines. Grupy przestępcze wyspecjalizowały się na tyle, że sprzedawane przez nich składaki nie wzbudziłyby podejrzeń u niejednego biegłego. Aczkolwiek każda ingerencja pozostawia ślad i nawet w takich przypadkach policjanci potrafią dotrzeć do złodzieja.

Skradzione auta tnie się na części, które trafią na sprzedaż albo jako podzespoły, albo posłużą do podrasowania innego pojazdu. To cały nielegalny "przemysł", prowadzony przez zorganizowane grupy przestępcze.

Wrak na podkładkę

Cięcie i przerabianie aut ma kilka celów. Przede wszystkim służy ukryciu ich prawdziwego pochodzenia. Dlatego na czarnym rynku najbardziej poszukiwane są karoserie z kompletem dokumentów. Tu właśnie swoją rolę znajdują nieuczciwe stacje demontażu pojazdów. "Kupię auto w każdym stanie" - tablice z takimi ogłoszeniami widać nawet w środku miast, wliczając w to Gdańsk.

Dzięki skupowi wraków przestępcy niewielkim kosztem załatwiają sobie "podkładkę" do dalszych lewych interesów. Od zdezelowanego nadwozia ważniejsze są dokumenty oraz unikatowe numery VIN, którymi oznaczone są najważniejsze podzespoły samochodu. Dzięki nim możliwe jest "oczyszczenie" kradzionego auta.
- Pod papiery dezela podkłada się kradzione auto. Dopasowuje się markę, model, silnik, często nawet kolor - tłumaczy jeden z oficerów operacyjnych gdańskiej komendy policji. - Często, planując kradzież, złodziej wybiera takie auta, które pasują do tych znajdujących się "na stanie" dziupli.

Dla większego uwiarygodnienia kradzionego auta przekładane (czy raczej: przespawane) są też do niego numery VIN z odkupionego wraka.

Pralnia samochodowa

Policjanci podkreślają jednak, że gdyby chodziło tylko o przełożenie numerów i dołączenie "czystych" papierów, to ściganie przestępców nie nastręczałoby poważniejszych trudności. Rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana. - U nas nie ma zamkniętych spraw - mówią policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Samochodową w gdańskiej Komendzie Miejskiej Policji. - Likwidujemy dziuple, zatrzymujemy złodziei i paserów, ale ciągle wracamy do starych tematów, ciągle coś wychodzi. Przy okazji nowych spraw często udaje się rozwiązać stare. Pomaga w tym rozpoznanie środowiska przestępczego.

Przestępcy potrafią jeden pojazd rozłożyć na czynniki pierwsze, z których każdy jest wykorzystywany (jak np. tablice rejestracyjne do kradzieży paliwa ze stacji benzynowych). Utrudnia to także późniejszą identyfikację auta, a przez to i ewentualne śledztwo. Wiadomo bowiem, że do udowodnienia winy nie wystarczy wiedza operacyjna policji. Trzeba ją jeszcze przekuć na przekonujący dla sądu materiał procesowy.

- Jeśli na przykład odzyskany pojazd składa się w istocie z pięciu innych, a dokumenty dotyczą szóstego, to należy odtworzyć cały ten proces "przepoczwarzenia" i udowodnić w nim rolę poszczególnych podejrzanych - tłumaczy jeden z oficerów policji.
Do tego, zanim auta dotrą do docelowego klienta, krążą wcześniej między kilkoma pośrednikami. Wszystko po to, by zmylić trop i ukryć źródło pochodzenia. - Ten mechanizm przypomina pranie pieniędzy - dodaje jeden z policjantów.

Cios w podziemie

Kiedy w połowie kwietnia kryminalni z KMP w Gdańsku wkroczyli na teren podejrzanego warsztatu w jednej z pobliskich wsi, rozmiar tego, co tam znaleźli, mógł ich naprawdę zaskoczyć. Kilkadziesiąt tysięcy części, w tym silniki, pocięte karoserie oraz wiele części samochodowych z usuniętymi numerami identyfikacyjnymi - wszystko poukładane pod dachem i na ponadhektarowym placu. Jak podkreślają policjanci, to właśnie w podobnych miejscach kwitnie przerabianie aut.

- To tylko jedno z ostatnio podejmowanych działań. Nie o wszystkich informujemy - zastrzega mł. asp. Aleksandra Siewert z gdańskiej KMP.

Policjanci podkreślają, że po każdej z takich "realizacji" wymierzonych w zorganizowane grupy następuje okresowy spadek kradzieży. Największy jednak cios samochodowemu podziemiu zadadzą ci, którzy zrezygnują z kupna lewych aut i części.

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki