Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy Stoczni Tczew walczą o zaległe wypłaty. Napisali list do syndyka masy upadłościowej

Przemysław Zieliński
Byli pracownicy stoczni w Tczewie liczą na wznowienie produkcji przez nowego właściciela
Byli pracownicy stoczni w Tczewie liczą na wznowienie produkcji przez nowego właściciela Przemysław Zieliński
Ponad sześćdziesięciu pracowników stoczni straciło pracę jesienią 2011 r. Zostali zwolnieni przez syndyka masy upadłościowej przedsiębiorstwa po tym, jak do skutku nie doszła transakcja sprzedaży jego majątku chojnickiemu Zrembowi.

Kilka miesięcy wcześniej stoczniowcy pozwali spółkę-córkę Zrembu, Stocznię Tczew SA, o wypłatę zaległych wynagrodzeń za okres 10 miesięcy pracy. Sąd Rejonowy w Malborku przyznał je grupie siedmiu pracowników. Sprawy reszty osób zostały wstrzymane.

Na początku maja tego roku majątek upadłej tczewskiej stoczni został sprzedany spółce Admiral Boats z Bojana. Kwoty transakcji nie podano.

W liście do syndyka masy upadłościowej stoczni byli pracownicy zakładu pytają, czy dostaną zasądzone wynagrodzenia, które mieli otrzymać po powrotnym przejęciu pracowników przez syndyka masy upadłościowej, zakończeniu prawomocnym wyrokiem sprawy pierwszych siedmiu pracowników i sprzedaży majątku stoczni.

- Czekamy tak już ponad dwa lata i zastanawiamy się, w jakim kraju żyjemy - czytamy w liście.

Okazuje się jednak, że syndyk to zły adresat roszczeń o zaległe wynagrodzenia.
- W prawomocnych orzeczeniach wynagrodzenia zasądzono nie od upadłego, gdzie funkcjonuje syndyk, tylko od Stoczni Tczew SA - przypomina Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Stoczniowcy pytają też o odprawy pieniężne - według nich należne i zgodne z innym wyrokiem malborskiego sądu - których nie otrzymali po zwolnieniach grupowych, choć inne były ustalenia między syndykiem a zakładową NSZZ Solidarność. Syndyk uznał wówczas, że nie wypłaci stoczniowcom odpraw, ponieważ nie posiada na to środków.

- Obawiamy się, że nigdy nie zobaczymy tych pieniędzy - martwi się Ryszard Olszewski, jeden z byłych pracowników stoczni. - Jak dotąd nie otrzymaliśmy ani złotówki. Większość z nas ma ponad 50 lat, a przez pracę w ciężkich warunkach zniszczone zdrowie. W takim wieku trudno o znalezienie pracy, dlatego te pieniądze bardzo by się nam przydały.

- Byli pracownicy Stoczni Tczew sp. z o.o. otrzymują odprawy pieniężne w warunkach zwolnień grupowych - przekonuje z kolei Tomasz Adamski.

Stoczniowcy obawiają się, że w pierwszej kolejności pieniądze ze sprzedaży majątku zakładu otrzymają inni wierzyciele. Suma wierzytelności wynosi ok. 12 mln zł.

- Plan podziału środków pochodzących ze sprzedaży przedsiębiorstwa będzie obejmował wierzycieli zabezpieczonych rzeczowo oraz kategorię pierwszą, w tym pracowników - zapewnia rzecznik gdańskiego sądu.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki