Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy Opery Bałtyckiej walczą dalej o podwyżki

Ewa Andruszkiewicz
„Syty głodnego nigdy nie zrozumie” - pod takim hasłem artyści Opery Bałtyckiej wznowili wczoraj swój protest pod Urzędem Marszałkowskim w Gdańsku. Słowa te skierowali do urzędników, którzy, ich zdaniem, mieli zablokować obiecane przez dotychczasowego dyrektora opery - Marka Weissa - podwyżki dla załogi.

- Zwracamy uwagę na katastrofalnie niskie i od lat niewaloryzowane wynagrodzenia pracowników - zarówno obsługi, jak i artystów. Zablokowanie przez Urząd Marszałkowski skromnej tegorocznej waloryzacji płac to kolejna restrykcja pogarszająca sytuację pracowników opery - stwierdził w swoim oświadczeniu Bogdan Olszewski, sekretarz ZRG NSZZ Solidarność.

- Oczekujemy od dyrekcji, a przede wszystkim od marszałka województwa pomorskiego niezwłocznej reakcji na postulaty załogi i podjęcia konstruktywnego dialogu.

Bogdan Olszewski zaapelował także, by sytuacji Opery Bałtyckiej przyjrzała się Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego oraz Sejmik Województwa Pomorskiego.

- Zwracamy się do radnych, bo to oni mają prawo zmieniać budżet. Mówimy tu o kwocie 200 zł brutto. To nie są wielkie pieniądze, które mogą zrujnować budżet województwa, a z drugiej strony są to kwoty, które są istotne dla ludzi, którzy w operze pracują - dodaje w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Olszewski.

Przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego z zarzutem, jakoby ich pismo miało wstrzymać wypłatę wyższych wynagrodzeń, się nie zgadzają i tłumaczą, że o podwyżkach pomyśleć można, ale nie w formie, jaką zaproponował dyrektor Weiss. Podwyżki miałyby bowiem zostać sfinansowane w obrębie budżetu, który opera ma na ten rok. Chcąc przyznać każdemu pracownikowi dodatkowe 200 zł brutto, władze instytucji muszą znacznie ograniczyć liczbę przedstawień.

- Nie możemy zgodzić się na to, żeby podwyżki dla wszystkich pracowników opery zostały sfinansowane w taki sposób, że działalność opery będzie stopniowo zamierać. Korekta planu po podwyżce przewiduje, że Opera Bałtycka zagra w całym roku 2016 tylko 19 przedstawień operowych przy wpływach własnych 200 tys. zł, podczas gdy w poprzednich latach grała wielokrotnie więcej - tłumaczy Władysław Zawistowski, dyrektor Departamentu Kultury w Urzędzie Marszałkowskim w Gdańsku. - Co więcej, zestawienie innych teatrów operowych jest po prostu miażdżące dla Opery Bałtyckiej, która na przykład w zeszłym roku zagrała 74 razy, podczas gdy Opera Śląska w Bytomiu - 181, przy niższych pensjach i wszystkich wskaźnikach gorszych niż mamy w Gdańsku.

Poniedziałkowa pikieta pod Urzędem Marszałkowskim to dopiero początek działań związkowców.
- Kolejny protest odbędzie się już w następny poniedziałek, a jeżeli w tym czasie nic się nie zmieni, to 21 marca, dzień po premierze, zapowiadamy ciągły protest głodowy w Operze Bałtyckiej - mówi Krzysztof Rzeszutek, artysta chóru, członek Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w Państwowej Operze Bałtyckiej. - My z urzędnikami rozmawiać już nie chcemy. Mam natomiast propozycję, aby w dialogu z naszej strony brał udział przewodniczący Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność Krzysztof Dośla, a także były marszałek województwa pomorskiego Jan Kozłowski oraz poseł Jerzy Borowczak. Jeszcze ich o to nie prosiłem, ale mam nadzieję, że się zgodzą.

Szerzej o sprawie piszemy w poniedziałkowym (07 03 2016) papierowym wydaniu Dziennika Bałtyckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki