18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prace nad pojazdem wojskowym na Politechnice Gdańskiej w 1952 roku

Marek Ponikowski
Ten rysunek to dziś jedyny ślad po supertajnym projekcie z 1952 roku?
Ten rysunek to dziś jedyny ślad po supertajnym projekcie z 1952 roku? fot. mat. archiwalne
W 1952 roku w Politechnice Gdańskiej trwały tajne prace nad pojazdem wojskowym. Czy ten projekt wykorzystano do konstrukcji samochodu, który przewoził później sowieckie rakiety SS-1?

Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa miała to do siebie, że wydarzyła się w listopadzie. W jej czterdziestą ósmą rocznicę, siódmego listopada 1965 roku, inżynier Andrzej Grabowski siadł przed telewizorem w swym mieszkaniu w Gdańsku aby obejrzeć transmisję defilady wojskowej na Placu Czerwonym w Moskwie. Z trudem przetrzymał sążniste przemówienie krzaczastobrewego genseka, ceremonialne raporty marszałków oraz przemarsze wyprężonych sołdatów w paradnych mundurach wpatrujących się z zachwytem w trybunę na mauzoleum Lenina, aż wreszcie zza masywnego gmachu Państwowego Muzeum Historycznego zaczęły wytaczać się na plac kolumny katiusz, haubic i czołgów. W kulminacyjnym momencie, gdy przed trybuną pojawiły się ogromne, ośmiokołowe wehikuły inżynier Grabowski zerwał się nagle z fotela z okrzykiem: - NASZ POJAZD!

***

Trzynaście lat wcześniej Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało Katedrze Budowy Pojazdów Mechanicznych Politechniki Gdańskiej zaproszenie do udziału w konkursie na (jak czytam we wspomnieniach profesora Stefana Manitiusa) "projekt transportera opancerzonego oraz terenowego samochodu ciężarowego, zdolnych do poruszania się w najtrudniejszych warunkach terenowych oraz na wodzie". - Dopiero po jakimś czasie okazało się, że do konkursu włączono uczelnie techniczne całego Układu Warszawskiego -mówi mi pan Ryszard Grabowski, syn nieżyjącego już doktora Andrzeja Grabowskiego. - Projekt był supertajny i pilny. Mieszkaliśmy wtedy w domku na terenie Politechniki i moja mama o drugiej w nocy nosiła "chłopcom" kawę i kanapki.

***

Szefem zespołu był 47-letni wówczas profesor Mieczysław Dębicki, absolwent Państwowej Szkoły Morskiej w Tczewie i Politechniki Lwowskiej, jeden z pionierów przedwojennej polskiej motoryzacji, w drugiej połowie lat 30. ważny członek zespołu konstruktorskiego Państwowych Zakładów Inżynierii w Warszawie. Jego dziełem było nowatorskie podwozie słynnej limuzyny PZInż. Lux-Sport, która nie zdążyła wejść do produkcji przed wybuchem wojny. Współtworzył dwa, bardzo nowoczesne na owe czasy, prototypy ciężarówek o ładowności 4 ton PZInż. 703 i PZInż. 713, a tuż przed wojną zaprojektował dla Antoniego Więckowskiego, właściciela warszawskiej fabryki "Bielany" w Łomiankach, prototyp podwozia lekkiego samochodu osobowego AW, który miał szansę by z powodzeniem konkurować ze starzejącym się Polskim Fiatem 508 Junak. Niestety projekty i sam prototyp zaginęły.

Dębicki wykładał też w latach 1936-39 budowę samochodu w Państwowej Szkole Technicznej Lotniczo-Samochodowej w Warszawie.
Podczas okupacji utrzymywał się m.in. z prowadzenia hurtowni chemicznej i warsztatu samochodowego, a nawet… wyrobu wózków dziecięcych. Przede wszystkim jednak był żołnierzem Armii Krajowej. Pod pseudonimem "Zygmunt" przystosowywał zdobyte na Niemcach samochody do akcji dywersyjnych. Wraz z towarzyszami broni z Oddziału Dyspozycyjnego "Motor", a potem Brygady "Broda-53" zmieniał wygląd pojazdów, wyposażał je w fałszywe tablice rejestracyjne i dokumenty. Pani Joanna Dębicka-Swolkień, córka profesora wspomina o specjalnym osprzęcie zainstalowanym przez ojca w jednym z samochodów w celu dyskretnego wykonywania dokumentacji fotograficznej. Samochody, które przeszły przez ręce "Zygmunta" posłużyły w jednej z najbardziej znanych akcji AK - wykonaniu wyroku na kacie Warszawy, generale SS i Policji, Franzu Kutscherze. Po upadku Powstania Warszawskiego Dębickiemu udało się uciec z transportu do obozu koncentracyjnego.

***

W Gdańsku znalazł się na początku kwietnia 1945 roku, gdy dopalały się ruiny miasta. Dołączył do grupy operacyjnej, która w zrujnowanym gmachu dawnej Technische Hochschule organizowała Politechnikę Gdańską. W roku akademickim 1945/46 był już kierownikiem Katedry Budowy Pojazdów Mechanicznych. Niebawem działalność dydaktyczną i naukową połączył z pracą konstruktorską: miał budować samochód ciężarowy o ładowności 3,5 tony. W projektowaniu ciężarówki inspirowanej rozwiązaniami przedwojennego PZInż.-a 713, która niebawem stała się znana jako Star 20 z Mieczysławem Dębickim współpracowali dawni koledzy, inżynierowie Jerzy Werner i Zygmunt Okołów.

***

- Stosunki w katedrze były familiarne - wspominała po latach Janina Grabowska, która nocą nosiła "chłopcom" kanapki i kawę. - Wszyscy mówili sobie po imieniu, a mimo to w sprawach służbowych zachowywano dystans. Niekończące się spory wokół projektu samochodu terenowego dla MON kwitowano zazwyczaj stwierdzeniem: "Mietek to rozstrzygnie"… Oprócz Andrzeja Grabowskiego i Stefana Manitiusa projektem zajmowali się najbliżsi współpracownicy profesora - Ryszard Krupowicz i Wojciech Nowakowski. Gdy okazało się, że zarówno transporter opancerzony jak ciężarówka zdobyły w konkursie drugie nagrody (pierwszych nie przyznano), profesor Dębicki podzielił równo między wszystkich otrzymaną nagrodę pieniężną.

***

Poza drewnianymi modelikami, które, jak pamięta Ryszard Grabowski, aż do końca lat 70. stały w oszklonej szafie w gabinecie profesora Dębickiego oraz dwoma rysunkami przekazanymi mi przez panią Anię Pałuchę, córkę Wojciecha Nowakowskiego nie ma ani śladu po supertajnym projekcie sprzed sześćdziesięciu lat. W każdym razie na Politechnice Gdańskiej. Jaki zatem pojazd uczestniczący w defiladzie w Moskwie tak zbulwersował inżyniera Andrzeja Grabowskiego?

Próbuję porównywać szczegóły bardzo szkicowych rysunków ze zdjęciami wojskowych pojazdów sowieckiej armii z lat 60. Bardzo szybko z kręgu podejrzanych wypada transporter opancerzony BTR 60. Istnieje pewne podobieństwo sylwetki, ale w projekcie profesora Dębickiego i współpracowników przedział silnikowy znajduje się za przedziałem kierowcy, a desant ulokowany został z tyłu. BTR ma przedział silnikowy z tyłu; mieściły się w nim, notabene dwa, ulokowane równolegle silniki V 8 z samochodu osobowego GAZ-13 Czajka. A jak jest z ciężarówką? W tym przypadku dość łatwo udaje mi się znaleźć pojazd, który w 1965 roku mógł skojarzyć się inżynierowi Grabowskiemu z projektem, nad którym pracował przed laty. Wszystko się zgadza - konfiguracja podwozia, umieszczenie silnika, w niektórych odmianach także charakterystyczny błotnik rozpoczynający się nad pierwszą osią i biegnący aż do tyłu samochodu. Czy MAZ 543, potężny nosiciel rakiet 9K72, na Zachodzie znanych jako SS-1 Scud był oparty na polskim projekcie? Aby odpowiedzieć twierdząco lub przecząco na to pytanie trzeba by poszukiwań zakrojonych znacznie szerzej niż te dziennikarskie dociekania…

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki