Ciążowy biznes kwitnie w sieci. Używane, pozytywne testy ciążowe można kupić już za kilkadziesiąt złotych, w „zestawach” sprzedawcy reklamują także ciążowe zdjęcia USG, czy... mocz ciężarnej kobiety, najpewniej do samodzielnego wykonania testu.
„Mam do zaoferowania komplet - pozytywny test ciążowy oraz mocz ciężarnej (sterylnie zapakowany), pełna dyskrecja”, „sprzedam pozytywne testy ciążowe i foto USG”, „mam do sprzedania test ciążowy z wynikiem pozytywnym. Sprawdzi się jako żart lub w celu sprawdzenia twojego faceta” - dziesiątki ogłoszeń tego rodzaju z łatwością można znaleźć na jednym z popularnych portali internetowych.
Czytaj: Pływamy w oceanie głupoty [KOMENTARZ]
Wymuszone małżeństwo może ujść na sucho
Ogłaszający - z reguły kobiety - podają m.in. numery telefonów, a do ogłoszeń załączają np. zdjęcia testów. Ceny „pełnego zestawu”, w którego skład wchodzą zdjęcia USG, próbki moczu oraz pozytywny test zaczynają się od około 50 zł. Wszystko to może zostać wysłane pocztą lub odebrane przez nabywcę osobiście.
I choć w większości podobnych anonsów sprzedawcy nie informują do czego mógłby być wykorzystany tego typu „towar”, niewykluczone, że nabywca może posłużyć się nim nie tylko do okłamania partnera i próby zatrzymania go przy sobie, ale również do szantażu czy nawet oszustwa lub wyłudzenia.
- W polskim porządku prawnym zarówno nabyty mocz jak i testy ciążowe posłużyć mogą wyłącznie w relacjach z konkretnym mężczyzną. Do pracy potrzebne jest raczej zaświadczenie od ginekologa, które wykonywane jest na podstawie USG, a nie testów z moczu - mówi mec. Borys Laskowski, trójmiejski adwokat.
Tłumaczy, że nawet gdy taka fałszywka posłuży w celu „wymuszenia” małżeństwa, to oszustka nie poniesie żadnych konsekwencji prawnych.
- Nie jest to nie tylko przestępstwo, ale nawet nie jest to przesłanka dla unieważnienia małżeństwa. Osoba w ten sposób wprowadzona w błąd, będzie ewentualnie mogła rozwieść się w zwykły sposób - zaznacza w rozmowie z naszą redakcją adwokat.
Jednak zupełnie inna sytuacja wchodzi w grę, kiedy kobieta posługując się takim testem i oszukując co do swojego stanu, osiąga jakieś korzyści majątkowe.
- Dla przykładu mogą być to pieniądze na utrzymanie w okresie ciąży czy nawet możliwość zamieszkiwania, kiedy ofiara będzie płaciła za nią rachunki. Takie zachowanie, w moim przekonaniu, jak najbardziej może stanowić przestępstwo oszustwa. A wtedy zagrożenie karne wynosi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności - podkreśla mecenas Borys Laskowski.
Sprzedająca: - To może być żart na prima aprilis!
Udało nam się skontaktować z Aleksandrą, jedną z kobiet, która oferowała do sprzedaży pozytywne testy i USG. Zapytaliśmy po co jej zdaniem ktoś miałby kupić taki nietypowy „towar”.
- Nawet chociażby po to, żeby zrobić kawał na prima aprilis - stwierdza z rozbrajającą szczerością kobieta. Zaraz jednak zaznacza: - Nie interesuje mnie po co komu test, to już nie jest moja sprawa. Niektórzy kupują, żeby sobie popatrzeć, inni, żeby pokazać koleżankom...
Na nasze pytanie o to, czy w odpowiedzi na takie ogłoszenie odzywają się chętni, odpowiada: - Skoro są oferty, to znaczy, że są zainteresowani.
Komentarz psychologa społecznego, dr Wiesława Baryły z Uniwersytetu SWPS przeczytasz w papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego z dnia 10 marca 2016 r. lub kupując e-wydanie gazety
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?