Jeszcze nie opadł kurz po aferze Amber Gold, a na Pomorzu pojawia się nowy schemat wyłudzeń. Firmy najpierw udzielają pożyczek pod zastaw mieszkań, a następnie - bezwzględnie wykorzystując kruczki prawne - w krótkim czasie przejmują lokale. Widać wciąż ulegamy złudzeniom. Nie uczymy się na błędach?
To nie zawsze jest kwestia naiwności. Bez względu na poziom rozwoju społecznego, jest grupa konsumentów, która po prostu potrzebuje finansowania - bez znaczenia, czy to jest samochód, dom, czy inwestycja biznesowa. To jest stała cecha wszystkich gospodarek. Przy tym często zdarza się, że nie mogą liczyć na finansowanie w tradycyjnym sektorze. Szukają alternatywnych rozwiązań.
Jak widać, pakują się przy tym w tarapaty. Prokuratorzy twierdzą jednak, że nie ma w tym zjawisku roboty dla nich, bo w Polsce obowiązuje wolność zawierania umów. Jak to jest z tą odpowiedzialnością firm pożyczających pieniądze?
To prawda, że mamy w Polsce wolność zawierania umów i jest to bezcenna wartość. Najszybciej rozwijają się te gospodarki, w których szanuje się wolność gospodarczą. Organa ścigania czy urzędy nie mogą jednak tłumaczyć tym braku własnej dociekliwości. Tym bardziej jeśli mamy do czynienia z praktykami, o których można powiedzieć, że są oszukańcze. Patologiczne zachowania należy rugować.
A może to wina samych konsumentów, że wdają się w interesy z podejrzanymi firmami? Podejmują ryzyko. Dlaczego mielibyśmy zwalniać ich z poniesienia jego konsekwencji?
Kiedy przechodzimy przez przejście dla pieszych, też podejmujemy ryzyko. Nigdy nie wiemy, czy jakiś szaleniec nie wjedzie swoim autem i nie potrąci nas. A jednak z tego powodu nie zrezygnujemy przecież z przekroczenia ulicy.
Używając tej analogii, to klient szemranej firm jest raczej tym, który przechodzi przez ulicę w miejscu nieoznakowanym...
A czy to zwalnia organa ścigania z dochodzenia, kto wyrządził mu krzywdę, jeśli zostanie potrącony przez auto? Tak samościgane powinno być każde przestępstwo wyłudzenia, bez względu na to gdzie klient zaciągnął pożyczkę. Tyle że to wszystko są działania post factum. Potrzebne są narzędzia pozwalające obywatelom klientom na weryfikację rzetelności firmy, z którą przychodzi im współpracować.
Zdaje się, że to zadanie Komisji Nadzoru Finansowego lub Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, by chronić nas przed niecnymi zakusami nierzetelnych finansistów.
Możliwości kontrolne obu instytucji są ograniczone liczbą urzędników. Rozmiar szarej strefy rynku finansowego jest wielką niewiadomą. Zazwyczaj o tym, że działa taka czy inna nierzetelna firma, dowiadujemy się z publikacji prasowych. Tyle że za chwilę firmy te znikają. W ich miejsce pojawiają się nowe. Rynek jest dynamiczny. Potrzebne jest narzędzie, które pozwoliłoby okiełznać ten żywioł. Jako Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych proponowaliśmy wprowadzenie obowiązkowego rejestru przedsiębiorstw pożyczkowych. Rozwiązanie to spotkało się początkowo z zainteresowaniem rządu. Znalazło się w pierwszych projektach zmian do ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym. Ostatecznie jednak przepisy wprowadzające rejestr wykreślono.
Mamy listę ostrzeżeń KNF czy rejestr klauzul niedozwolonych w umowach prowadzony przez UOKiK. Co zmieni na rynku jeszcze jedna urzędowa lista?
Tu chodzi o odwrócenie optyki. Zamiast piętnować nierzetelnych, promujmy sprawdzonych. Wpisanie do rejestru wymagałoby od przedsiębiorcy pewnego wysiłku, w tym także poniesienia odpowiednio wysokiej opłaty. To już na starcie wykluczyłoby jednorazowych kombinatorów.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?