Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozew Sopotu przeciw „Cocomo” znów odrzucony. Będzie apelacja

wie
Pozew Sopotu przeciw „Cocomo” znów odrzucony
Pozew Sopotu przeciw „Cocomo” znów odrzucony Piotr Hukało
Rażąco zawyżone ceny napojów i nachalne nagabywanie przechodniów przez hostessy z charakterystycznymi parasolkami według władz Sopotu miały naruszać dobre imię kurortu. Jednak Sąd Okręgowy w Gdańsku po raz drugi odrzucił pozew magistratu i uznał, że gmina niesłusznie domagała się rekompensaty, zaprzestania określonych praktyk i przeprosin. Sprawa po raz drugi trafi do apelacji.

Przypomnijmy, że w zakończonym 2 tygodnie temu procesie władze Sopotu domagały się 25 tys. zł na cele społeczne i przeprosin od agencji będącej właścicielem sopockiego, kontrowersyjnego klubu „Cocomo” (dziś „Kittens”). Zdaniem magistratu firma oferując drinki, których ceny sięgały kilkudziesięciu tysięcy złotych naruszała dobre imię miasta.

Czytaj: Koniec procesu Sopot kontra Cocomo [ZDJĘCIA]

- Zachowania pozwanej agencji są bez wątpienia tego rodzaju, że nie zasługują na aprobatę. To jednak nie zmienia sprawy, że powodowa gmina nie może domagać się ochrony prawnej w taki sposób,w jaki tego dochodzi formułując swoje żądania pozwu. Istota sprawy mieści się bowiem w tym, że powódka [gmina Sopot – dop. red.] do sądu wnosiła niewłaściwe środki domagając się swojej ochrony - powiedziała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Tamowicz z Sądu Okręgowego w Gdańsku, która żądanie urzędników nazwała „oczywiście niezasadnym”, a gminę, określiła jako „specyficzną osobę prawną” (która jak wyjaśniła: „może domagać się ochrony dóbr”, ale inaczej niż w przypadku osób fizycznych). Według sądu - choć Sopot jak każdy samorząd ma obowiązek utrzymania porządku publicznego i bezpieczeństwa - „nie przyjmuje na siebie bezwzględnego obowiązku zapewnienia osobom, które znajdą się na jego terenie bezpieczeństwa w sensie ochrony przed jakimkolwiek negatywnymi doświadczeniami”.

Sędzia Ewa Tamowicz wyjaśniła, że interwencja gminy w sprawie Cocomo powinna być oparta o inne środki, nie precyzując jednak jakie konkretnie. Ten właśnie brak precyzji nie przekonuje adwokata Roman Nowosielski, pełnomocnika sopockiego magistratu, który zapowiada apelację i przekonuje, że z gmina skorzystała ze wszystkich dostępnych środków, łącznie z karnymi – zgłaszając sprawę do prokuratury.

Sprawa klubu „Cocomo” musi trafić do Sądu Najwyższego

- Sąd uznał wszystkie fakty dotyczące stanu faktycznego podnoszone przez stronę powodową. Jednocześnie brak jest konsekwencji prawnej ze strony sądu co do tych konsekwencji, które sąd uznaje jednoznacznie za naganne, a nie ma wątpliwości, że sąd powiedział kategorycznie, że tego rodzaju praktyki są niedopuszczalne, ale sąd nie wyciąga wniosków jak te praktyki rzutują na wizerunek i dobrą bądź złą opinię podmiotu jakim jest osoba prawna, czyli gmina miasta Sopot – tłumaczył mec. Roman Nowosielski.


Media okrzyknęły go królem nocnych klubów. W jego lokalach, co miesiąc bawi się ok. 30 tysięcy mężczyzn. Wydają miliony złotych na striptiz i drogie alkohole.
Jan Szybawski, prezes sieci klubów Cocomo, to 30-letni były ochroniarz, niegdyś dobrze zapowiadający się judoka. O jego biznesie stało się głośno, gdy kolejni klienci, po burzliwie spędzonej nocy, budzili się z horrendalnymi rachunkami.

TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki