Pożegnanie z „ruskim czołgiem” w Gdańsku. Aktywiści chcą usunięcia go z przestrzeni miejskiej: „Nie ma miejsca na symbole obcej dominacji”

Już w godzinę po zakończeniu happeningu czołg był rozpakowany z pokrywającej go folii i nie pozostał żaden ślad po demonstracji. Rzeczniczka Gdańskiego zarządu Dróg i Zieleni, który opiekuje się pomnikami w mieście, zapewnia, że GZDiZ nie ma z tym nic wspólnego. Organizatorka happeningu, z którą się skontaktowaliśmy, mówi, że odjeżdżając z pod pomnika widziała, że wokół kręci się parę starszych osób. Nie przypuszczała jednak, że chcą walczyć z dosyć trudną do zdjęcia folią.

- Przykre, że w Gdańsku jak widać są środowiska, które chcą popierać ten fałsz suflowany przez Rosję. „Pożyteczni idioci” to pojęcie aktualne cały czas – komentuje Natalia Nitek-Płażyńska.

Wcześniej pisaliśmy: Demonstrację zorganizowała fundacja „Łączy nas Polska”. Grupa kilkunastu osób w kwadrans owinęła czołg stojący przy Al. Zwycięstwa czarną folią „stretch”, naklejony został list przewozowy z adresatem w Moskwie. Uczestnicy żądali usunięcia czołgu, który kojarzy się z sowiecką dominacją w czasach PRL.

- Chcemy ułatwić zadnie władzom miasta Gdańska, ponieważ przygotowaliśmy, myślę bardzo ładnie, zręcznie i pakownie, podarunek na Kreml dla Putlera, zabójcy, który kontynuuje dzieło swoich patronów – mówiła prezes fundacji Natalia Nitek-Płażyńska. - Tych którzy wmawiali nam, że wyzwalali Polskę, Gdańsk tak naprawdę przywożąc nam kolejny terror.

Szefowa fundacji poinformowała o przesłaniu Agnieszce Owczarczak, przewodniczącej rady miasta Gdańska, wniosku o usunięcie czołgu. Wcześniej, zapowiadając happening uzasadniała:

- W wolnym, suwerennym i dumnym państwie, jakim jest Polska, nie ma miejsca na symbole obcej dominacji. Takim znakiem jest stojący przy alei Zwycięstwa w Gdańsku sowiecki czołg. On miał przypominać, że tu rządzi Moskwa. Nie jesteśmy sowiecką kolonią od ponad 30 lat, a czołg nadal stoi. Nikt przez te lata nie miał odwagi odesłać go na śmietnik historii. To się musi zmienić – zaznaczyła Nitek-Płażyńska.

Po agresji rosyjskiej na Ukrainę czołg był przez pewien czas owinięty w wielkoformatową flagę zaatakowanego państwa przez grupę twórców miejskich graffiti. Mimo że pomnik upamiętnia działania 1. Brygady Pancernej 1. Armii WP w wyzwoleniu Pomorza, kojarzony jest z dominacją ZSRS nad państwami, które po 1945 roku znalazły się w jego strefie wpływów.

- Jest to niewątpliwie zabytek, również sztuki wojennej, techniki. Myślę, że powinien znalźć swoje miejsce w muzeum – ocenia Krzysztof Drażba, naczelnik Biura Edukacji Narodowej gdańskiego oddziału IPN. Zaznaczył, że czołg przez swoją historię stał się symbolem wartości, jakie przyświecają obecnym rosyjskim agresorom.

Po 1989 roku czołg przy Al. Zwycięstwa wiele razy był obiektem happeningów, działań i demonstracji antywojennych, związanych ze zmianą geopolityczną. Bywał przemalowywany na różowo, czy w kwiaty. W 2013 roku rzeźbiarz Jerzy Bohdan Szumczyk ustawił przy czołgu wstrząsającą naturalistyczną instalację przedstawiająca gwałconą przez czerwonoarmistę kobietę, mająca przypominać okrucieństwa Armii Czerwonej. Za każdym razem służby miejskie przywracały pomnik do stanu sprzed działań.