Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar strawił dużą część ich domu i teraz mieszkają na 12 metrach z 9 psami. Potrzebne wsparcie dla Przystani Liliany w Straszynie

Danuta Strzelecka
Danuta Strzelecka
Trzy tygodnie temu w domu państwa Madejskich ze Straszyna wybuchł pożar. Spaliła im się część domu, poddasze i dach. Z pomocą dla poszkodowanych w pożarze prowadzących hotel dla psów, szkolenia, dogoterapię, czyli Przystań Liliany w Straszynie, ruszyli przyjaciele, sąsiedzi pomoc. To jednak za mało. Potrzeba więcej. Ruszyła zbiórka na odbudowę. Pomóc można także pomagając w pracach.

Pożar zniszczył ich dom - potrzebna pomoc

W sobotę, 19 września 2020 r., nieszczęście dotknęło mieszkańców Straszyna. Pożar strawił poddasze, część dachu domu, w którym mieszkają, prowadzą hotelik dla psów, szkolenia, czyli tzw. Przystań Liliany przy ul. Poprzecznej 78 w Straszynie. W tej chwili mieszkają w byłej psiej porodówce na 12 metrach kw. razem z 9 psami i 18-letnim kotem. Za ścianą grzeje ich tylko koza. Zamiast dachu - folia. Na ścianach w do niedawna części mieszkalnej ogromny grzyb.

- Jest bardzo trudno - mówi Liliana Madejska prowadząca Przystań Liliany w Straszynie. - Pomagają nam przyjaciele i mieszkańcy Straszyna. Jesteśmy im bardzo wdzięczni. To pomoc różna, ale konkretna, ktoś wyniesie gruz, ktoś inny przywiezie karmę dla psów, koce, ręczniki. Pożar zniszczył doszczętnie poddasze i piętro, czyli praktycznie całą część mieszkalną. Spaleniu uległa także połowa dachu. Parter został całkowicie zalany. Potrzebujemy chociaż minimalnej pomocy na odbudowę. Byliśmy ubezpieczeni, ale ubezpieczalnia już nam powiedziała, że to, co dostaniemy, nie pokryje wszystkich szkód.

Niezbędna jest naprawa dachu, budowa nowego komina i montaż pieca

Najważniejszy jest dach i ogrzewanie. W tej chwili, gdyby nie folia, można by oglądać niebo i tak czasami je widać, bo folia już się rozrywa. W domu został zalany piec i cała instalacja.

- Musimy kupić nowy. Ogrzewa nas tylko jedna koza, która stoi tam, gdzie hotelik dla psów mamy - mówi pani Liliana. - Jeszcze nie jest zimno, ale nie wiemy, co będzie potem.

Straciliśmy dom i miejsce, które przynosiło dochód

Pani Liliana jest wieloletnią dogoterapeutką. Ma za sobą 40 lat doświadczenia w tej pracy.

- Teraz ze względu na stan zdrowia, jestem po wielu operacjach kręgosłupa, skupiam się na szczeniaczkach i młodych psach. Kiedyś szkoliłam także psy agresywne - dodaje.

- Na górze, w tej części, która spłonęła, był pokój szkoleniowy. Teraz nie mam gdzie przeprowadzać tych szkoleń. Straciłam miejsce pracy i tym samym niemal cała moja działalność stanęła w miejscu, nie działa. W hoteliku tylko kilka psów przebywa głównie ze względu na Covid. Prowadziłam też odwrażliwanie dzieci od psów. Miałam duże efekty. Teraz nie mam gdzie tego prowadzić.

Zwierzęta to nasza miłość

Z panią Lilianą i jej mężem Jarkiem mieszka obecnie dziewięć psów - siedem border collie, sędziwa już labradorka, która brała udział w szkoleniach z dziećmi i pies staruszek.

- Ma blisko 18 lat, wyciągnęliśmy go ze straszliwej biedy - dodaje pani Liliana. - Jeszcze mamy kotkę, która wiele lat temu wróciła z nami z zagranicy. Też jest z nami, nie mogliśmy jej tam zostawić. Zwierzęta to nasza miłość.

- Zajmujemy teraz 12-metrowe pomieszczenie, w którym kiedyś była psia porodówka. W części mieszkalnej, która jest pod spalonym dachem, nie można mieszkać. Czekamy na decyzję, czy dom nadaje się do dalszego mieszkania. Na razie te pomieszczenia osuszamy, bo po zalaniu okropny grzyb wychodzi. Nie wiem, za co zapłacimy rachunek, jak przyjdzie.

Liczy się każda pomoc

Dla państwa Madejskich liczy się każda pomoc. Najbardziej taka konkretna.

- Na przykład w zapłaceniu rachunków za prąd - mówi pani Liliana. - Także przydaje się pomoc taka autentyczna, fizyczna. Teraz już dużo gruzu zostało wyniesione, ale jeszcze dużo jest właśnie takiej pracy fizycznej do zrobienia. Przed pożarem mieliśmy okna zamówione, teraz przyjechały i je też trzeba już wstawić. Przyda nam się materiał budowlany, i to ile. Na pewno potrzebne będą płyty.

- Mamy taką przybudówkę ok. 25-metrową, moglibyśmy tam się przenieść, mielibyśmy więcej miejsca niż te 12 metrów, ale ona jest w stanie surowym. Ma tylko wylewkę. Mąż stara się teraz coś z tym zrobić, ale ile da radę, to nie wiem. Sąsiad ma nam pomóc wypiankować ten dach.

Mimo nieszczęścia, które ich spotkało, pani Liliana jest dobrej myśli.

- Dobro wraca. Sama byłam kiedyś przez lata wolontariuszką dla rodzin wielodzietnych, w domu dziecka i w zwierzęcych organizacjach. Tyle osób nam okazało teraz pomoc. Myślę, że znajdą się inni, którzy nam pomogą.

Jak pomóc

Poszkodowanym przez pożar państwu Madejskim można pomóc bez wychodzenia z domu. Na stronie wwww.zrzutka.pl (nazwa: Na odbudowę po pożarze domu, numer ID: gxhu2b) KLIKNIJ TUTAJ została uruchomiona zbiórka, za której pośrednictwem można przekazywać datki finansowe.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki