18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Pożar i szpiedzy": Jak w Elblągu szukano agentów

rozm. Marek Adamkowicz
Jean Bastard został skazany na karę śmierci. Wyroku nie wykonano, ale UB złamało mu życie
Jean Bastard został skazany na karę śmierci. Wyroku nie wykonano, ale UB złamało mu życie ze zbiorów IPN
Z Grażyną Wosińską, autorką książki "Pożar i szpiedzy" poświęconej tzw. Sprawie Elbląskiej z 1949 roku rozmawia Marek Adamkowicz.

Opisała Pani tzw. Sprawę Elbląską, czyli jedną z największych operacji pokazowych bezpieki w czasach stalinizmu...
Tajemnicza Sprawa Elbląska zaczyna się od pożaru hali turbinowej Zakładów Mechanicznych im. Świerczewskiego. Wybuchł on dwie godziny po północy 17 lipca 1949 r., a przyczyną była najprawdopodobniej awaria instalacji elektrycznej. Ówczesna władza z Bierutem na czele natychmiast uznała jednak, że jest to sabotaż. Było to zgodne z ideologią sowiecką: "Dlaczego nie ma dobrobytu? Bo imperialistyczni wrogowie niszczą fabryki. Nie złapało się winnych za rękę. Nie szkodzi, dobierze się z niewinnych".

Wiceminister przemysłu ciężkiego Roman Fidelski zalecił, a właściwie zażądał podczas zebrania partyjnego w Elblągu, powiązania pożaru z cudem w archikatedrze lubelskiej, gdzie jakoby zauważono łzy na obliczu Matki Boskiej. Stalinowskiemu ministrowi wystarczyło, że oba wydarzenia były w lipcu. Dowody? Niepotrzebne. Z kolei minister Kiejstut Żemajtis, podsekretarz stanu w Ministerstwie Przemysłu Ciężkiego, tak się spieszył, że samolotem chciał wysłać zaufanych biegłych do Elbląga. Bezpieka na to: "Bez pośpiechu panowie, my najpierw przygotujemy grunt". I przygotowali. Do 19 lipca funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa aresztowali na chybił trafił, bez żadnych podstaw, około stu osób. Do końca sierpnia w celach znalazło się 150 osób.

Niektóre tropy, jak twierdziła bezpieka, prowadziły do dyplomatów francuskich z Gdańska i Szczecina.
18 listopada 1949 r. aresztowano André Robineau, sekretarza konsulatu Francji w Szczecinie, pod zarzutem szpiegostwa. Stało się to hasłem do działania dla Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku oraz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Od tego momentu zatrzymania pod zarzutem podpalenia elbląskiej hali nie były przypadkowe.

Ubecy nie mieli wątpliwości, że siatka szpiegowska działała nie tylko w okolicach Szczecina, lecz także w województwach gdańskim i bydgoskim. Jej szefem miał być według bezpieki René Bardet, wicekonsul Francji, najpierw w Szczecinie, a od lipca 1948 r. w Gdańsku. Jego podwładnymi byli nie tylko pracownicy francuskich konsulatów w Polsce, ale i osoby, które tam bywały. Rozumowanie UB było proste: Skoro francuska siatka szpiegowska działała na terenie województwa gdańskiego, to pożar elbląskiej hali jest jej dziełem.

Bardet miał szczęście, że nie wpadł w ręce bezpieki. 18 lipca 1949 r., a więc dzień po pożarze, zdążył wyjechać do Francji. Za to kłopoty cztery miesiące później (od 19 do 23 listopada) miało 13 aresztowanych osób, w tym pracownicy Zakładów Mechanicznych im. Świerczewskiego: Jean Bastard i Józef Lipiński. Pierwszy to rodowity Francuz, ale obaj po polsku ledwo potrafili się porozumieć w podstawowych sprawach. Wśród zatrzymanych byli także Kazimierz Jakubowski i Tadeusz Słomiński z Kwidzyna...

Charakterystyczne dla Sprawy Elbląskiej jest to, że szybko znalazła się ona na arenie międzynarodowej.
To prawda. Sytuacja Bastarda była poruszana podczas rozmów dyplomatycznych na linii Warszawa - Paryż. Walka Francji o swojego obywatela, po wydanym na niego przez Najwyższy Sąd Wojskowy wyroku kary śmierci, stała się walką o jego życie. Kulisy tej sprawy wyjaśnia list Przemysława Ogrodzińskiego, chargé d'affaires w ambasadzie w Paryżu, do Stanisława Skrzeszewskiego, ministra spraw zagranicznych. Przekazał on szefowi dyplomacji informację, że egzekucja Bastarda może wywołać falę histerii Paryża. Sugerował: "Kabaciński siedział w więzieniu [francuskim - GW] z wyrokiem śmierci cztery lata.

Przypuszczam, że nasza procedura też umożliwia analogiczną sytuację, która wydaje mi się rozwiązaniem dla nas najbardziej odpowiednim". Wspomniany Jan Kabaciński był skazany na śmierć za przestępstwa kryminalne we Francji, o czym będzie w mojej następnej książce. Dodajmy, że Sprawą Elbląską interesowali się również Sowieci. Ambasador ZSRR w Warszawie Wiktor Lebiediew w liście do Stalina 2 lutego 1950 r. komentował: "W ciągu tych czterech miesięcy zrobiono wiele szumu wokół francuskich szpiegów. Zagroziło to nawet francusko-polskim stosunkom dyplomatycznym. A przecież siatka francuskich agentów, którą wykryto, była drugorzędna i składała się w większości z drobnych informatorów".

Mówiliśmy o Francuzach, ale wśród poszkodowanych byli również reemigranci z Niemiec.
W dokumentach IPN dotyczących aresztowanych odnalazłam nazwiska siedmiu Polaków, którzy po 1945 r. przybyli do Elbląga z Niemiec. Repatriantka, której męża i syna aresztowała bezpieka, interweniowała u władz centralnych. Jej wniosek poparło 19 rodzin przybyłych z Westfalii do Elbląga. Prosili nawet za pośrednictwem elbląskiego Państwowego Urzędu Repatriacyjnego o osobistą interwencję jego pełnomocnika ds. reemigrantów z Niemiec - Jana Klicha. Za innymi nikt się nie ujął.

W takiej sytuacji byli Jan Bloch i Edward Wawrzyniak (reemigrował z Belgii, ale pochodził z Niemiec). Po zapoznaniu się z ich życiorysami ubecy twierdzili, że podczas wojny służyli Niemcom i działali przeciw Polakom. Jan Bloch przeżył długie śledztwo, ale uniknął wyroku. Natomiast wobec Edwarda Wawrzyniaka 22 stycznia 1951 r. w Sądzie Apelacyjnym zapadł wyrok: rok i 6 miesięcy więzienia za sabotaż. Wyrok był dokładnie taki, by oskarżony od razu wyszedł z więzienia, bo aresztowano go 1,5 roku wcześniej. To nie koniec tej historii, ale dopowiem ją w następnej książce. Nie znalazłam natomiast informacji, żeby w sprawie interweniował konsul lub niemiecki ambasador.

Prowadząc Sprawę Elbląską bezpieka nie przebierała w środkach. Były tortury, prowokacje, fałszywe zeznania, zaś kilka osób straciło życie...
Z akt IPN wiem, że ubecy brutalnie przesłuchiwali, głodzili około 200 osób. Cele były przepełnione. Wszystko po to, by zyskać "dowody" sabotażu i szpiegostwa. Większość wyszła na wolność po 2 lub 3 latach. W zakładzie pracy czekało na nich zwolnienie. Ci, co mieli mniej szczęścia, doczekali się aktów oskarżenia. Bezwolne sądy wydawały drakońskie wyroki: wieloletniego więzienia i pięć kar śmierci, na szczęście niewykonanych. Jednak dwie osoby nie wyszły żywe z więzienia.

Kobieta popełniła samobójstwo. Według UB, zabił się też Henryk Zając, ale rodzina i koledzy mówią co innego. Do tych dwóch osób dochodzą inne, które zmarły po wyjściu z więzienia. Ubecy i władza prześladowali około tysiąca osób na wolności. Rodziny pozbawiali pracy i mieszkań. Dzieci przesłuchiwano jak dorosłych. To zaważyło na całym ich życiu.
Ciekawy w całej sprawie jest przypadek Kazimierza Jakubowskiego, jednego z oskarżonych, który po latach domagał się przywrócenia dobrego imienia.

Skazano go 13 lutego 1951 r. za szpiegostwo na rzecz Francji. "Dowody" wymuszono torturami, co nie przeszkodziło w uznaniu tychże "dowodów" nie tylko przez stalinowski sąd, ale i Naczelną Prokuraturę Wojskową w 1997 r. Prokurator argumentował, że skoro podwładny Jakubowskiego z "szajki szpiegowskiej" przekonał sąd w 1957 r., że był torturowany, to dlaczego on sam tego nie zrobił? Dopiero w 1999 r. sprawiedliwości stało się zadość. Naczelny Sąd Wojskowy nie miał żadnych wątpliwości, że Kazimierz Jakubowski jest niewinny. W tej samej sprawie był skazany Tadeusz Słomiński, też w 1951 r.

Walczył o wolną Polskę podczas niemieckiej i sowieckiej okupacji, ale miał mniej szczęścia. Do końca swoich dni żył z piętnem szpiega. Nawet po jego śmierci, sąd w 1994 r. nie chciał go uniewinnić. Co ciekawe, w uzasadnieniu sędzia przekonuje, że PRL, czyli Polska Rzeczpospolita Ludowa, była krajem... suwerennym. Dodam tylko, że prawie wszyscy ubecy i sędziowie związani ze Sprawą Elbląską pobierali do końca swoich dni niezłe emerytury, nawet w wolnej Polsce, a niektórzy z nich mieli pogrzeby z honorami wojskowymi.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki