Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Poza sieci@” co prawda życie jest, ale nie wiadomo, jak z niego korzystać

Justyna Degóska
123RF
Rozmowa z Maciejem Dębskim, szefem fundacji „Dbam o mój z@sięg”, o tym, jakie wyniki dało pozbawienie młodzieży internetu na trzy dni.

Zorganizował Pan eksperyment, w którym uczestnicy przez trzy dni byli pozbawieni internetu. Poza tym „detoksem” postawiono przed nimi też kilka dodatkowych zadań...

Przede wszystkim mieli prowadzić dziennik, w którym pisali, jak sobie radzą bez internetu, co ich denerwuje i tak dalej. Oprócz tego, bez używania telefonów i komputerów musieli umówić się na kawę ze znajomymi, porozmawiać z rodzicami albo dziadkami o tym, jak wyglądało kiedyś życie bez komórek. No i razem z kolegami z klasy dostali zadanie stworzenia plakatu dotyczącego uzależnień.

Zobacz: Gdyńskie nastolatki na „detoksie”. 3 dni bez internetu

Co nimi kierowało, że zdecydowali się wziąć udział w eksperymencie?

Przede wszystkim motyw konfrontacyjny. Dzieciaki chciały się sprawdzić, zobaczyć, czy dadzą radę odłączyć się od sieci. Druga kwestia była typowo poznawcza. Młodzież chciała się dowiedzieć, jak się żyje bez telefonu i jak bez internetu funkcjonowali kiedyś ich rodzice czy dziadkowie. Poza tym część uczniów wskazywała, że taki „detoks” jest im po prostu potrzebny.

Trzy dni bez telefonu komórkowego, internetu i komputera to dla współczesnych nastolatków spore wyzwanie. Czy młodzież jakoś się specjalnie przygotowywała do rozpoczęcia eksperymentu?

Muszę powiedzieć, że strategie były bardzo różne. Niektórzy uczestnicy nie założyli nawet zbroi, po prostu wsiedli na konia i od razu odłączyli się od sieci. Inni próbowali „najeść się na zapas”, to znaczy, na kilka dni przed doświadczeniem więcej czasu niż zwykle poświęcić na gry komputerowe, surfowanie po internecie i rozmowy telefoniczne. Była też strategia, która bardzo mnie zaskoczyła - jedna z dziewcząt zdecydowała się stopniowo ograniczać korzystanie z nowych technologii, tak by kiedy nadejdzie dzień eksperymentu, nie doznać szoku.

Kto najlepiej sobie radził z internetowym „detoksem”?

Z badań ogólnopolskich, które prowadzi fundacja „Dbam o mój z@sięg”, wynika, że młodzież najczęściej używa telefonów komórkowych wtedy, kiedy się nudzi. Gdy więc odcięliśmy dzieciaki od telefonów, telewizorów i innych urządzeń, okazało się, że bardzo duża liczba nastolatków miała problem z organizacją czasu wolnego. Dużo łatwiej trzy dni bez sieci było więc przeżyć tym uczestnikom badania, którzy mają w życiu pasje, czytają książki albo udzielają się społecznie. Natomiast dla młodzieży, która nie ma pomysłu na siebie, jest bierna i mało kreatywna, czas eksperymentu był bardzo trudnym doświadczeniem.

Czy udało się zanotować, jaka pora dnia bez telefonu i internetu była dla młodzieży najgorsza do zniesienia?

Ewidentnie największe problemy pojawiały się wieczorami. Godzina 21 czy 22 to ten czas, kiedy sieć buzuje, i właśnie o tej porze u uczestników eksperymentu najczęściej pojawiało się podenerwowanie. Nie wiedzieli zupełnie, co ze sobą zrobić.

Co jeszcze sprawiało nastolatkom trudność?

Przede wszystkim brak dostępu do informacji. Uczniowie przychodzili do szkoły niepotrzebnie, bo na miejscu okazywało się, że nie ma zajęć. Teraz wszystko jest przecież publikowane w internecie na specjalnych platformach. Dodatkowo na portalach społecznościowych młodzi ludzie często wymieniają się informacjami typu „słuchaj, odwołali biolę, nie przychodź”. Uczestnicy naszego projektu byli tego pozbawieni. Bez internetu młodzieży ciężko też było przygotować się do szkoły. Dzięki eksperymentowi niektórzy po raz pierwszy w życiu wybrali się do biblioteki. Możemy się z tego śmiać, ale jeżeli 16-latka jeszcze nigdy nie była w bibliotece, to naprawdę o czymś to świadczy. Problemem było też samo pisanie dzienników. Niektóre były świetnie prowadzone: widać, że pisali je ludzie utalentowani. Przykładem jest jedna z uczestniczek, która zamiast pisać swój zeszyt, stworzyła rewelacyjny komiks. Niestety, spora część dzienników udowodniła, że młodzi ludzie zupełnie nie potrafią przelewać na papier swoich uczuć i myśli. Ich notesy miały po trzy, cztery strony. Dodatkowo, w wielu przypadkach, charakter pisma był po prostu skandaliczny. Proszę uwierzyć, że lekarz wypisujący recepty to nic przy piśmie ucznia z podstawówki.

A co eksperyment mówi o rodzicach współczesnych nastolatków?

Projekt pokazał, że część rodziców jest tak pochłonięta codziennymi obowiązkami, pracą i utrzymaniem rodziny, że jest praktycznie nieobecna w życiu swoich dzieci. W jednym z dzienników chłopak napisał: „Ludzie, tak krzyczycie na młodzież, że używa telefonów komórkowych, a gdzie wy jesteście? Czemu znowu jestem sam?”. Do tego badanie wykazało, że rodzice mają problem z nałogowym korzystaniem z nowych technologii.

Czy badanie zmieniło coś w kontakcie młodzieży z rodzicami?

Owszem. Niektórzy opiekunowie zwracali uwagę, że dzięki eksperymentowi mogli w końcu dłużej porozmawiać ze swoim dzieckiem. Eksperyment uwolnił przestrzeń na relacje, bo pojawiło się dużo czasu, którego wcześniej nie było.

Czy planują Państwo kolejną edycję tego doświadczenia?

Zastanawiamy się nad tym. Być może w przyszłym roku powtórzymy eksperyment w nieco zmienionej wersji. Nie wykluczamy między innymi zaangażowania do niego rodziców. Na razie jednak będziemy pracować nad raportem z przebiegu gdyńskiego eksperymentu.

Rozmawiała Justyna Degórska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki