Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat człuchowski: Gminy dopłacą do rodzin zastępczych

Piotr Furtak
Od przyszłego roku gminy będą musiały ponosić część kosztów utrzymania dzieci ze swojego terenu w rodzinach zastępczych i placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Za dodatkowymi wydatkami nie idą jednak środki na ten cel. Nie wszystkim samorządowcom ten pomysł się podoba.

Do tej pory za utrzymanie dzieci w placówkach i rodzinach zastępczych płaciły samorządy powiatowe. Od stycznia 10 procent tych kosztów zostanie przeniesionych na gminy. Za dwa lata będzie to już 30, a za trzy lata 50 proc.

- To nie jest normalne, że ktoś podejmuje decyzje, a nie przekazuje na ten cel pieniędzy - uważa Eugeniusz Dmytryszyn, wójt gminy Koczała. - Później politycy dziwią się, że gminy podnoszą opłaty na przykład za przedszkola. Ja też chciałbym podejmować decyzje, za które płaciłby ktoś inny. Nie mamy jednak wyjścia. Możemy płakać i płacić.

Nieco ostrożniej na ten temat wypowiada się burmistrz miasta i gminy Debrzno.

- Na pewno będzie to oznaczało dodatkowe wyrzeczenia finansowe - mówi Mirosław Burak. - Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że będzie to oznaczało większe pieniądze dla rodzin zastępczych, które na pewno im się należą. Na szczęście w naszej gminie nie ma zbyt dużo takich dzieci i te dodatkowe obciążenia nie zwalą nas z nóg. Problem będzie na pewno większy w dużych miastach.

Od stycznia gminy będą też musiały zatrudnić asystentów rodzin, którzy będą troszczyli się o to, aby jak najmniej dzieci trafiało do placówek i rodzin zastępczych.

- Samorządy będą musiały otoczyć taką opieką rodziny biologiczne, aby dzieci z nich nie wychodziły - mówi Jerzy Górny, kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Człuchowie. - To będzie w ich interesie. Im mniej dzieci w rodzinach zastępczych i placówkach opiekuńczo-wychowawczych, tym mniejsze obciążenia finansowe samorządu. Trzeba będzie pomóc niektórym rodzinom biologicznym w wychowaniu, otoczyć je odpowiednią opieką. Nie zawsze bowiem dzieci trafiają do placówek ze względu na patologię panującą w rodzinie biologicznej. Często powodem jest pewna niewydolność życiowa.

Asystent przy gminie będzie musiał pomóc takim ludziom - nauczyć ich życia, chociażby poruszania się po urzędach. Niekiedy problemem jest nawet przygotowanie posiłku, czy też wymuszenie, aby odbywał się on przy stole. Mam nadzieję, że zmniejszy to proces oddawania dzieci do placówek.

Konieczność zatrudniania asystentów rodzin nie będzie jednak oznaczała, że pojawią się nowe wakaty. - Rolę asystenta w naszej gminie będzie pełnił najprawdopodobniej jeden z pracowników ośrodka pomocy społecznej - mówi Mirosław Burak z Debrzna. - Nie sądzę, aby było konieczne tworzenie nowego stanowiska. Może tak się zdarzyć jedynie wówczas, gdy okaże się, że asystent ma zbyt dużo pracy.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki