Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat bytowski: Wypadek na budowie owiany tajemnicą

Mateusz Węsierski
Świetlica wiejska w Świerznie jest remontowana - 10 października doszło tu do wypadku
Świetlica wiejska w Świerznie jest remontowana - 10 października doszło tu do wypadku Krzysztof Drozd
Ujawniamy okoliczności tragicznego wypadku na budowie świetlicy wiejskiej w Świerznie (gm. Miastko). 32-letni mieszkaniec podbytowskiej wsi spadł na betonową posadzkę z wysokości 5 metrów. Jego stan jest określany jako ciężki. Właściciel firmy budowlanej nie powiadomił policji ani inspekcji pracy o zdarzeniu, choć miał taki obowiązek. Teraz poniesie konsekwencje swojego zachowania.

Prokuratura i Państwowa Inspekcja Pracy od nas dowiedziały się o tym wypadku.

- Stan pacjenta jest ciężki, ale stabilny. Ma wielonarządowe obrażenia i wymaga długotrwałego leczenia. Ciężko powiedzieć, czy jego życiu zagraża niebezpieczeństwo - mówi ordynator słupskiego OIOM.

Do wypadku doszło w poniedziałek, 10 października. - Pacjenta przewieziono karetką pogotowia najpierw do Miastka, a następnie do Słupska - mówi Antoni Krasicki, dyrektor ds. medycznych Szpitala Powiatu Bytowskiego.

Śledztwo w tej sprawie najpewniej przejmą organa ścigania odpowiednie do miejsca zdarzenia, czyli Prokuratura Rejonowa w Miastku i Komenda Powiatowa Policji w Bytowie.

- Nie mamy informacji na temat takiej sprawy, ale po doniesieniach medialnych podejmiemy odpowiednie czynności - mówi prokurator Krzysztof Młynarczyk z Miastka.

Rzeczenica, Gdańsk: Tragiczne wypadki przy pracy

Przedsiębiorca - Wiesław Reca z podbytowskiego Mądrzechowa - w rozmowie z nami przyznał, że poszkodowany jest jego pracownikiem. Opisał też przebieg wypadku, zapewniając, że nie ma sobie nic do zarzucenia.

- Mój pracownik zachwiał się podczas wykonywania pracy na dachu. Stracił równowagę i wpadł do dziury, w miejscu gdzie poszycie dachu było zdemontowane. Był to prawie płaski dach o nachyleniu około 10 stopni. Zrywaliśmy na nim papę i deski. On ciągnął papę, która się urwała i wówczas wpadł do tej dziury - opowiada Reca. - To bardzo źle, że coś takiego się stało, ale nie widzę tu mojej winy. Pracownik był zabezpieczony, ale widocznie uprząż była za długa.

Gdynia: Cudem uratowany, ale jednak wyrzucony z pracy

Reca zapewnia, że nie wiedział o obowiązku zgłoszenia tego wypadku. - Mogę tylko zapewnić, że nie wiedziałem o konieczności zgłoszenia. Myślałem, że wystarczy przekazać taką informację w szpitalu - mówi właściciel firmy.
Rozmowa z Romanem Giedrojciem, inspektorem PIP w Słupsku

Kto powinien zgłosić wypadek na budowie?
Bezwzględnie pracodawca ma obowiązek zgłoszenia zarówno do prokuratury, jak i do Państwowej Inspekcji Pracy. Musi zgłosić każde zdarzenie, którego skutek można uznać za wypadek przy pracy. Jeśli tego nie uczyni, staje się to wykroczeniem obwarowanym karą grzywny do 30 tysięcy złotych. Szczegółową jej wysokość ustala sąd. My możemy wyznaczyć maksymalnie 2 tysiące złotych w postępowaniu mandatowym.

A szpital ma obowiązek zgłaszania podobnych spraw?
Nie mamy takiego porozumienia. To jest zależne od szpitala. Wiem, że słupski szpital nie informuje nas o takich zdarzeniach. Miastecki tak. Generalnie nie ma ustawowego obowiązku dla szpitala. Są tylko porozumienia nieformalne.

Gdynia: Śmiertelny wypadek w terminalu kontenerowym. Zginął 47-letni mężczyzna
Co Pan sądzi o zachowaniu przedsiębiorcy?
Odnosimy nieodparte wrażenie, że ten pracodawca ma coś do ukrycia. Wypadki się zdarzają, ale gdyby były zapewnione odpowiednie procedury w zakresie bezpieczeństwa pracy, to pracownik by nie spadł. Koniec, kropka. Czy to się komuś podoba, czy nie, winę ponosi pracodawca.

On twierdzi, że nie wiedział o konieczności zgłoszenia wypadku.

W ciągu pół roku od założenia działalności pracodawca musi przejść szkolenie w zakresie bezpiecznych metod wykonywania pracy. Jeśli nie wiedział, to nie miał odpowiedniego przeszkolenia. Jeśli z kolei mówi, że uprząż była za długa, oznacza to, że nie spełniono wymogów w zakresie bezpieczeństwa pracy. Upadek powinien powstrzymać hamulec działający jak pasy bezpieczeństwa w samochodzie. W związku z tym dogłębnie przyjrzymy się tej sprawie i na pewno skierujemy wniosek do sądu. Istnieje też ewentualność wykrycia zaniedbań kwalifikujących tę sprawę do doniesienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Wówczas zajmie się tym prokurator.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki