Powiat bytowski: Problemy wójta Lipnicy z inspekcją pracy

Taki wniosek skierowała do sądu Państwowa Inspekcja Pracy.

W lutym PIP przeprowadziła kontrole w Urzędzie Gminy w Lipnicy. Wykazała ona, że osoby wykonujące prace na rzecz gminy nie były przeszkolone w zakresie BHP, nie zapewniono im odzieży ochronnej, nie skierowano ich na badania profilaktyczne jak również Urząd Gminy nie wypłacał wynagrodzenia osobom, które ich nadzorowały.

- W tej sprawie skierowaliśmy wniosek o ukaranie osoby odpowiedzialnej za naruszenie prawa w związku z wykonywaniem prac społecznych przez osoby skazane - wyjaśnia Jolanta Zedlewska, rzecznik prasowy PIP w Gdańsku.

Pod koniec czerwca bytowski sąd wydał nakaz w trybie uproszczonym, i ukarał wójta grzywną w wysokości 2 tys. zł. Narloch się z tą decyzją nie zgodził i się od niej odwołał.

- Nie zgadzam się z tak wysoką karą - mówi wójt. - Skoro sąd kieruje ich do gminy, aby odpracowali swoją karę, to powinien nam jakoś to zrekompensować. Większość z nich nie bardzo garnie się do pracy. Ktoś musi ich pilnować, a w tym czasie mógłby zrobić coś innego. Myślę, że to nie tylko nasz problem, ale i w innych gminach jest podobnie - podkreśla.

Teraz wójt swoich racji będzie musiał bronić przed sądem. To nie pierwszy problem, który ma Narloch. Uparcie bronił on swego zastępcy Michała Świątka-Brzezińskiego, który według prawa, pełnił tę funkcję nielegalnie. Nie miał on wymaganego na tym stanowisku wyższego wykształcenia i nie został wybrany w konkursie. Na wniosek wojewody zmienił swoje zdanie i zastępcę odwołał.

Wójt Lipnicy nie toleruje żadnej krytyki względem swojej osoby. W ubiegłym roku wysłał on pismo do biskupa, aby odwołać katechetę Jaromira Śpiołka. Jako redaktor lokalnej gazety Śpiołek krytykował działania miejscowej władzy. Według Narlocha, w ten sposób skłócał on społeczeństwo i działał na szkodę Kościoła.