Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Potwór z Rychnów" został skazany na 25 lat więzienia

Marcin Kamiński
Jedna z najokrutniejszych i najohydniejszych zbrodni ostatnich lat została wczoraj osądzona. Sąd Okręgowy w Słupsku skazał 25-letniego "potwora z Rychnów" - Pawła P. - na 25 lat więzienia. Mężczyzna odpowiadał za zamordowanie z premedytacją swojej ciężarnej partnerki Agnieszki Sz. i zbezczeszczenie jej zwłok.

Przewodniczący składu sędziowskiego nie mógł znaleźć słów, które opisałyby odrażające czyny, popełnione przez oskarżonego. Paweł P. nie stawił się na ogłoszenie wyroku - podczas przedostatniej rozprawy poprosił sąd o taką możliwość.

Do zbrodni doszło pod koniec sierpnia ubiegłego roku w lesie, koło miejscowości Rychnowy w pobliżu Człuchowa. Zwłoki przykryte gałęziami odnalazł przypadkowo grzybiarz. Zgłosił to na policję. Okazało się, że dziewczyna, na której ciało się natknął, była już poszukiwana przez rodzinę. Gdy śledczy zaczęli pracować nad sprawą, okazało się, że kobieta została zmasakrowana w kilka dni po śmierci. Sprawca okaleczył ciało nożem, wycinając jego fragmenty i rozcinając powłoki brzuszne.

Sprawcę złapano po kilku dniach. Paweł P. od razu przyznał się do zbrodni. Opowiedział, że feralnego dnia poszedł razem ze swoją dziewczyną do lasu na grzyby. Gdy wracali, postanowili zrobić sobie przerwę i wypić wino i trochę spirytusu. Doszło wtedy między nimi do kłótni i bójki.

Paweł P., jako silniejszy, przewrócił Agnieszkę Sz. na ziemię i zacisnął dłonie na jej szyi. Po chwili kobieta już nie żyła. Oskarżony zaprzeczył, że zabił ją nożem, choć patomorfolodzy orzekli jednoznacznie, że kobieta zmarła pod wpływem krwotoku wewnętrznego. Psycholodzy badający Pawła P. orzekli, że w chwili popełniania zbrodni był poczytalny i doskonale wiedział, co robi.

Przed sądem zbrodniarz jednak zaniemówił. Nie chciał odpowiadać na pytania, nie chciał wyjaśniać motywów zbrodni. Z wyjaśnień, jakie składał przed prokuratorem, wynika, że podejrzewał, że dziecko nie jest jego (badania genetyczne to jednak wykluczyły), lecz brata ofiary.

- Noża użyłem później, nie wiem, co mi do głowy wskoczyło. To było coś najgorszego, co mnie spotkało w życiu. Tęskniłem za Agnieszką, płakałem za nią z żalu. Normalny człowiek by tego nie zrobił - twierdził Paweł P.

Prokuratura nie dała jednak wiary jego słowom.
- Paweł P. zrobił to z premedytacją - mówi prokurator Jadwiga Jabłońska. - Twierdzenie, że nie wiedział, co mu przyszło do głowy, jest nieprawdą. W tym przypadku trudno mówić o człowieczeństwie. Większego znieważenia zwłok nie można sobie wyobrazić. Nie ma on żadnego poszanowania dla życia ludzkiego. Oskarżony wielokrotnie przychodził na miejsce zbrodni. Widział ślady na ciele ofiary od noża. Próbował zakamuflować prawdziwą przyczynę śmierci. Myślał, że jak potnie ciało, to nikt nie zauważy ran w klatce piersiowej. Nie miał jednak wiedzy, że da się ustalić przyczynę zgonu.

Sąd podzielił wczoraj pogląd prokuratora i wymierzył mu karę 25 lat więzienia.
- To czyn ohydny i trudny do rozważań z ludzkiego punktu widzenia - uzasadniał wyrok sędzia Dariusz Ziniewicz. - Przed prokuratorem oskarżony opowiadał wszystko spokojnie, co świadczy o tym, że działał bezwzględnie, tym bardziej że nawet jak zrobiło mu się niedobrze, to zapalił, napił się i dalej masakrował ciało. Badania psychiatryczne wykazały, że nie jest chory. Niewątpliwe jego osobowość jest nieprawidłowa, bo spożywa alkohol, ma też trudne doświadczenia rodzinne. Jednak nie zrobił nic, aby zmienić swoje życie.

Wyrok nie jest prawomocny. Obrona będzie się od niego odwoływać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki