Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszedł z małymi dziećmi na spacer do lasu. Trafił na polowanie

Redakcja
Prawnicy apelują, aby zmienić przepisy. Twierdzą, że tereny polowań powinny być oznakowane.
Prawnicy apelują, aby zmienić przepisy. Twierdzą, że tereny polowań powinny być oznakowane. Wolosz Sebastian/ Archiwum
Prawnicy apelują, aby zmienić przepisy. Twierdzą, że tereny polowań powinny być oznakowane. Dziś każdy w lesie może natknąć się na strzały.

Mieszkaniec Miradowa w powiecie starogardzkim jest zbulwersowany. Wybrał się z kilkuletnimi dziećmi na spacer do lasu. Dzieci zabrały ze sobą sanki, rzucały się śnieżkami, lepiły bałwana. Zabawa była przednia. Niestety, do czasu. Mężczyzna opowiada, że rodzina zboczyła z leśnej drogi, bo dzieci zobaczyły na polu trzy sarny. Pobiegły w ich kierunku, bo chciały się im przyjrzeć.

Ojciec ruszył za dziećmi.
Zauważył myśliwską ambonę, na której stał strzelec z wymierzoną bronią. Rodzina natknęła się na polowanie. Mieszkaniec usłyszał krzyki, które dobiegały z pobliskich zarośli. Po chwili z gęstwiny wyszli tzw. naganiacze ubrani w jaskrawe kamizelki. Ich zadaniem było wypłoszenie zwierzyny i skierowanie jej pod lufę myśliwego. Gdy z chaszczy wybiegł lis, myśliwy zaczął strzelać. A ojciec bardzo się zdenerwował. Machał rękoma i krzyczał. Na szczęście, odległość między amboną a ojcem i dziećmi była duża.

 

Zobacz: Grupa "Trójmiasto przeciw myśliwym" przeszkodziła w polowaniu [ZDJĘCIA]

 

- Strach pomyśleć, co by się stało, gdybym z dziećmi podszedł bliżej. Wystarczyło pokonać kilka metrów, a znaleźlibyśmy się w zasięgu strzału. Mogłoby dojść do tragedii. Myśliwy nic sobie nie robił z moich znaków. Po oddaniu kilku strzałów po prostu sobie poszedł, nie trafił lisa. Nie mam nic przeciwko polowaniom, ale takie zachowanie to ignorancja. Dlaczego myśliwi nie oznaczają terenu polowań? Lasy miradowskie są bardzo atrakcyjne. Przecież w każdy weekend ktoś tu spaceruje albo biega - mówi.

 

Polowanie tego dnia urządziło Koło Łowieckie Sokół nr 7 z Gdańska. Odbywało się ono legalnie. Myśliwi zgłosili je w Urzędzie Gminy w Zblewie. Zgodnie z prawem łowczy nie muszą oznaczać terenu polowania. - Polowanie odbyło się zgodnie z przepisami. Niestety, czasem tak bywa, że trafiamy na spacerowiczów, ale to my schodzimy im z drogi. Jesteśmy przeszkoleni i zachowujemy najwyższą ostrożność. Nie ma możliwości, żebyśmy oddawali strzały w kierunku ludzi. Obowiązują nas rygorystyczne zasady. Często to spacerowicze są lekkomyślni, pojawiają się tam, gdzie nie powinni - tłumaczy Mariusz Mróz, prezes Koła Łowieckiego Sokół nr 7.

 

Zobacz też: Myśliwy strzelał do zwierząt pod oknami zszokowanych mieszkańców!

 

Eksperci twierdzą, że przepisy dotyczące polowań powinny zostać zmienione.

- Myśliwi mają dziś uprzywilejowaną pozycję w lasach. Tymczasem każdy ma prawo przebywać w lesie. Dziś coraz więcej osób stawia na taki właśnie wypoczynek, również zimą. Dlatego tereny polowań powinny być szczegółowo oznakowane, przecież co roku dowiadujemy się o postrzelonych ludziach czy psach. Apelujemy od dawna, aby zmienić prawo - twierdzi Joanna Masłowska-Piast, prawniczka, ekspertka od tematyki ekologicznej.

 

W styczniu myśliwi z kilkunastu kół łowieckich z Pomorza po raz kolejny zorganizowali polowanie na lisy. Przez kilka dni zastrzelili ich ponad 200. Jak przekonują, wszystko po to, żeby przywrócić na polach zające i inną zwierzynę drobną - kuropatwy czy bażanty.

Więcej: Myśliwi z Pomorza zastrzelili ponad 200 lisów i pochwalili się nimi dzieciom [WIDEO]

 

 

Agnieszka Kamińska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki