Przyciągamy inwestorów i gonimy Dolny Śląsk

Od pięciu lat liderem pod względem atrakcyjności inwestycyjnej jest Śląsk. Drugą pozycję zajmuje Mazowsze, które jednak zbiera coraz niższe oceny Instytutu Badań nad Gospodarka Rynkową. Trzeci jest Dolny Śląsk, a za nim utrzymuje się Małopolska. Tyle tylko, że Dolny Śląsk nie podnosi swojej atrakcyjności, a Małopolska zyskuje coraz wyższe noty.

W ostatnich latach nasz region szczególnie poprawił się pod względem infrastruktury społecznej, czyli dostępu do kultury, sportu i wypoczynku. Wydawać by się mogło, że to czynnik mało istotny dla lokowania inwestycji, ale duże firmy biorą pod uwagę, czy po pracy są warunki do czynnego wypoczynku. A ostatnio Kraków zyskał m.in. halę widowiskowo-sportową oraz centrum kongresowe, co zwiększa możliwości organizowania imprez.

Nadal nisko oceniana jest dostępność komunikacyjna Małopolski, choć już nie samego Krakowa, a do tego stan dróg i linii kolejowych na tyle się już poprawił, że nie jest on traktowany jako słaba strona regionu.

Słabiej niż w poprzednich latach eksperci ocenili zalety rynku pracy (co dowodzi, że żądania płacowe zaczynają się przebijać do świadomości pracodawców) oraz aktywność w pozyskiwaniu inwestorów. - Z tym ostatnim zarzutem nie mogę się zgodzić, bo robimy wiele w promowaniu regionu - mówi marszałek Małopolski Jacek Krupa. Jego zdaniem najważniejszy w raporcie Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową jest stały wzrost ocen. - To pokazuje, że podjęte działania przynoszą efekty.

W samej Małopolsce na działalność przemysłową najlepszy jest podregion oświęcimski, usługi i wysokie technologie to domena Krakowa. Pozostałe obszary zostały uznane za przeciętne lub słabe pod względem atrakcyjności inwestycyjnej.