Dawne czasy przypomniałam sobie na wieść o tym, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ma zastrzeżenia do koncepcji Muzeum II Wojny Światowej i zamierza gotową już niemal placówkę przekształcić w Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku. Słusznie. Po co lokować nad Motławą nowoczesne muzeum, ważne w swym uniwersalistycznym przesłaniu, skoro można powołać instytucję prowincjonalną, w której będziemy czcić polskie klęski?
Jakie znaczenie ma to, że w muzeum zgromadzono już tysiące eksponatów, w tym pamiątek przekazanych przez osoby prywatne, a dotyczących innych lat i wydarzeń? Wszystko można przecież upchnąć w magazynach. Zastrzeżenia polityków PiS budzi między innymi to, że ten największy kataklizm XX wieku prezentowany ma być tu zarówno z perspektywy wielkiej polityki, jak i - przede wszystkim - przeżyć zwykłych ludzi.
Czy cierpienia cywilów mogą być interesujące? W dodatku ekspozycja ma przedstawiać nie tylko losy Polaków. Co za nonsens, niech obcy sami sobie budują muzea! Szeroka ma być perspektywa czasowa: droga do wojny, groza wojny i długi cień wojny. Warto zwrócić uwagę na ten ostatni dział, bo przecież prawdziwe wyzwolenie Polski nie nastąpiło w 1945 roku. W gruncie rzeczy chodzi o to, że powstaniu muzeum patronował premier Tusk. To wystarcza, by uznać, że po tej idei nie powinien zostać żaden ślad.
Zwolennikiem nowej koncepcji muzeum jest wiceminister kultury Jarosław Sellin, poseł z Gdańska, mieszkaniec stolicy. Dba o nasze sprawy, jak umie. Z Warszawy widać lepiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?