Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł Marcin Horała odpowiada Wałęsie. "Jak to ma w zwyczaju, naopowiadał bzdur"

Andrzej Kowalski
Andrzej Kowalski
Horała odpowiada Wałęsie. Były wiceminister odniósł się do słów byłego prezydenta podczas Marszu 4 czerwca
Horała odpowiada Wałęsie. Były wiceminister odniósł się do słów byłego prezydenta podczas Marszu 4 czerwca Andrzej Kowalski
Marcin Horała, wiceminister Funduszy i Polityki Regionalnej, odniósł się do wypowiedzi Lecha Wałęsy z marszu 4 czerwca, który miał miejsce w Warszawie. Na placu Na Rozdrożu z ust byłego prezydenta padły słowa o Annie Walentynowicz. - Lech Wałęsa znów, jak to niestety ma w zwyczaju, naopowiadał bzdur - mówił Horała.

Wiceminister Horała składa kwiaty i odpowiada Wałęsie

Wiceminister złożył kwiaty pod pomnikiem Anny Walentynowicz w Gdańsku w poniedziałek, 5 czerwca. Na konferencji prasowej po oddaniu czci zmarłej, wypowiedział się na temat niedzielnego przemówienia Lecha Wałęsy. Nie był oszczędny w ocenie słów byłego prezydenta Polski.

- Chcieliśmy zaprotestować temu, co mówił Lech Wałęsa wczoraj na demonstracji w Warszawie - mówił Marcin Horała. - Lech Wałęsa znów, jak to niestety ma w zwyczaju, naopowiadał bzdur. Bzdur obciążających pamięć czy szargających pamięć o śp. Annie Walentynowicz. Ona już się nie może obronić, z resztą za życia była osobą niezwykle skromną, która nie szukała osobistej korzyści, osobistego poklasku w przeciwieństwie do Lecha Wałęsy - dodał.

Horała wskazał też, że Walentynowicz była działaczką "w przeciwieństwie do Lecha Wałęsy niemającą tej czarnej karty współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w swoim życiorysie".

- Stąd wydaje się czymś absolutnie obrzydliwym, żeby osoba, która na swojej roli, na swoim zaangażowaniu (niekwestionowanym) w opozycji antykomunistycznej zrobiła sobie nazwisko, sławę, pieniądze. I jeszcze z tą niewyjaśnioną ciemną kartą w życiorysie wycierała sobie buzię czy szargała pamięć śp. Anny Walentynowicz - mówił wiceminister.

Dodał też, że złożenie kwiatów przed pomnikiem Anny Walentynowicz wynikało "z potrzeby serca i pokazania, że pamiętamy, jak było naprawdę".

O co poszło?

Lech Wałęsa w swoim przemówieniu wspominał czasy "Solidarności". Jak tłumaczył, chciał wskazać na różnice zdań z niektórymi działaczami opozycji, a w tym z Anną Walentynowicz.

- Gdybym posłuchał pani Walentynowicz i innych, to byłby koniec "Solidarności" - twierdził.

Wiceminister Marcin Horała odniósł się także do tego wyjaśnienia.

- Rozbieżność myśli wówczas oczywiście była i wiemy to z przekazów historycznych. Lech Wałęsa chciał zakończyć strajk po spełnieniu postulatów płacowych i można powiedzieć, zdradzić innych strajkujących. Był to taki historyczny, przełomowy moment strajku w stoczni gdańskiej. Wtedy m.in. Anna Walentynowicz i Henryka Krzywonos to były te osoby, które stanęły na bramach, zawracały stoczniowców, którzy zaczęli już wychodzić, podtrzymały strajk. Dzięki temu sierpień '80 był tym, czym był. Był wielkim krokiem do wolności, początkiem "Solidarności" - mówił Horała. - Teraz pomawiając, że Anna Walentynowicz działała na jakieś zlecenie czy realizując jakiś plan władz komunistycznych... No mówiąc krótko, bredzi i to nie pierwszy niestety, ani nawet nie dziesiąty, ale raczej setny raz - podsumował.

Sonda Dziennika Bałtyckiego

Trwa głosowanie...

Jak długi weekend czerwcowy, to...?

Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki