Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porzucone przez Paulo Sousę Orły polecą do Kataru. Jak reprezentacja Polski awansowała na mundial?

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Na początku roku mało kto wierzył w to, że reprezentacji Polski uda się awansować na mistrzostwa świata
Na początku roku mało kto wierzył w to, że reprezentacji Polski uda się awansować na mistrzostwa świata Marzena Bugala-Astaszow Polska Press
Za nami jedne z najbardziej szalonych dla Polski eliminacji do wielkiego turnieju. Były zwroty akcji, zmiana selekcjonera last-minute, walkower i heroiczny bój ze Szwecją. Wszystko z happy endem.

Eliminacje do mistrzostw świata w Katarze były dla polskich kibiców prawdziwą huśtawką nastrojów. Pamiętnych momentów w fazie grupowej nie brakowało - wyszarpany remis w Budapeszcie, stracony w końcówce gol na 1:2 na Wembley (gdzie graliśmy bez Roberta Lewandowskiego, bo trzy dni wcześniej doznał kontuzji z Andorą), w rewanżu na PGE Narodowym gol Damiana Szymańskiego w doliczonym czasie gry na wagę remisu 1:1, skandaliczne zachowanie albańskich kibiców w Tiranie, bramki stracone z San Marino i Andorą czy zlekceważenie przez Paulo Sousę meczu z Węgrami, co skutkowało brakiem rozstawienia w barażach. A potem szokująca dezercja portugalskiego selekcjonera, przedłużające się w nieskończoność poszukiwania nowego, skuteczna walka o wykluczenie z baraży Rosji po wybuchu wojny na Ukrainie i plaga kontuzji przed finałem ze Szwecją, który zakończył się zwycięstwem - a w meczach o stawkę z Trzema Koronami czekaliśmy na nie od czasów Kazimierza Górskiego.

Sporo jak na 12 miesięcy. Film z powyższym scenariuszem uznalibyśmy pewnie za zbyt naiwny i „amerykański”. Jest więc z czego się cieszyć. W jaki sposób reprezentacja Polski z emocjonalnego rollercoastera poleciała wprost do nieba?

Trzeba docenić rolę Czesława Michniewicza, który choć poprowadził reprezentację tylko w jednym meczu o stawkę, był w stanie przygotować skuteczny plan taktyczny, a przede wszystkim pozbierać drużynę rozbitą i kompletnie zaskoczoną decyzją Paulo Sousy o pozostawieniu Biało-Czerwonych na rzecz pracy we Flamengo Rio de Janeiro. Piłkarze przyznawali, że nikt nie spodziewał się takiego scenariusza. Poszukiwania następcy Portugalczyka trwały ponad miesiąc, choć od początku głównymi kandydatami do objęcia stanowiska byli Michniewicz i Adam Nawałka. Prezes PZPN Cezary Kulesza dziś z pewnością nie żałuje, że postawił na „Polskiego Mourinho”.

- Jak wcześniej patrzyliśmy, Katar się oddalał. Odejście Sousy, później kolejne trudności. Co chwilę były jakieś ciężary, ale daliśmy radę. Sam tego nie robiłem, miałem zespół ludzi, którzy ze mną pracują. To my jesteśmy wygranymi jako reprezentacja Polski. Jesteśmy silną drużyną i jedziemy do Kataru powalczyć o coś więcej - podkreślał po meczu ze Szwecją prezes PZPN na antenie TVP Sport.

Gołym okiem widać też znakomitą atmosferę w szatni drużyny Michniewicza. Szalona radość po awansie to jedno, piłkarze co i rusz pokazują jednak, że skoczą za sobą w ogień. Niespodziewanym faworytem wszystkich jest Matty Cash, który debiutował jeszcze u Sousy, ale w ostatnich miesiącach „kupił” chyba każdego Polaka. Selekcjonerowi upiekł sernik, a przed Szwecją zapowiedział, że jeżeli awansujemy, spróbuje polskiej wódki. „Teraz niech mi ktoś da wódkę” - napisał po meczu na Instagramie (czystą polszczyzną), pozując z piwem w towarzystwie Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego. „Ty k... stary kocie” - odpowiedział mu Jacek Góralski.

O „Góralu” po Szwecji żartów też było zresztą co niemiara.

- Miałem dżentelmeńską umowę z Jackiem, że zagra w meczu, ale gdy dostanie żółtą kartkę, to pięć minut później go zmienię. Wytrzymał siedem minut. Wiem, jaki jest Jacek. Poprosiłem go do linii i mówiłem: Musisz grać bezkontaktowo, bo nas osłabisz. A „Góral” jak to on: Trenerze, musimy podostrzyć, musimy jeszcze bardziej się pakować! Ja mówię: Góral, nie! Nic nie musisz podostrzać - wspominał po meczu Michniewicz.

We wtorek kluczową rolę odegrali też weterani, dla których to prawdopodobnie ostatnia szansa wyjazdu na mundial. 32-letni Grzegorz Krychowiak od lat był filarem kadry, tymczasem Michniewicz posadził go na ławce. Zamiast się obrazić, „Krycha” wszedł po przerwie na boisko i wywalczył rzut karny. Wykorzystał go 33-letni Lewandowski, który przyznał później, że była to dla niego najtrudniejsza „jedenastka” w karierze. Symbolem heroicznej walki był z kolei Kamil Glik, który zagrał na środkach przeciwbólowych, w pierwszym kontakcie z piłką naderwał mięsień, ale wytrwał na murawie do samego końca spotkania.

- Nie wiem, czy jeszcze w tym sezonie zagram. Ale poza tym meczem nic mnie nie interesowało - przyznał w TVP Sport.

Po krótkim zgrupowaniu i dwóch meczach widzimy, że o poprzednim selekcjonerze nikt już w szatni nie myśli. Lewandowski zapytany o to, czy kadrowicze zadedykują awans Sousie, wypalił z uśmiechem na ustach: „Nie musimy”.

Oby dobry humor nie opuszczał go też w Katarze. Losowanie grup turnieju już w piątek o godz. 18. Reprezentacja Polski znajdzie się w trzecim koszyku.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Porzucone przez Paulo Sousę Orły polecą do Kataru. Jak reprezentacja Polski awansowała na mundial? - Sportowy24

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki