Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Portrety wybitnych Polaków wpisane w pejzaż stolicy Peru

Dariusz Olejniczak
Dariusz Olejniczak
arch. Rafała Roskowińskiego
Wśród narodów, których przedstawiciele przybyli do Peru w poszukiwaniu pracy czy spokojnego miejsca do życia, Polacy stanowią grupę bardzo liczną i z pewnością najbardziej dla rozwoju nowej ojczyzny zasłużoną.

Rafał Roskowiński, założyciel Gdańskiej Szkoły Muralu, należy do najbardziej znanych polskich artystów zajmujących się malarstwem wielkopowierzchniowym. Namalował dziesiątki murali w całej Polsce, a niedawno zrealizował dwa zamówienia polskiej ambasady w stolicy Peru, Limie. W rozmowie z nami opowiedział nie tylko o swojej pracy w Ameryce Południowej.

Jak to się stało, że trafił pan do Peru i jakie zlecenia pan tam realizował?

W ubiegłym roku Peru obchodziło dwusetną rocznicę niepodległości. Ambasador RP w Peru, pani Magdalena Śniadecka-Kotarska, postanowiła uhonorować Polaków, którzy mieli wkład w uzyskanie niepodległości oraz rozwój kultury tego kraju. Tam jest bardzo dużo miejsc noszących imiona naszych zasłużonych rodaków oraz pomników, jak choćby pomnik polskich pionierów inżynierii w Peru. Teraz nasza ambasador uznała, że warto, by Polacy pojawili się także na muralach. Wybór padł na inżyniera i matematyka Edwarda Habicha, twórcę pierwszej w Ameryce Południowej uczelni wyższej.

Do realizacji projektu ambasada wybrała pana, co znaczy, że jest pan rozpoznawalny nawet poza granicami Polski...

W projekt zaangażował się syn pani ambasador, który razem z kilkoma innymi osobami instynktownie prowadził poszukiwania wykonawcy. Oni zwrócili się do fundacji Urban Forms Teresy Latuszewskiej, która ma ogromny wkład w rozwój polskiego muralu, a artyści skupieni wokół tej instytucji zrealizowali bodaj setki murali w Polsce i na całym świecie. Tak się złożyło, że ja z tymi ludźmi współpracuję, no i kiedy dowiedzieli się, jaki jest zamysł projektu w Peru, wskazali na mnie jako tego, który powinien się tego podjąć. Tak też się stało.

No i co było dalej?

Dostałem informacje o miejscu, w którym ma zaistnieć mural z wizerunkiem Edwarda Habicha. Okazało się, że to jedna ze ścian budynku Wydziału Przemysłu Petrochemicznego na terenie Universidad Nacional de Ingeniería. Przygotowałem projekt i poleciałem do Peru.

Miał pan namalować jeden mural, a ostatecznie namalował pan dwa...

Rzeczywiście. Okazało się, że bilety do Peru i z powrotem są dość drogie. Pani ambasador uznała, że skoro już jestem na miejscu, to warto, żebym zrobił coś jeszcze. Tym bardziej że zima w Polsce to nie jest szczyt sezonu twórczego dla malarzy murali. I tak powstał jeszcze jeden obraz na ścianie - wizerunek znakomitego i znanego w Peru architekta Ryszarda Jaxa-Małachowskiego. Jego portret zdobi oczywiście budynek Wydziału Architektury.

Projekt drugiego muralu powstawał już na miejscu. Jak się panu pracowało przy tym projekcie?

Na szczęście okres świąteczny i przełomu roku to czas, w którym na kampusie nie ma studentów. Mogłem więc spokojnie realizować ten „nadprogramowy” projekt. Uwzględniłem przy okazji jedną słuszną uwagę, którą usłyszałem, żeby ten drugi mural był nieco mniejszy. Rzeczywiście, ściana na niego przeznaczona była mniejsza od tej, na której namalowałem Habicha. Jego portret widać z odległości wielu kilometrów, bo budynek, na którym się znalazł, jest dość wysoki. Natomiast wizerunek Małachowskiego powstawał w bardziej kameralnej części kampusu.

Równocześnie musiałem uwzględnić to, że polski architekt przybył do Limy z Paryża. Był zachwycony stylem kolonialnym, jego architektura jest bardzo manierystyczna, pełna detali. Natomiast cały kampus uniwersytecki to architektura modernistyczna. Musiałem połączyć jego styl ze wszechobecnym modernizmem. Dlatego pod jego portretem namalowałem najbardziej znany budynek w Limie zaprojektowany przez Małachowskiego - pałac prezydencki w Limie. Sam pałac wzniósł konkwistador Francisco Pizarro, ale dopiero po przebudowie przeprowadzonej przez naszego rodaka wprowadził się do niego w roku 1938 prezydent Oscar Benavides.

Czym różni się praca artysty wielkoformatowego w Peru od pracy w Polsce czy w Europie?

Peru jest krajem sejsmicznie aktywnym. W związku z tym tam w ogóle nie używa się rusztowań. Zamiast tego stosuje się specjalne platformy robocze - takie jakby windy - przymocowane kotwami do dachów betonowych budynków. To bardzo wygodne, bo nie trzeba się wspinać do góry po rusztowaniu. Wsiada się do takiej windy, wrzuca wszystkie niezbędne rzeczy, a operator wciąga maszynę do góry na odpowiednią wysokość. Natomiast jeśli chodzi o farby, to ja przez całe lata używam jednego rodzaju farb, a w Peru malowałem zupełnie innymi farbami. To były bardzo dobre gatunkowo farby. Natomiast grunt pod obraz to zupełnie inna sprawa. Ten peruwiański jest matowy, bardzo oporny. Nigdy przedtem się z takim gruntem nie spotkałem. Nikt nie potrafił mi wyjaśnić, dlaczego się go tam stosuje. Poza tym dawała się nam we znaki temperatura. W Peru właściwie cały czas w ciągu dnia wynosi ona 30 stopni, nocą spada do 22 stopni. My, mieszkańcy środkowej części Europy, nie jesteśmy do takich upałów przyzwyczajeni. Natomiast Peruwiańczycy są przyzwyczajeni zdecydowanie. Tam obowiązują restrykcyjne obostrzenia antypandemiczne. Pracuje się w maskach. Ludzie na co dzień noszą w pracy koszule z długimi rękawami, kapelusze. Na szczęście trafiłem na wyrozumiałego inspektora BHP, który pozwolił mi pracować nie tylko bez maski, ale i bez koszuli. Do Peru pojechała ze mną koleżanka, z którą od lat współpracuję przy kolejnych projektach. Ona zajmowała się gruntowaniem oraz nakładaniem farby na mniej skomplikowane płaskie powierzchnie obrazu. Ustaliliśmy, że pracujemy od 5 rano do południa. Dzięki temu unikaliśmy największych upałów. Poza tym ambasada zadbała o wszystko, mieliśmy niezbędne materiały i praca szła płynnie.

Czy był pan obecny na uroczystości odsłonięcia murali?

Uroczystość odsłonięcia dopiero się odbędzie, ale nie wiem, kiedy dokładnie. To zależy od decyzji ambasady. Natomiast na pewno wydarzenie będzie nagłośnione w mediach, będzie też konferencja prasowa dotycząca murali. O ile wiem, oba obrazy wzbudziły w Limie spore zainteresowanie, bo reprezentują odmienny styl myślenia o muralach, niż ten rozpowszechniony w Peru czy nawet w całej Ameryce Łacińskiej.

Czy malarstwo wielkoformatowe w Peru ma jakąś swoją specyfikę, odróżnia się od murali europejskich?

No cóż, wcześniej byłem w Meksyku i na Kubie. Nie służbowo wprawdzie, ale miałem okazję przyjrzeć się tamtejszej sztuce naściennej i uważam, że w tym rejonie świata dość mocno przebijają w twórczości artystów elementy postindiańskie. Właściwie cała sztuka meksykańska czy Ameryki Południowej przesiąknięta jest kulturą indiańską. To efekt tego, że w pewnym momencie biali kolonizatorzy zaczęli tę indiańskość dopuszczać do głosu. Uznali najpewniej, że trudno być wiecznym okupantem w kraju, w którym się mieszka. I tak na przykład we wszystkich szopkach bożonarodzeniowych, wokół świętych postaci, nagromadzone są motywy lokalne. A same figury ubrane są w czapki, szal, koce - wszystko zaczerpnięte z tradycji indiańskiej. Matka Boska często przedstawiana jest w trójkątnej sukni. Wzięło się to stąd, że przedchrześcijańskie bóstwa miały, wedle wierzeń Indian, swoje siedziby na szczytach gór. Dlatego był potrzebny element trójkątny, kojarzący się z górskim szczytem, żeby w ogóle nasza Matka Boska mogła być akceptowana jako święta postać.

Na wielu przedstawieniach Ostatniej Wieczerzy, które widziałem w Peru, na stole leżą lokalne produkty, jak choćby chleb kukurydziany czy kolby kukurydzy. Poza przedstawieniem Jezusa i 12 apostołów na obrazach przedstawia się także dzieci. Po pierwsze, dzieci to oznaka niewinności, po drugie, w dawnych wiekach dzieci składano w ofierze bogom.

W Peru malarstwo muralowe jest popularne?

Jest całe mnóstwo realizacji ściennych, ale nie tylko murali - także mozaik. A murale są niemal na każdym kroku. Oczywiście, różnej jakości, jak wszędzie. Muszę jednak przyznać, że sporo, może nawet większość z nich, jest na bardzo wysokim poziomie artystycznym. Są murale bardzo duże, ale i niewielkie, kameralne. Są w dzielnicach dla bogaczy i są w slumsach. Jak już mówiłem, charakteryzują się innym w naszym europejskim odczuciu klimatem, przesączonym lokalną tradycją. Ale tematyka podejmowana przez twórców murali i mozaik w Peru nie ogranicza się do spraw religii. Można tam zobaczyć dzieła na każdy niemal temat, łącznie z czasami konkwistadorów czy bardzo popularną piłką nożną. Peruwiańczycy są narodem zdyscyplinowanym i patriotycznym. Dlatego jest sporo murali i mozaik przedstawiających bohaterów narodowych i ludzi zasłużonych dla kraju. To, co zwróciło moja uwagę, to fakt, że w Limie znajdują się przeogromne zbiory malarstwa. Nie było tam wojen na dużą skalę. Nie było bombardowań, grabieży kolekcji dzieł sztuki. To sprzyjało również nawarstwianiu się kultur, stylów architektonicznych. Styl kolonialny splata się z modernizmem i zabudową slumsów. Efekt tego zjawiska jest fascynujący.

Jakie są pana najbliższe artystyczne plany po powrocie do Polski?

Kiedy ja byłem w Peru, moja załoga namalowała mural według mojego projektu, upamiętniający prof. Kieżuna na ul. Tarczyńskiej, na warszawskiej Ochocie. W najbliższym czasie będę we wsi pod Radomiem malował mural upamiętniający żołnierza Jana Pyrkę poległego pod Monte Cassino, a później zajmę się kolejnym ciekawym przedsięwzięciem. W warszawskiej Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego namalujemy mural o tematyce „weterynaryjnej”, na którym będzie pokazana praca weterynarza, będą krowy, owce i inne zwierzęta gospodarskie. Natura jest mi bliska i już się nie mogę doczekać pracy przy tym muralu.

Polacy zasłużeni dla rozwoju Peru

Wszyscy znają nazwisko Ernesta Malinowskiego, który począwszy od roku 1852 do niemal ostatnich lat życia (zmarł w 1899 r.) pracował na różnych stanowiskach inżynieryjnych w Peru (oraz krótko w Ekwadorze), a najsłynniejszy projekt Polaka zrealizowany z jego udziałem to Centralna Kolej Transandyjska (Ferrocarril Central del Perú) łącząca Limę z La Oroya. Już po śmierci Malinowskiego trasę kolei przedłużono do Cerro de Pasco na północy, a także do Huancayo na południe od Limy.

Malinowski jest najbardziej znanym Polakiem w Peru, ale nie jedynym zasłużonym i popularnym. Na kartach historii tego południowoamerykańskiego kraju zapisali się trwale także inni nasi rodacy. W tym gronie znaleźli się m.in.:

María Rostworowski (1915-2016) - peruwiańska badaczka kultur andyjskich, etnograf, historyk z polskimi korzeniami. Córka arystokraty Jana Jacka Rostworowskiego i Rity Anny Tovar del Valle. Była współzałożycielką Instituto de Estudios Peruanos w Limie, a także attaché kulturalnym Ambasady Peru w Madrycie i dyrektorem Narodowego Muzeum Historii w Limie.

Isabel Sabogal Dunin-Borkowski - jest tłumaczką i pisarka dwujęzyczną. Zasłynęła m.in. tłumaczeniami Miłosza i Baczyńskiego na język hiszpański.

Edward Jan Habich (1935-1909) - polski inżynier i matematyk, uczestnik powstania styczniowego. Na emigracji osiedlił się w Peru, gdzie zorganizował szkołę inżynieryjną - była to pierwsza wyższa uczelnia w Ameryce Południowej. Powołał do życia peruwiański Urząd Miar i Wag oraz założył Izbę Przemysłową i Towarzystwo Geograficzne.

Ryszard de Jaxa Małachowski (1887-1972) - polski architekt, czynny w Peru, jeden z głównych architektów Limy. Projektant najważniejszych budynków peruwiańskiej stolicy, w tym adaptacji pałacu prezydenckiego.

Aleksander Miecznikowski (1837-1873) - inżynier, budowniczy dróg w Peru, współpracownik Ernesta Malinowskiego przy realizacji Centralnej Kolei Transandyjskiej. Zbudował pierwszą bitą drogę w Peru.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki