Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Portret Pomorzan 2011: Nie palimy i ściągamy

Jarosław Zalesiński
Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek - tak dałoby się skomentować te wyniki badań przeprowadzonych wśród Pomorzan, które dotyczyły naszych postaw wobec niektórych cywilnoprawnych zachowań. Czasem jesteśmy pryncypialni w ocenianiu tego, co jest dobre, a co złe, ale co najmniej tak samo często dajemy sobie trochę luzu i twierdzimy, że coś nie jest ani czarne, ani białe, tylko szare.

Najbardziej pryncypialni okazują się Pomorzanie w ocenianiu prowadzenia samochodu po pijanemu. To jest bezdyskusyjne - nie ma wśród nas tolerancji dla podwójnego tankowania, do baku i do gardła. 85 proc. przepytywanych mówi takim praktykom stanowcze "nie", uznaje je za "całkowicie niedopuszczalne".

Pięknie, tylko warto by jeszcze zapytać, jak to się ma do praktyki. - Owszem, wszyscy doskonale wiemy, że nie może być tolerancji dla takich zachowań - komentuje podinspektor Jan Kościuk, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. - Ale kiedy organizujemy akcje kontrolne, szczególnie w długie weekendy, w województwie pomorskim za każdym razem zatrzymujemy około setki nietrzeźwych kierowców. Mimo że radykalnie zaostrzyły się przepisy, nadal znajdują się kierowcy, którzy nie mają poszanowania dla innych użytkowników dróg.

Trudno przypuszczać, żeby jeżdżący na rauszu pili przed jazdą do lustra. Nadal zatem istnieje przyzwolenie dla takich zachowań - choć oficjalnie deklarujemy swoje zdecydowane potępienie.

Lepiej wygląda zgodność słów i czynów w drobniejszej sprawie - palenia tytoniu w miejscach publicznych. Nie lubimy tego i aprobujemy wprowadzony czas jakiś temu zakaz. W Trójmieście podoba się on trzem czwartym badanych, w całym województwie dwie trzecie Pomorzan popiera jego wprowadzenie. Jak w tym przypadku wygląda stosunek słów do czynów?

- Byliśmy nawet zdziwieni, że nasi klienci od razu zaczęli respektować zakaz palenia - wspomina Bożena Bielińska, menedżer trójmiejskiego klubu Miasto Aniołów. - I to nie tylko w części restauracyjnej, ale i na dyskotekach. Tylko pojedyncze osoby narzekały na brak palarni, inne bez sprzeciwu wychodziły na zewnątrz, nawet w siarczyste mrozy.

Okazuje się jednak, że Pomorzanie pryncypialni w jednych sprawach, są dość liberalni w innych. Weźmy znów stosunkowo drobny przykład - co myślimy o ściąganiu. Większość nie widzi w tym drobnym, ale jednak oszustwie, większego problemu. To dopuszczalne - nie krępowało się stwierdzić 20 proc. badanych. Dla kolejnych blisko czterdziestu procent ściąganie jest procederem "raczej dopuszczalnym". Tylko dla co dziesiątego ściąganie jest "całkowicie niedopuszczalne".

Poważniej wygląda sprawa akceptacji dla załatwiania pracy członkom rodziny lub znajomym. W oficjalnym obiegu, w mediach zwłaszcza, nepotyzm i kolesiostwo są napiętnowane jako jedne z najpoważniejszych grzechów życia publicznego. Ale w praktyce... Dla prawie jednej czwartej Pomorzan jest to "całkowicie dopuszczalne". W sumie tego rodzaju nieformalne pomaganie sobie wzajem akceptuje dwie trzecie badanych.

- Pewna "familijność" pozostaje w nas. Jesteśmy dla niej bardziej tolerancyjni i traktujemy jako naturalny wyraz życia społecznego - komentuje prof. Janusz Erenc, profesor socjologii z Uniwersytetu Gdańskiego. - To jednak także wyraz bardzo małej świadomości aksjologii uniwersalnej - dopowiada filozof dr Andrzej C. Leszczyński. - Akceptowanie tego, co jest normalne, co praktykowane, to kierowanie się normą statystyczną. Ale istnieje także norma aksjologiczna, według której na przykład wręczenie łapówki jest zawsze czymś złym.

- Kiedy żyje się w trudniejszych czasach, wzrasta przyzwolenie dla takich zachowań - łagodzi te oceny Janusz Erenc. - Gdy trudno o dobrą pracę, gotowi jesteśmy akceptować wspieranie się dzięki znajomościom. W dostatniejszych krajach ten sposób myślenia oczywiście nie znika, ale staje się mniej powszechny.

W kwietniowej porze składania PIT-ów warto też przyjrzeć się temu, co myślimy o unikaniu płacenia podatków. Trzy czwarte badanych deklaruje, że to rzecz "całkowicie" lub przynajmniej "raczej" niedopuszczalna. Ale margines tych, którzy są innego zdania, nie jest wcale taki wąski. Blisko cztery procent bez zastrzeżeń akceptuje kantowanie skarbówek, a ponad 12 proc. stwierdza, że to proceder "raczej dopuszczalny". Jak jest w rzeczywistości? O tym wiedzą już tylko inspektorzy izb skarbowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki