Będą to gigantyczne inwestycje, warte miliardy złotych, do zrealizowania których potrzebny jest odpowiedni port oraz rozległe zaplecze przemysłowo-usługowe na lądzie. Drogę do stawiania wiatraków w morzu otwiera rządowy Narodowy Program Rozwoju Morskiej Energetyki Wiatrowej. I właśnie te plany chcą wykorzystać partnerzy: Port Gdynia (pomysłodawca) oraz trzy samorządy: Gdynia, Rumia i gmina Kosakowo.
Port Gdynia - stawia na przeładunek. Gminy to zaplecze biurowe i mieszkalne
M.in. po to, by zwiększyć liczbę miejsc pracy, czy polepszyć wyniki finansowe zaangażowanych gmin.
- Ten narodowy program ważny jest dla bezpieczeństwa energetycznego kraju i także rozwoju całego naszego regionu - podkreśla Marcin Majek, wójt Kosakowa, gdzie wczoraj podpisano list intencyjny w sprawie projektu obsługi elementów do budowy morskich farm wiatrowych. - Wspólnie już podjęliśmy szereg działań, by baza logistyczna znalazła się na terenie Portu Gdynia i naszych trzech gmin.
Rządowy program rozwoju farm wiatrowych rozpocznie się za kilka lat, ale przygotowania do jego obsługi zaczęły się już teraz. Dlaczego?
Gminy muszą działać z wyprzedzeniem, by już przed oficjalnym startem programu pokazać się jako solidny partner. Port Gdynia był już sprawdzany jako potencjalna lokalizacja inwestycji związanej z tworzeniem morskich farm.
- Poza sprawami operacyjnymi, które realizuje port, potrzebne będzie też zaplecze: biurowe i mieszkalne - tłumaczy Adam Meller, prezes zarządu Morskiego Portu Gdynia. - A to daje szansę rozwoju naszym gminom.
Wszystkie trzy samorządy mają już za sobą niezbędne doświadczenie: m.in. zdobyte w czasie tworzenia Doliny Logistycznej.
- To kilkaset hektarów gruntów przemysłowo-usługowych, który dał nam bardzo duży potencjał - przypomina Michał Pasieczny, burmistrz Rumi.
Współdziałanie samorządów i Portu jest niezbędne.
- To przykład takiego projektu, w którym potrzebni jesteśmy wszyscy - podkreśla Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni. - Mam nadzieję, że program, który jest rządowy, ale będzie realizowany w sposób rynkowy, stanie się wielką szansą rozwojową dla północnych Kaszub.
Zobacz nasz serwis o gospodarce morskiej>>>
Budować, ale nie w Gdyni
Wiatraki, które stworzą farmy w Bałtyku, nie będą powstawać w Gdyni. Tu - z różnych miejsc - docierać będą elementy składowe: drogą lądową, specjalnymi statkami typu jack-up, czy śmigłowcami na lotnisko w Kosakowie.
- Jako Port Gdynia chcemy świadczyć usługi przeładunku i montażu wież wiatrowych, które potem stąd będą wywożone w obszary morskie - mówi prezes Meller.
Dziś w Porcie na umiejscowienie rozładunku elementów wiatraków brane sa pod uwagę nabrzeża: Helskie i Bułgarskie.
W jaki sposób samorządy mogą zarobić - w perspektywie ok. 18 lat - na farmach wiatrowych, skoro gros rzeczy odbywać się będzie na terenie Portu Gdynia?
Chodzi o to, że wieże wymagają ciągłego serwisu - więc trzeba mieć na lądzie odpowiednie zaplecze: w biurach a także sile roboczej. To - w sumie - szacowane jest na niebagatelną ilość, ok. 1000 osób.
Farmy wiatrowe w Bałtyku: kto zbuduje?
To nie Port Gdynia, ani połączone z nim listem intencyjnym gminy, prowadzić będą budowę kompleksów wiatrakowych na Bałtyku - bo nie mają takich kompetencji. Dziś jest trzech głównych graczy: PGE Baltica (związana z PGE), Polenergia (Kulczyk Holding) oraz Orlen. Działania będą prowadzone w ramach programu, którego wartość szacowana jest na 100 miliardów złotych.
Sama budowa wież - prace, jak się ocenia, rozpoczną się ok. roku 2022 - w morzu prowadzona będzie sukcesywnie. Dzięki temu Polska wyprodukuje ok. 6 gigawatów czystej energii. Choć apetyt na kolejne porcje energii z wiatru rośnie.
- Inwestycje w Bałtyku prowadzone będą w miarę pozyskiwania kontraktów, gotowości poszczególnych firm, zezwoleń i tak dalej - wylicza Adam Meller.
Gminy i Port Gdynia chcą inwestorom stworzyć korzystne warunki, by te wybrały właśnie tę pomorską lokalizację.
- Nasza praca to: z otwartymi ramionami i odpowiednią infrastrukturą przywitać inwestorów, którzy już mają koncesje, a być może z czasem pojawią się kolejni - wyjaśnia Katarzyna Gruszecka-Spychała.
Wiatraków nie zobaczymy
Obecnie fachowcy określają najkorzystniejsze lokalizacje dla wież. Wśród nich jest m.in. Ławica Słupska.
Stojące w wodzie wieże będą dużo większe niż wiatraki, które widzimy na lądzie. Morskie wersje mają mieć ok. 270 metrów wysokości - to ok. 30 m ponad Pałac Kultury i Nauki. Pojedyncza łopata wirnika mierzy ok. 80 - czyli mniej więcej tyle ile wysokości ma wieża Bazyliki Mariackiej w Gdańsku.
Mimo to z brzegu nie będzie ich widać, bo zostaną odsunięte od niego o ponad 20 km.
- Wspólnie z miastem Gdynia, Rumią i Kosakowem podejmujemy inicjatywę mającą na celu rozwój wolnej od CO2 energetyki odnawialnej. W wieloletniej perspektywie, udział w tak ogromnym przedsięwzięciu zapewni nie tylko rozwój Portu Gdynia, ale całego regionu, który będzie zaangażowany w proces budowy, eksploatacji oraz późniejszy serwis morskich farm wiatrowych. Zarząd Morskiego Portu Gdynia oraz trzy samorządy połączą siły, aby wspólnie prezentować swój potencjał inwestycyjny - podsumował Grzegorz Dyrmo, wiceprezes ZMPG SA.
Najważniejsze inwestycje w 2018 r. na Pomorzu:
POLECAMY NA STREFIE BIZNESU:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?