Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porcelana z Łubiany na Kaszubach wciąż jest modna

Joanna Surażyńska, Edyta Okoniewska
Lubiańska porcelana jest znana, doceniana, a teraz nie brakuje w niej nawiązań do piłki nożnej
Lubiańska porcelana jest znana, doceniana, a teraz nie brakuje w niej nawiązań do piłki nożnej Edyta Okoniewska
Przeczytajcie o najsłynniejszej kaszubskiej porcelanie z niewielkiej wsi - Łubiana, która trafiła na stół m.in. Jana Pawła II i króla Hiszpanii.

Trzy i pół miliona porcelanowych wyrobów co miesiąc wyjeżdża w świat z maleńkiej wsi na Kaszubach. Ponad czterdzieści lat temu w Łubianie powstały Zakłady Porcelany Stołowej Lubiana, które dziś są znane niemal na całym świecie. O wyborze akurat tej miejscowości zdecydowała konieczność walki z bezrobociem. Już na początku działalności pracę tu znalazły przede wszystkim kobiety z całego regionu. Dziś Lubiana jest jednym z największych pracodawców w powiecie kościerskim i zatrudnia ponad 1400 osób.

Lubiańską porcelanę można spotkać już nie tylko w zwykłych domach, pięciogwiazdkowych hotelach, ale nawet w samolotach króla Hiszpanii, w ośrodku wypoczynkowym polskiego prezydenta, u premiera czy na papieskim stole w Watykanie. Warto dodać, że wyjątkowa porcelana z herbem Jana Pawła II trafiła niegdyś do Watykanu. Jak wieść niesie, porcelana ta nadal jest tam używana.

O tak dużym sukcesie porcelany z Lubiany decyduje zapewne różnorodność.
- Tym, co nas wyróżnia, jest nietypowy i oryginalny kształt porcelany oraz modne kolory, czyli obecnie odcienie różu, fiolety, purpury i kobalty - mówi Krystyna Wawrzyniak, prezes Zakładów Porcelany Stołowej Lubiana w Łubianie.

Jak wiadomo, VIP-y lubią złoto i platynę, dlatego też i dla nich znajdzie się coś specjalnego, jak choćby dekoracje z czystego złota (24 karaty) i platyny. Co ważne, wszystkie ręcznie wykonane. Taki zestaw może okazać się niezłą inwestycją, choć kosztuje stosunkowo niewiele, bo od 2 do 3 tys. złotych. Tyle samo zapłacimy za specjalne zestawy ślubne, np. z imionami czy też życzeniami wykonanymi ze złota. Dzisiejsi klienci najczęściej szukają czegoś wyjątkowego i niepowtarzalnego.
- Przygotowaliśmy nowy fason o nazwie Wing, który będzie jednym z nielicznych na rynku ze względu na kształt - mówi Krystyna Wawrzyniak. - Jest on dość trudny, skośny i wygięty. Dwa nowe fasony o oryginalnych kształtach to także Like i Level. Pierwszy jest prostokątny, a drugi okrągły i nieregularny.

Rekordy popularności wciąż bije zestaw Celebration, który chętnie kupują nie tylko celebryci w Polsce i za granicą. Co ciekawe są też fasony niemal nieśmiertelne, które równie dobrze sprzedawały się dwadzieścia lat temu, jak i dziś. Mowa o Kaszubie i Ameryce.
Tradycyjny kaszubski wzór zaczął ozdabiać porcelanę za sprawą pierwszego dyrektora Zakładów - Benedykta Karczewskiego, który obecnie jest znanym kaszubskim działaczem i poetą. Nowy produkt zrobił prawdziwą furorę w całej Polsce i poza jej granicami. Okazuje się, że do dzisiaj kaszubskie motywy na porcelanie mają się całkiem nieźle. Może dzieje się tak również za sprawą mody na regionalizm. W wielu kwaterach agroturystycznych, restauracjach, pubach, zajazdach i karczmach na talerzach, filiżankach i spodkach królują właśnie regionalne wzory.

Porcelana z Kaszub znana jest niemal na całym świecie, najwięcej wyrobów trafia do Niemiec, Włoch i Rosji, ale można ją spotkać także w Korei, Indiach, Libanie czy Egipcie.

Okazuje się, że wymyślenie kształtu, który trafi w gusta klientów, to niełatwa sztuka. Nic zatem dziwnego, że szefostwo Lubiany działa na wielu frontach. Projekty kupuje w Niemczech. Pracuje z tamtejszymi projektantami, którzy je jeszcze modyfikują. Oprócz tego w zakładzie działa biuro projektowe, w którym plastyk i pięciu konstruktorów myśli nad tym, jak zadowolić klientów.

Każdego tygodnia powstaje kilkadziesiąt motywów dekoracyjnych, z których wybierane są te najciekawsze. Nowe fasony wyjeżdżają w świat co kilka miesięcy. Równie intrygujące co porcelana są jej nazwy, a wśród nich Viktoria, Roma, Lodge, Palmeta, Nadia, Sonia, Arianna, Wersal czy Merkury. Jak się okazuje, największy wpływ na wybór właściwego nazewnictwa mają sami klienci. - Pytamy klientów, które nazwy są według nich najbardziej przyjazne - mówi Krystyna Wawrzyniak. - Z doświadczenia wiemy już jednak, że dobrze przyjmowane są te anglojęzyczne.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki