Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Zbankrutowali i winią za to urzędników marszałka

Tomasz Słomczyński, Łukasz Kłos
Automaty z kwiatami przyjęły się na rynku, ale dla spółki Flower Nordica były katastrofą
Automaty z kwiatami przyjęły się na rynku, ale dla spółki Flower Nordica były katastrofą Grzegorz Mehring
Czy sięgnięcie po unijne fundusze może doprowadzić do ruiny prywatne przedsiębiorstwo? Okazuje się, że tak. Flower Nordica zamierzała wejść z innowacyjnym projektem bukietomatów. Spółka otrzymała dofinansowanie ze środków UE, jednak wkrótce po podpisaniu umowy ministerstwo zmieniło zdanie. Dotacja została cofnięta, a spółka pogrążyła się w milionowych długach.

Bukiet kwiatów z automatu - to miał być dobry, innowacyjny pomysł biznesowy gdańskiej spółki Flower Nordica. Automaty miały stać na lotniskach i stacjach benzynowych w całym kraju. Prosta zasada - wrzucasz pieniądze, otrzymujesz bukiet - miała gwarantować szybki sukces projektu. Szansą na jego realizację była dotacja z unijnych środków.

Właściciele firmy, państwo Monika i Przemysław Błażejewscy, wykorzystali okazję. Sięgnęli po dofinansowanie z Agencji Rozwoju Pomorza. Wkrótce stracili niemal wszystko: firmę, mieszkanie i dobre imię. Ścigani przez wierzycieli mają problem z podjęciem jakiejkolwiek pracy. Powód? Zmiana urzędniczej decyzji: Urząd Marszałkowski nakazał wstrzymanie dotacji i ostatecznie rozwiązanie umowy.

Decyzja wynikła ze zmiany interpretacji przepisów. Problem w tym, że dokonano jej już po zawarciu z firmą umowy i wypłaceniu pierwszych pieniędzy z dotacji.

Kwiaty 24 godziny na dobę

20 października 2008 roku firma Flower Nordica złożyła do Agencji Rozwoju Pomorza wniosek o dofinansowanie projektu ze środków Unii Europejskiej "Bukiet 24". Wart 2 miliony 154 tysiące złotych projekt zakładał, że gdańska firma ogrodnicza zaopatrzy stacje benzynowe i lotniska w całej Polsce w automaty bukietowe.

- Nasza firma dobrze prosperowała, ale chcieliśmy się rozwijać - mówi Monika Błażejewska. - Chcieliśmy, by nasze automaty były dopracowane do perfekcji. Wilgotność wewnątrz maszyny, szyba o odpowiednim zaciemnieniu - to wszystko było ważne, żeby kwiaty zachowały jak najdłużej świeżość.

Prokuratura kontroluje dotacje dla firm z Pomorza

Błażejewscy z wykształcenia są ogrodnikami. Sami dopracowywali szczegóły projektu automatów. Byli świadomi, że w biznesie liczy się nie tylko pomysł, ale również kontakty. Podpisali listy intencyjne z dyrekcjami pięciu polskich portów lotniczych (m.in. poznańskiej Ławicy, Katowic i Wrocławia) oraz władzami Orlenu i BP. Dołączyli je do wniosku o dofinansowanie.

W piśmie zaznaczyli, że ich celem jest zbudowanie sieci kwiatowych dystrybutorów obejmujących cały kraj: przenośne automaty będą zainstalowane w 10 portach lotniczych i na 120 stacjach benzynowych.

Dobre złego początki

Z początku nic nie zapowiadało tragicznego finału przedsięwzięcia. Pozytywne opinie pracowników Agencji Rozwoju Pomorza - spółki powołanej przez samorząd wojewódzki m.in. do oceny biznesowych projektów - oraz dwóch niezależnych ekspertów pozwoliły sprawnie przeskakiwać kolejne etapy w skomplikowanej drodze do unijnej dotacji.

11 grudnia 2008 roku Błażejewscy otrzymali informację, że projekt przeszedł pozytywnie "ocenę wykonalności" i został skierowany pod obrady Zarządu Województwa Pomorskiego. Ostatnie słowo należało bowiem do pomorskiego marszałka i jego zastępców.

Pół roku później Błażejewscy trzymali w ręku umowę o dofinansowanie swojego "Bukietu 24". Na rozruch przedsięwzięcia otrzymali 800 tys. zł z UE i budżetu państwa. Ogólny koszt projektu był dwukrotnie większy, ale pozytywnie zaopiniowany biznesplan zakładał, że nakład zwróci się z nawiązką.

Wiatr w żaglach

Mając umowę, Błażejewscy rozpoczęli inwestycję. Dotychczasowa siedziba Flower wymagała rozbudowy. Potrzebna była przestrzeń do wytwarzania tylu bukietów, żeby zaopatrzyć automaty w całej Polsce. Trzeba było wziąć w leasing pojazdy do rozwożenia kwiatów. Wreszcie trzeba było zamówić same automaty - jedna maszyna przeznaczona na lotnisko kosztowała ok. 50 tys., a na stację benzynową - 7 tys. zł.

Pomogły pożyczka i kredyt zaciągnięty w banku, gdyż unijne dotacje spływają zawsze z opóźnieniem. Firma zaczęła się szybko rozwijać.

Błażejewscy zatrudnili dodatkowe osoby.- Poczuliśmy wiatr w żaglach. Cieszyliśmy się, mieliśmy nadzieję na duży biznes, na sukces - wspomina Monika.
Błażejewscy szacują dziś, że kwota poniesionych wówczas wydatków sięgnęła ok. 2 mln zł. To dużo, jak na przedsiębiorstwo z rocznym zyskiem ok. 100 tys. zł, ale gwarancją spłaty zobowiązań była umowa podpisana z Urzędem Marszałkowskim. Nie tylko Błażejewscy wierzyli, że przedsięwzięcie się uda. Również urzędnicy ARP czy niezależni eksperci nie widzieli zagrożeń w realizacji zamierzeń.

Jak domek z kart

Problemy zaczęły się w styczniu 2010 - pół roku po zawarciu umowy, kiedy Flower Nordica była w inwestycyjnym szczycie. Z Agencji Rozwoju Pomorza przyszło zaskakujące pismo. W dokumencie informowano, że poniesione przez Błażejewskich koszty są "niekwalifikowane".

W urzędniczym żargonie oznacza to, że rozpoczęte z kredytu inwestycje nie będą sfinansowanie z unijnych środków. ARP w imieniu Urzędu Marszałkowskiego zażądała również zwrotu już wypłaconych pieniędzy.

- Z początku sądziliśmy, że to pomyłka - mówi pani Monika. - Przecież na bieżąco kontaktowaliśmy się z pracownikami ARP i wielokrotnie pomagali nam przy przedsięwzięciu.

Pomyłki jednak nie było. Skąd tak nagły zwrot w urzędniczej ocenie projektu? Okazało się, że pismo jest wynikiem kontroli Urzędu Marszałkowskiego w Agencji Rozwoju Pomorza.

ABW bada unijne dotacje udzielane przez Agencję Rozwoju Pomorza

- Wątpliwości kontrolujących dotyczyły lokalizacji części dystrybutorów z kwiatami, gdyż znajdowały się poza terenem naszego województwa - tłumaczy Małgorzata Pisarewicz, rzecznik prasowa Urzędu Marszałkowskiego. - Niekwalifikowalność wydatków stwierdzono w wyniku jednoznacznej interpretacji uzyskanej z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.

Zdaniem Urzędu Marszałkowskiego, z tej puli unijnej dotacji (tj. Regionalnego Programu Operacyjnego) nie mogą być dofinansowane przedsięwzięcia realizowane poza granicami województwa.

Nie pomogła argumentacja, że firma jest z Pomorza, że tu płaci podatki, tu dokonuje zakupów, a wreszcie że tu zatrudnia pracowników potrzebnych do produkcji i dystrybucji bukietów.

Kolejne miesiące wymiany korespondencji nie przyniosły efektu.
- Urząd proponował zmianę projektu. Mieliśmy te 10 automatów lotniskowych i 120 przeznaczonych na stacje benzynowe przenieść na Pomorze. To absurd! - bulwersuje się Błażeje- wska. - Nie wiem, które lotniska pan marszałek miał na myśli, poza gdańskim portem. Chyba te należące do aeroklubów albo wojskowe w Gdyni czy Malborku?

Na równi pochyłej

Ostatecznie pomorski marszałek Mieczysław Struk rozwiązał umowę z Flower Nordica, a firma została zobligowana do zwrotu dotacji. Kolejne miesiące były dla państwa Błażejewskich i ich spółki jak lot pikujący w dół.
- Mąż jeszcze z początku łudził się, że będziemy mogli utrzymać się z bieżącej działalności firmy. Na rynku byliśmy od kilkunastu lat, "Bukiet 24" to nie była nasza jedyna działalność - mówi Monika.

Niestety, lawina zobowiązań, które coraz trudniej było sfinansować, przytłoczyła Flower Nordica. Monika Błażejewska wspomina, że najtrudniejszy był grudzień 2010. Tuż przed świętami wierzyciele zapukali gremialnie do drzwi spółki, a komornik zajął konta. Błażejewscy nie wytrzymali. Sprzedali mieszkanie na poczet długów, zwolnili pracowników i zamknęli działalność.

- Ponieśliśmy śmierć cywilną - przyznają z goryczą. - Zostaliśmy sami z trójką synów, bez mieszkania i możliwości zarobkowania. Oczywiście bardzo chciałabym pójść do pracy, zacząć zarabiać i spłacać długi. Jednak większość wynagrodzenia zostanie natychmiast zajęta przez komornika. Oficjalny dochód wynosić może tylko nieco ponad 900 złotych miesięcznie.

Oświadczenie Łukasza Żelewskiego, prezesa Agencji Rozwoju Pomorza:

W ciągu ostatnich trzech lat Agencja Rozwoju Pomorza rozwiązała kilka umów oraz uznała za niekwalifikowane szereg wydatków, co do których mieliśmy pełne przekonanie, iż są one ponoszone zgodnie z polskim prawem i logiką biznesową. Nie były one jednak zgodne z ultraortodoksyjną interpretacją zapisów Rozporządzenia ws. Regionalnej Pomocy Inwestycyjnej. Jedną z "ofiar" tego rozporządzenia jest właśnie firma Flower Nordica. Zarząd ARP SA umocowany przez Zarząd Województwa Pomorskiego wielokrotnie w imieniu naszego regionu podnosił na forum instytucji centralnych, tak w sposób formalny, jak i w nie, problem związany z interpretowaniem wspomnianego rozporządzenia. Niestety, bez skutku. Jest mi niezmiernie przykro, słysząc, jak zakończyła się działalność na rynku naszego byłego beneficjenta.

Rozmowa z Małgorzatą Pisarewicz, rzeczniczką marszałka województwa pomorskiego

Zarząd województwa musiał wiedzieć, że Flower Nordica planuje montaż automatów w całym kraju, a nie tylko w obrębie województwa pomorskiego. Dlaczego więc Państwo, jako zarząd, udzielili dotacji Błażejewskim?
Intencje i plany biznesowe określone we wniosku o dofinansowanie oraz w załączonym do niego biznesplanie były doskonale znane - najpierw ARP SA, a w konsekwencji Urzędowi Marszałkowskiemu. Pracownicy agencji oceniający pod względem formalnym przedmiotowy wniosek w 2008 roku mieli świadomość, iż część z urządzeń zostanie umiejscowiona poza województwem pomorskim. Nie kwestionowaliśmy tych rozwiązań, posługując się prostą logiką: skoro siedziba przedsiębiorcy znajduje się w Pomorskiem (czyli tu będą płacone podatki), miejscem zatrudnienia nowych pracowników będzie siedziba firmy, a urządzenia mają charakter mobilny - należy uznać taki wniosek za poprawny. Poprawność takiego toku myślenia została potwierdzona przez dwóch niezależnych ekspertów oceniających ten projekt. Dysponowaliśmy ponadto pismem Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, w którym akceptowano podobną sytuację - gdy beneficjent kupował sprzęt budowlany, który użytkowany miał być także poza województwem.

Gdynia: Miliony z Unii na inwestycje w BCT

Skąd więc późniejsza zmiana decyzji i rozwiązanie umowy z Flower Nordica?
Dwie opinie, jakie w sprawie Flower Nordica wydało ministerstwo w toku kontroli w ARP, nie dały zarządowi województwa jakiegokolwiek pola manewru. Ministerstwo wprost wskazało, że zasady opisane w przykładzie z firmą budowlaną nie mają zastosowania w przypadku projektu Flower Nordica. W czasie, jaki upłynął między datą podpisania umowy a jej rozwiązaniem, nie tyle zmieniono właściwe wytyczne - co raczej zmieniła się ich interpretacja.

Państwa działania, jako dysponentów środków unijnych - owa "zmiana interpretacji" - doprowadziły nie tylko firmę, ale też prywatne osoby do bankructwa.
Chciałabym podkreślić, iż wszelkie działania zarówno Urzędu Marszałkowskiego, jak i Agencji Rozwoju Pomorza zmierzały wyłącznie do doprowadzenia założeń i elementów całości projektu do pełnej zgodności z przepisami prawa. Zgodności z interpretacjami i opiniami wydanymi przez Ministerstwo Rozwoju, a także z uwzględnieniem interesu beneficjenta. Stąd ustalenia podjęte wskutek działań kontrolnych Urzędu Marszałkowskiego oraz zalecenia skierowane do Agencji Rozwoju Pomorza nie kwestionowały projektu czy też nie podważały przedsięwzięcia biznesowego jako całości, a odnosiły się tylko do wydatków ponoszonych przez beneficjenta na zakup urządzeń lokalizowanych poza obszarem województwa. W konsekwencji - mając na względzie przede wszystkim możliwość kontynuowania przedsięwzięcia przez beneficjenta - Agencja Rozwoju Pomorza zaproponowała beneficjentowi modyfikację projektu, jednak przy zachowaniu przyznanego dofinansowania ze środków unijnych.

Rozmawiał Łukasz Kłos

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki