Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Za antybiotyki rodzice muszą płacić bez zniżki

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Niewykluczone, że od 1 lipca  pacjenci z Pomorza będą musieli wszystkie lekarstwa kupować w aptekach na 100 proc.
Niewykluczone, że od 1 lipca pacjenci z Pomorza będą musieli wszystkie lekarstwa kupować w aptekach na 100 proc. Archiwum
Rodzice dzieci leczonych w poradniach pediatrycznych na Pomorzu zgłaszają nam przypadki, w których ich zdaniem, łamane są prawa małych pacjentów. Choć choremu dziecku przysługuje na antybiotyk recepta z 50-proc. zniżką, rodzicom wręczane są recepty na 100 proc., co zmusza ich do płacenia za lekarstwo kwot dwukrotnie większych.

A wszystko przez to, że NFZ żąda, by lekarz, przed przepisaniem antybiotyku, wykonał małemu pacjentowi antybiogram, a za wystawienie zniżkowej recepty bez tego dokumentu grozi mu finansowymi karami.

Nie ma to nic wspólnego z prawdą - odpowiadają funduszowi urzędnicy - i żadne kary za przepisanie dziecku antybiotyku z 50-procentową zniżką lekarzowi nie grożą.

Czytaj też: Ustawa refundacyjna: Lekarstwo za 300 zł zamiast 3,20 zł

Zdaniem dr. Jerzego Budzińskiego, przewodniczącego Okręgowej Rady Lekarskiej w Gdańsku, problem recept ma o wiele szerszy wymiar i może się źle skończyć dla wszystkich pacjentów. Niewykluczone, że od 1 lipca pacjenci z Pomorza będą musieli wszystkie lekarstwa kupować w aptekach na 100 proc., bo lekarze zamierzają zbojkotować nowe umowy z funduszem na refundację leków.

- Mój ośmiomiesięczny synek wysoko gorączkował, a po wypiciu mleczka wymiotował - relacjonuje pani Anna z gdańskiego osiedla Niedźwiednik. - Lekarz z poradni dziecięcej, do której zapisałam dziecko, uznał, że nie obejdzie się bez antybiotyku, posiewu wydzieliny z gardła jednak nie brał, bo jak tłumaczył- na identyfikację bakterii nie miał czasu. Na wynik badania trzeba czekać kilka dni, a stan dziecka może się pogorszyć błyskawicznie. Wypisał receptę na pełnopłatny antybiotyk, wyjaśniając, że to skutek nowych wymagań funduszu.

Zobacz koniecznie: Ministerstwo Zdrowia opublikowało nową listę leków refundowanych [LISTA]

- Nie tyle chodzi o antybiogram, co o to, że w myśl nowej ustawy, lekarz, zlecając pacjentowi lek refundowany, musi przestrzegać tego, co zapisane jest w tak zwanej charakterystyce produktu leczniczego - tłumaczy dr Barbara Pawłowska, pediatra i wicedyrektor ds. medycznych Nadmorskiego Centrum Medycznego w Gdańsku. Informacje zawarte w charakterystyce dokładnie określają, czy dany antybiotyk zalecany jest przy zakażeniu paciorkowcami (angina), gronkowcami, czy np. bakterią Escherichia coli. I tego lekarz powinien się trzymać.

- Od mądrości lekarza i tego, co wpisze do dokumentacji chorego, zależy, czy NFZ znajdzie podstawy, by zniżkową receptę zakwestionować, czy nie - uważa dr Pawłowska.
Szybka identyfikacja bakterii byłaby co prawda możliwa, np. za pomocą szybkich testów. Test kosztuje jednak 8-10 zł, a tyle (8 zł) poradnia dostaje miesięcznie na pacjenta z NFZ, więc ta możliwość odpada. Tak więc objawy choroby muszą być spójne z rozpoznaniem, które lekarz umieści w dokumentacji chorego.

Zdaniem wielu lekarzy, skończyły się czasy, gdy dokumentacja medyczna miała służyć pacjentowi czy ułatwić pracę innemu lekarzowi. Teraz lekarz sporządza ją dla prokuratora i NFZ.

Niedawno jedna ze znanych łódzkich kancelarii, specjalizujących się w prawie medycznym, urządziła w Gdańsku szkolenie na ten temat dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Pani mecenas cytowała nawet gotowe sformułowania, jakich powinni oni używać, wypełniając dokumentację, by urzędnicy NFZ nie mogli się przyczepić.

Czytaj też: Będą poprawki na liście leków refundowanych na 2012 rok

Zwlekanie z podaniem antybiotyku, gdy pacjentem jest dziecko, a szczególnie niemowlę, jest - zdaniem dr Pawłowskiej - bardzo ryzykowne. Jeżeli lekarz jest pewien, że mały pacjent go potrzebuje, powinien go przepisać, nawet w przypadku gdy nie jest w stanie sprecyzować dokładnej diagnozy.

A dziecko ma prawo do 50-proc. zniżki na antybiotyk.

Podobnie uważa sam Jacek Paszkiewicz, prezes NFZ.
- Gdy dziecko ma na przykład zapalenie płuc, nie wolno lekarzowi czekać na wynik posiewu czy antybiogram - mówi prezes NFZ. - I NFZ wcale tego nie wymaga, to jakieś bzdury. A kary, o których mowa w nowych umowach, które teraz lekarze w całej Polsce podpisują z oddziałami NFZ, grożą im, ale wówczas gdy wypisywanie recept staje się przestępstwem, a lekarz na tym zarabia, na przykład - lekarz wystawia receptę, sam ją realizuje, a zyskiem dzieli się z aptekarzem. Kontrole NFZ wielokrotnie wykrywały takie przypadki.

- Lekarz wypisujący lek refundowany jest teraz w bardzo trudnej sytuacji, ryzyko, że NFZ obciąży go finansową karą, jest bardzo duże - uważa dr Roman Budziński, przewodniczący Okręgowej Rady Lekarskiej w Gdańsku. Badania wykazały, że nawet bardzo staranny lekarz poz, mający dostęp do komputera, na co dziesiątej recepcie robi jakiś błąd, co oznacza, że w ciągu roku NFZ może ukarać go na kwotę 400 tysięcy złotych. - Na takie kary naszej zgody nie ma - podkreśla dr Budziński.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki