Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Wydłużą czas budowy elektrowni atomowej

Kazimierz Netka
Coraz mniej prawdopodobne staje się wyprodukowanie prądu z pierwszej polskiej elektrowni atomowej w 2020 roku - jak zapowiadał rząd. Także PGE SA, odpowiedzialna za zrealizowanie tej inwestycji, daje do zrozumienia, że wyznaczony pierwotnie termin uruchomienia pierwszego reaktora jest raczej nierealny. Mimo to - na nasze pytanie - odpowiada, że sugerowany przez niektórych rok 2025 uruchomienia elektrowni, to czas oddania do eksploatacji całego zakładu.

- Zatwierdzona w zeszły czwartek, 9 lutego, przez Radę Nadzorczą Polskiej Grupy Energetycznej SA strategia grupy na lata 2012-2035 potwierdziła zasadność rozwoju energetyki jądrowej w obecnej i prognozowanej na dalsze lata sytuacji na rynku energetycznym - odpowiada Marta Lau, główny specjalista ds. PR i marketingu Grupy Kapitałowej PGE SA w Warszawie. - Zgodnie z tym dokumentem udział energetyki jądrowej w miksie paliwowym grupy ma wynieść w 2035 roku 36 procent. To oznacza, że do 2025 pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce o mocy około 3000 MW, składająca z kilku (dwóch lub trzech) bloków, powinna osiągnąć pełną moc. Prąd z pierwszego bloku popłynie więc wcześniej.

Czytaj także: Pomorze: Są grunty pod elektrownię - okolice Lubiatowa lub Żarnowca

- To niemożliwe, ze względu na stan przygotowań do budowy elektrowni jądrowej w Polsce, a także do odbioru prądu, który ona wyprodukuje - mówi dr inż. Bogdan Sedler, prezes Fundacji Naukowo-Technicznej Gdańsk, członek zarządu Bałtyckiego Klastra Ekoenergetycznego. - Nie wybraliśmy jeszcze jej lokalizacji. Nie ma warunków do odbioru elektryczności z reaktora. Nasze sieci przesyłowe są w bardzo złym stanie. Wymagają gruntownej modernizacji, ale też rozbudowy. Uważam, że 2025 rok to realny termin, ale na uruchomienie pierwszego reaktora. Takie opóźnienie jest dla nas bardzo niekorzystne. Być może rząd powinien zastanowić się, czy nie rozpocząć przygotowań do budowy małych reaktorów jądrowych, o mocy do kilkuset megawatów, pod ziemią.

Teraz wchodzą one w etap produkcji na przykład w USA, a jest ich kilkanaście typów. Mogą one pracować bezobsługowo 7-10 lat. Małe reaktory mogą być uzupełnieniem dla tak zwanej inteligentnej energii dla Europy. Nie wiadomo też, jaki będzie koszt budowy dużej elektrowni jądrowej. W Finlandii, na przykład, koszt budowy pierwszego reaktora okazał się wyższy nawet o 100 procent w stosunku do przewidywań.

Czytaj także: PGE przekonywała Gniewino i Choczewo do elektrowni atomowej

Ewentualne opóźnienie funkcjonowania pierwszej w Polsce - zbudowanej na Pomorzu - elektrowni jądrowej nie martwi zbytnio także reprezentantów samorządu regionalnego.

- Samorząd regionalny nie ma bezpośredniego wpływu na decyzje inwestycyjne, jeżeli chodzi o budowę elektrowni jądrowej - mówi Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. - Trudno mówić o terminie oddania elektrowni do użytku, skoro nie wybrano jeszcze ani miejsca na jej budowę, ani technologii. Termin ukończenia budowy to więc melodia przyszłości. Tak będzie do czasu, aż rząd określi konkretny harmonogram realizacji tej inwestycji.

W opinii marszałka przesunięcie o pięć lat terminu oddania obiektu do użytku to niewiele, bo chodzi o wielki proces inwestycyjny. Przy tak dużym przedsięwzięciu projekt musi być dobrze przygotowany, osadzony w konkretnym środowisku, muszą być przeprowadzone dokładne badania, które pozwolą rozwiać wszelkie wątpliwości.

- Raczej powinniśmy się z tego cieszyć, że taki projekt nie jest realizowany w błyskawicznym tempie i z naruszeniem zasad dialogu społecznego - uważa Struk. - Unikanie nadmiernego pośpiechu przy budowie elektrowni jądrowej to krok we właściwym kierunku - dodaje.

Z kolei Waldemar Dunajewski, prezes Stowarzyszenia na rzecz Elektrowni Jądrowej w Pomorskiem, prezes Stowarzyszenia Elektryków Polskich Oddział w Gdańsku, ocenia bardzo dobrze fakt, że termin ukończenia budowy elektrowni jądrowej w Polsce został urealniony i przedłużony o pięć lat.

Czytaj także: Gmina Krokowa: Turyści zadecydują o lokalizacji elektrowni atomowej?

- W tak krótkim czasie, w jakim planowano zrealizować tę inwestycję w Polsce, nie daje się zrobić tego nawet w krajach mających doświadczenie w rozwijaniu energetyki jądrowej - uważa Dunajewski. - Na przykład we Francji szacują, że przy istniejącej już elektrowni jądrowej, mającej już wszystkie wymagane dokumenty, zaopatrzenie w wodę, uzbrojenie, kolejny blok uda się dobudować dopiero w 2020 roku. U nas, bez żadnej wprawy, chciano dokonać tego samego. To stawiało pod znakiem zapytania naszą fachowość, bo podawaliśmy terminy niemożliwe do osiągnięcia.

Wiemy, że budowa nowej elektrowni konwencjonalnej, węglowej, może trwać osiem lat. - A tu, w takim samym czasie, chcieliśmy zbudować pierwszą w kraju elektrownię jądrową. Uważam, że PGE postąpiła bardzo dobrze, urealniając termin. Przesunięcie na 2025 rok czasu oddania obiektu do eksploatacji nie może jednak być usprawiedliwieniem dla spowolnienia tempa przygotowań do zrealizowania tej inwestycji - zwraca uwagę prezes Waldemar Dunajewski.

Kazimierz Netka
tel. 58 30 03 393
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki