Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Włosi stanęli do wyścigu po gaz łupkowy

Radosław Konczyński
K. Turbicka-Czapka
Kolejny koncern będzie szukać na Pomorzu gazu łupkowego. Tym razem chodzi o Włochów z firmy ENI, którzy dokonają odwiertów próbnych w powiecie malborskim oraz sztumskim.

Gaz łupkowy i ogromne możliwości energetyczne, które daje, elektryzuje opinię publiczną nie tylko na Pomorzu. Emocje studzą Amerykanie. Wpływowy "New York Times", powołując się na analityków i geologów, ostrzega, że wydobywanie gazu może być nieopłacalne. Ekspert z firmy badawczej IHS Drilling Data porównał gaz łupkowy do... piramid finansowych, które miały gwarantować gigantyczne zyski, a bankrutowały, powodując milionowe straty.

Jednak na Pomorzu "łupkowa gorączka" trwa w najlepsze. Przed 1 września koncern ENI musi rozpocząć wykonanie otworów próbnych w Bągarcie (gm. Dzierzgoń) i Starym Mieście (gm. Stary Dzierzgoń); następne w kolejce są Kamionka (gm. Malbork) oraz okolice Sztumu, gdzie jeszcze lokalizacja nie została wybrana. Włosi chcą się wwiercić pod ziemię na głębokość od 3 do 4 km.
- Prowadząc działania poszukiwawcze, zajmiemy teren ok. 1,7 ha. Jeśli się okaże, że obszar jest niespecjalnie gazonośny, wtedy będzie zrekultywowany do stanu sprzed wierceń - wyjaśnia Aldo Napolitano, dyrektor z ENI. - W przypadku powodzenia badań i późniejszej produkcji, z tego niespełna dwuhektarowego terenu przez wiercenia poziome możemy sięgnąć po obszar nawet 200 razy większy.

Same odwierty próbne mają zająć ok. dwóch miesięcy. Do 2013 roku, gdy wygasa koncesja na poszukiwanie, okaże się, czy jest sens wydobywać gaz na skalę przemysłową. Jeśli wynik byłby pozytywny, wydobycie odbywałoby się metodą, która na zachodzie Europy budziła kontrowersje. Francja zrezygnowała z gazu łupkowego z powodu tzw. szczelinowania hydraulicznego.

- Łupki mają bardzo niską przepuszczalność. Dlatego wykonywane są wiercenia poziome, żeby w jak największym stopniu zwiększyć kontakt z gazem, a więc opłacalność złoża - tłumaczy Aldo Napolitano. - Tym, co zazwyczaj budzi największe obawy, jest skład chemiczny wody używanej w procesie szczelinowania. Jednak są to chemikalia, które są także powszechnie stosowane w przemyśle spożywczym, a część w produkcji mydeł. Część tej wody wraca na powierzchnię razem z gazem, a naszym zadaniem jest jej oczyszczenie i powtórne wykorzystanie w procesie wydobycia.
Nie wszędzie firmy poszukiwawcze są witane z otwartymi rękami. Przeciwko wiertni firmy BKN Petroleum, która stanęła w pobliżu osiedli, protestowali mieszkańcy Niestkowa w gminie Ustka. Skarżyli się, że firmy nie obowiązuje nawet cisza nocna i wierci do północy. - Przyjęliśmy to do wiadomości. Będziemy zastanawiać się nad rozwiązaniem - mówi Jacek Wróblewski, przedstawiciel firmy Saponis (BNK Petroleum jest jej współudziałowcem).

Obecnie trwają ostatnie przygotowania do próbnych odwiertów m.in. w Stanisławiu, w gm. Tczew (spółka PNiG Nafta z Piły zleciła je firmie Saponis Investments) - początek w lipcu oraz w gminie Prabuty (amerykański Marathon Oil) - początek w sierpniu. Podobnie jest w okolicach Lewina w gm. Linia, gdzie na zlecenie spółki PNiG Nafta poprowadzi je warszawska firma Talisman Energy sp. z o.o. W Lewinie mieszkańcy przyglądają się sprawie z zainteresowaniem, liczą na prace np. przy dozorowaniu obiektu. W lipcu ma się odbyć zebranie z całym sołectwem, podczas którego goście z Warszawy przedstawią cały proces poszukiwania gazu.

Również włoska firma ENI nie kryje, że mieszkańcy mogą spodziewać się okresowych trudności. - Gdy będą stawiane wiertnie, na pewno pojawi się więcej ciężarówek i będą 2-3 dni w tygodniu bardziej natężonego ruchu - wyjaśnia Aldo Napolitano.

Leszek Tabor, burmistrz Sztumu, sugeruje, by wojewoda zastanowił się nad powołaniem pełnomocnika ds. gazu łupkowego.

Analitycy i geolodzy ostrzegają przed "łupkową gorączką"

Uzyskiwanie gazu ziemnego z łupków osadowych może nie być tak proste i tanie, jak twierdzą firmy zajmujące się jego wydobyciem - doniósł "New York Times", który dotarł m.in. do setek e-maili analityków branżowych.

Firmy zajmujące się eksploatacją gazu łupkowego uważają, że odwierty przyniosą duże zyski, a gaz łupkowy stanie się nowym źródłem energii w USA oraz w Europie.

Jednak w e-mailach, które dziennik prezentuje na swojej stronie internetowej, dyrektorzy firm zajmujących się wydobyciem gazu łupkowego, geolodzy oraz analitycy rynkowi wyrażają sceptycyzm ws. wzniosłych prognoz i zastanawiają się, czy firmy celowo lub nawet nielegalnie zawyżają możliwości produkcyjne szybów i wielkość zasobów. Autorzy wiadomości ostrzegają przed "łupkową gorączką". "Inwestorzy pompują pieniądze, choć gaz łupkowy jest właściwie niedochodowy" - napisał w lutym analityk z firmy inwestycyjnej PNC Wealth Management w e-mailu do kontrahenta.

Dziennik przeanalizował także dane z ponad 10 tys. szybów łupkowych. "Choć istnieją bardzo aktywne szyby, są one często otoczone mniej wydajnymi szybami. W niektórych przypadkach przeprowadzanie tam odwiertów i utrzymanie szybów kosztuje więcej niż wart jest wydobywany z nich gaz" - ocenia "NYT".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki