Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Włosi chętnie adoptują polskie dzieci

Piotr Furtak
Około 60 proc. polskich dzieci, które trafiają do adopcji zagranicznych, znajduje swój nowy dom we Włoszech
Około 60 proc. polskich dzieci, które trafiają do adopcji zagranicznych, znajduje swój nowy dom we Włoszech Archiwum
Włosi bardzo chętnie adoptują polskie dzieci. W tym roku tylko z Placówki Opiekuńczo - Wychowawczej w Człuchowie do Italii trafiło troje dzieci, a jest szansa na to, że we Włoszech znajdzie swój nowy dom kolejna szóstka podopiecznych. To zresztą tendencja ogólnokrajowa.

Jak dowiedzieliśmy się w Krajowym Ośrodku Adopcyjnym w Warszawie, adopcje do Włoch stanowią 60-70 procent wszystkich przysposobień polskich dzieci przez rodziny zagraniczne.

Z czym jest to związane? - Sama się nad tym zastanawiałam i pytałam o to włoskie rodziny, które adoptowały nasze dzieci - mówi Elżbieta Gomułka, dyrektor człuchowskiej placówki. - Jednym z argumentów, które mi podawano, był fakt, że z Polski pochodził Jan Paweł II.

Czytaj również: Od 1 stycznia 2012 roku zmiany w procedurach adopcyjnych
Włosi chętnie adoptują dzieci starsze. - Nie mamy dokładnych danych na ten temat, ale adopcje do Włoch faktycznie są najliczniejsze - mówi Anna Kadzikiewicz, dyrektor Pomorskiego Ośrodka Adopcyjnego w Gdańsku. - Współpracujemy z kilkoma licencjonowanymi ośrodkami zajmującymi się adopcjami na terenie Włoch i te kontakty układają się bardzo dobrze. Poza tym nasze dzieci trafiają do USA, Szwecji, rzadziej do Holandii. Dość dawno nie mieliśmy adopcji do Niemiec i Francji.

Według informacji ze strony internetowej www.adopcjagdanska.plWłosi są liderami w adopcji polskich dzieci. W latach 1999-2005 orzeczono 141 adopcji zagranicznych. 53 dzieci trafiło do Włoch, 24 do USA, 20 do Szwecji, 17 do Francji...

Do Italii trafia też najwięcej dzieci z pomorskich domów dziecka.

- Włosi nie obawiają się adopcji dzieci starszych, takich 10+ - tłumaczy Izabela Rutkowska, psycholog z Krajowego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego TPD w Warszawie, jednej z trzech w Polsce organizacji pośredniczących w adopcjach zagranicznych. - Jest to związane między innymi z tym, że we Włoszech istnieje forma adopcji obarczona ryzykiem prawnym. Oznacza to, że po kilku latach po adopcji dziecko będzie miało szansę wrócić do rodziny biologicznej. Poza tym Włosi dość późno zakładają rodziny, a różnica między rodzicami i dziećmi adoptowanymi nie może wynieść więcej niż 40 lat.

Czytaj również: Pomorze: Tylko dwa ośrodki adopcyjno-opiekuńcze w województwie

Według Rutkowskiej, argumentem przemawiającym za adopcją do Włoch jest również to, że w Italii liczne rodziny nie są niczym nadzwyczajnym. Włosi nie widzą więc problemu w tym, aby jednocześnie adoptować np. trójkę rodzeństwa. To ważne, bowiem pracownicy polskich ośrodków nie chcą się zgadzać na rozdzielanie dzieci.

- Wprawdzie mieliśmy w ostatnim czasie trójkę rodzeństwa, które trafiło do dwóch włoskich rodzin, ale dzieci mieszkają bardzo blisko siebie - mówi Elżbieta Gomułka, dyrektor Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Człuchowie. - Chłopiec trafił do Turynu, a jego brat i siostra do rodziny mieszkającej o pół godziny drogi od tego miasta.
Za pośrednictwem Krajowego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego TPD w ubiegłym roku do rodzin zagranicznych trafiło 110 dzieci. Najwięcej, bo 65 - do Włoch (zostały zaadoptowane przez 42 rodziny). Na drugim miejscu są Stany Zjednoczone. Nowy dom znalazło w USA 16 dzieci (w 10 rodzinach).

Natomiast za pośrednictwem Publicznego Ośrodka Opiekuńczo-Wychowawczego w Warszawie do rodzin włoskich trafiło w ubiegłym roku 50 dzieci (na 84 adopcje zagraniczne).

- Na pewno jest to związane z tradycjami - wyjaśnia Bożena Sawicka, dyrektor tego ośrodka. - Włosi mają liczne rodziny, poza tym mogą adoptować dzieci starsze, a prawo w wielu krajach zabrania adopcji dzieci powyżej pewnego wieku. Panuje również pogląd, że Włosi chętnie adoptują nasze dzieci, gdyż z Polski pochodził Papież Jan Paweł II. Na pewno ma to spory wpływ na ich zainteresowanie naszymi podopiecznymi.

Czytaj również: Pomorze: Jest reakcja na apel umierającej matki

Z raportów składanych przez włoskie fundacje zajmujące się adopcjami polskich dzieci do Italii wynika, że czują się one tam dobrze.
- W ciągu 20 lat na palcach jednej ręki mogłabym policzyć sytuacje, kiedy były jakieś kłopoty z włoskimi rodzinami, które adoptowały polskie dzieci za naszym pośrednictwem - mówi Izabela Rutkowska. - W tym czasie do rodzin zagranicznych skierowaliśmy w sumie przeszło 1000 dzieci. Trafiały one nie tylko do Włoch i USA, ale również do takich krajów jak Francja, Niemcy, Belgia, Holandia, Hiszpania i Szwecja. Na pewno nasze dzieci nie trafiają natomiast do takich krajów jak Japonia czy Australia.

Część adoptowanych dzieci kontaktuje się z domami dziecka, które opuściły. - Co roku na przykład dostajemy na święta specjalny placek z Włoch - przyznaje Elżbieta Gomułka, dyrektor Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Człuchowie.

Co wpływa na to, że Włosi chętnie adoptują polskie dzieci?
- Na pewno osobą wiążącą jest Jan Paweł II i fakt, że jesteśmy uznawani za osoby religijne uważa Gomułka. - Według Włochów, naszym atutem jest też to, że nasze dzieci są dobrze traktowane. Wiem to na podstawie rozmów z Włochami. Problemy z komunikacją nie są dla dzieci przeszkodą. Nawet jeśli nie potrafią czegoś powiedzieć, to pokażą, narysują...

O TYM SIĘ MÓWI NA POMORZU:

* Gdańsk: Migotanie przedsionków leczą w szpitalu na Zaspie nową metodą
* Piłka ręczna: Polska - Niemcy 26:28
* Pomorskie 2020: Na co wydać 50 miliardów złotych? Konsultacje z mieszkańcami
* Bezrobocie na Pomorzu: Praca na czarno wciąż się opłaca
* Neptun ponownie na Długim Targu w Gdańsku! [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki