Jak dowiedzieliśmy się w Krajowym Ośrodku Adopcyjnym w Warszawie, adopcje do Włoch stanowią 60-70 procent wszystkich przysposobień polskich dzieci przez rodziny zagraniczne.
Z czym jest to związane? - Sama się nad tym zastanawiałam i pytałam o to włoskie rodziny, które adoptowały nasze dzieci - mówi Elżbieta Gomułka, dyrektor człuchowskiej placówki. - Jednym z argumentów, które mi podawano, był fakt, że z Polski pochodził Jan Paweł II.
Czytaj również: Od 1 stycznia 2012 roku zmiany w procedurach adopcyjnych
Włosi chętnie adoptują dzieci starsze. - Nie mamy dokładnych danych na ten temat, ale adopcje do Włoch faktycznie są najliczniejsze - mówi Anna Kadzikiewicz, dyrektor Pomorskiego Ośrodka Adopcyjnego w Gdańsku. - Współpracujemy z kilkoma licencjonowanymi ośrodkami zajmującymi się adopcjami na terenie Włoch i te kontakty układają się bardzo dobrze. Poza tym nasze dzieci trafiają do USA, Szwecji, rzadziej do Holandii. Dość dawno nie mieliśmy adopcji do Niemiec i Francji.
Według informacji ze strony internetowej www.adopcjagdanska.plWłosi są liderami w adopcji polskich dzieci. W latach 1999-2005 orzeczono 141 adopcji zagranicznych. 53 dzieci trafiło do Włoch, 24 do USA, 20 do Szwecji, 17 do Francji...
Do Italii trafia też najwięcej dzieci z pomorskich domów dziecka.
- Włosi nie obawiają się adopcji dzieci starszych, takich 10+ - tłumaczy Izabela Rutkowska, psycholog z Krajowego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego TPD w Warszawie, jednej z trzech w Polsce organizacji pośredniczących w adopcjach zagranicznych. - Jest to związane między innymi z tym, że we Włoszech istnieje forma adopcji obarczona ryzykiem prawnym. Oznacza to, że po kilku latach po adopcji dziecko będzie miało szansę wrócić do rodziny biologicznej. Poza tym Włosi dość późno zakładają rodziny, a różnica między rodzicami i dziećmi adoptowanymi nie może wynieść więcej niż 40 lat.
Czytaj również: Pomorze: Tylko dwa ośrodki adopcyjno-opiekuńcze w województwie
Według Rutkowskiej, argumentem przemawiającym za adopcją do Włoch jest również to, że w Italii liczne rodziny nie są niczym nadzwyczajnym. Włosi nie widzą więc problemu w tym, aby jednocześnie adoptować np. trójkę rodzeństwa. To ważne, bowiem pracownicy polskich ośrodków nie chcą się zgadzać na rozdzielanie dzieci.
- Wprawdzie mieliśmy w ostatnim czasie trójkę rodzeństwa, które trafiło do dwóch włoskich rodzin, ale dzieci mieszkają bardzo blisko siebie - mówi Elżbieta Gomułka, dyrektor Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Człuchowie. - Chłopiec trafił do Turynu, a jego brat i siostra do rodziny mieszkającej o pół godziny drogi od tego miasta.
Za pośrednictwem Krajowego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego TPD w ubiegłym roku do rodzin zagranicznych trafiło 110 dzieci. Najwięcej, bo 65 - do Włoch (zostały zaadoptowane przez 42 rodziny). Na drugim miejscu są Stany Zjednoczone. Nowy dom znalazło w USA 16 dzieci (w 10 rodzinach).
Natomiast za pośrednictwem Publicznego Ośrodka Opiekuńczo-Wychowawczego w Warszawie do rodzin włoskich trafiło w ubiegłym roku 50 dzieci (na 84 adopcje zagraniczne).
- Na pewno jest to związane z tradycjami - wyjaśnia Bożena Sawicka, dyrektor tego ośrodka. - Włosi mają liczne rodziny, poza tym mogą adoptować dzieci starsze, a prawo w wielu krajach zabrania adopcji dzieci powyżej pewnego wieku. Panuje również pogląd, że Włosi chętnie adoptują nasze dzieci, gdyż z Polski pochodził Papież Jan Paweł II. Na pewno ma to spory wpływ na ich zainteresowanie naszymi podopiecznymi.
Czytaj również: Pomorze: Jest reakcja na apel umierającej matki
Z raportów składanych przez włoskie fundacje zajmujące się adopcjami polskich dzieci do Italii wynika, że czują się one tam dobrze.
- W ciągu 20 lat na palcach jednej ręki mogłabym policzyć sytuacje, kiedy były jakieś kłopoty z włoskimi rodzinami, które adoptowały polskie dzieci za naszym pośrednictwem - mówi Izabela Rutkowska. - W tym czasie do rodzin zagranicznych skierowaliśmy w sumie przeszło 1000 dzieci. Trafiały one nie tylko do Włoch i USA, ale również do takich krajów jak Francja, Niemcy, Belgia, Holandia, Hiszpania i Szwecja. Na pewno nasze dzieci nie trafiają natomiast do takich krajów jak Japonia czy Australia.
Część adoptowanych dzieci kontaktuje się z domami dziecka, które opuściły. - Co roku na przykład dostajemy na święta specjalny placek z Włoch - przyznaje Elżbieta Gomułka, dyrektor Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Człuchowie.
Co wpływa na to, że Włosi chętnie adoptują polskie dzieci?
- Na pewno osobą wiążącą jest Jan Paweł II i fakt, że jesteśmy uznawani za osoby religijne uważa Gomułka. - Według Włochów, naszym atutem jest też to, że nasze dzieci są dobrze traktowane. Wiem to na podstawie rozmów z Włochami. Problemy z komunikacją nie są dla dzieci przeszkodą. Nawet jeśli nie potrafią czegoś powiedzieć, to pokażą, narysują...
O TYM SIĘ MÓWI NA POMORZU:
* Gdańsk: Migotanie przedsionków leczą w szpitalu na Zaspie nową metodą
* Piłka ręczna: Polska - Niemcy 26:28
* Pomorskie 2020: Na co wydać 50 miliardów złotych? Konsultacje z mieszkańcami
* Bezrobocie na Pomorzu: Praca na czarno wciąż się opłaca
* Neptun ponownie na Długim Targu w Gdańsku! [ZDJĘCIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?