Obecnie osadzonym płaci się połowę pensji minimalnej. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny orzekł, że od 10 marca więźniowie, którzy wykonują pracę, powinni otrzymywać wynagrodzenie równe co najmniej płacy minimalnej. Od 1 stycznia tego roku jest to kwota 1386 zł brutto.
Część zarobionych funduszy przelewana jest na konto więźniów. Będą mogli wypłacić je dopiero po wyjściu na wolność. Z tych pieniędzy więźniowie mogą też trzy razy w miesiącu zrobić zakupy w kantynie.
Gdy zmienią się przepisy, wielu pracodawców może zrezygnować z zatrudniania więźniów z gdańskiego ZK. Nad dalszą współpracą zastanawia się Henryk Łukowicz, kierownik PPHU HERA, zajmującej się rozbiórkami i złomowaniem pojazdów.
- Zatrudniam skazanych od ośmiu lat. Wierzę w resocjalizację poprzez pracę. Często skazani po odbyciu kary znajdowali u mnie pracę na stałe. Jednak, jeśli będę musiał płacić więźniom pełną płacę minimalną, chyba zrezygnuję z dalszej współpracy ze względu na koszty - mówi.
Więcej w piątkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"