Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze w kontaktach z Rosją. Rosjanie wydają pieniądze w hotelach, a my na benzynę

Jarosław Popek
Rosjanie przyjeżdżają do nas nie tylko na zakupy, ale także po to, by się uczyć, korzystać z polskiej opieki medycznej, chodzić na koncerty i zwiedzać - mówi Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. A co za tym idzie, zostawiają u nas sporo pieniędzy.

Z kolei przeciętny Polak objęty małym ruchem granicznym jeździ w okolice Kaliningradu po benzynę i papierosy (zdecydowanie tańsze niż w Polsce). Dane Głównego Urzędu Statystycznego to potwierdzają. Kilka razy w tygodniu jeździ prawie 70 proc. tych Polaków, którzy przekraczają granicę, a w przypadku Rosjan to tylko 10 proc. W liczbach bezwzględnych wygląda to jeszcze bardziej znacząco - w ciągu roku obwód kaliningradzki odwiedza około 45 tys. naszych rodaków (czyli każdy z nich przekracza granicę kilkadziesiąt razy), a 250 tys. Rosjan przyjeżdża rocznie do Polski (czyli statystycznie każdy z nich cztery razy).

Na mały ruch graniczny między 15 powiatami z woj. pomorskiego i warmińsko-mazurskiego Komisja Europejska długo nie chciała się zgodzić. Obawiano się, że Rosjanie, mając ułatwiony dostęp do krajów Unii Europejskiej, zaleją kontynent. Rzeczywistość okazała się kompletnie inna.
- Nie wyobrażam sobie dziś Gdańska bez gości z Rosji - mówi prezydent Paweł Adamowicz.

I nie wyobrażają sobie tego pewnie i restauratorzy, i hotelarze z Trójmiasta. Karty menu po rosyjsku, tablice informacyjne w tym języku, ulotki reklamowe - to znak, że klienci ze wschodu są coraz bardziej poważani w Polsce. Na organizowanych w Ergo Arenie czy na PGE Arenie koncertach Rosjanie stanowią już kilkanaście procent widzów i słuchaczy!

Fundacja Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia postanowiła to zjawisko zbadać. Wyniki są zdumiewające. - To nowa sytuacja. Rosjanie okazali się znakomitymi klientami, wiele osób jest pozytywnie zaskoczonych takim obrotem sprawy - ocenia Łukasz Mazurkiewicz, szef firmy ARC Rynek i Opinie, która przeprowadziła badanie.
Okazuje się, że 83 proc. Polaków z terenów objętych małym ruchem granicznym miało jakikolwiek kontakt z Rosjanami. Zawsze był to kontakt pozytywny!

"Bardzo często przyjeżdżają do nas w okolicach czwartku, piątku. Robią rozeznanie po sklepach, kupują różne rzeczy. Odbierają je kilka dni później, przy wyjeździe. A w międzyczasie bawią się w naszych klubach, jedzą w restauracjach, jeżdżą do pensjonatów, korzystają ze SPA. Szczególnie wielu jeździ do Doliny Charlotty koło Słupska, gdzie jest piękne SPA" - to komentarz jednego z pracowników sklepu Media Markt na gdańskiej Matarni.

- Rosjanie są nietypowymi turystami, bo przyjeżdżają przez cały rok, w odróżnieniu od innych nacji. Stanowią już drugą po Niemcach grupę odwiedzających nas obcokrajowców, wyprzedzili Skandynawów - mówi prezydent Adamowicz.

Wzajemne kontakty cechuje jednak pewien dystans. Dlaczego? - CZYTAJ więcej w poniedziałkowym (25.11.2013) wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" lub w jego wersji elektronicznej. Znajdziesz tam również rozmowę o małym ruchu granicznym z Łukaszem Mazurkiewiczem, prezesem ARC Rynek i Opinia i wypowiedź prezydenta Gdańska - Pawła Adamowicza.

TU kupisz e-wydanie "Dziennika Bałtyckiego"!

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki