- Mamy nadwykonania na 6,5 mln zł i "niedowykonania" na 645 tys. zł - wyjaśnia Krystyna Grzenia, dyrektor Szpitala Specjalistycznego na gdańskiej Zaspie. - Przy rocznym kontrakcie samego szpitala przekraczającym 100 mln złotych w 24 rodzajach świadczeń te 645 tys. zł to drobiazg. NFZ dzieli kontrakty na części, do każdej przydziela określoną liczbę punktów, a pod ich dyktando nie da się leczyć chorych. To naturalne, że w jednej części szpital ma "niedoróbki" warte 50 zł, a w drugiej nadwyżki na 400 tys. złotych. Największe nadwykonania Zaspy, bo sięgające 2,5 mln zł, dotyczą tzw. zwykłej kardiologii. W jej ramach leczone są na oddziale np. starsze osoby z zaburzeniami rytmu serca. Choć nie mają zawału serca i nie potrzebują wszczepienia stymulatora, wymagają przyjęcia na oddział, umiarowienia, odpowiedniego leczenia.
- Gdyby szpital odesłał takiego chorego, a jemu coś by się stało, prokurator zażądałby wyjaśnień od nas, a nie od NFZ - tłumaczy dyrektor Grzenia. - Uważam, że należy się nam za to zapłata i nie zamierzam z niej rezygnować.
Czytaj także: NFZ przekaże Pomorskiemu Hospicjum dla Dzieci połowę należności za nadwykonania
Dyrekcja szpitala na Zaspie gotowa jest sądownie dochodzić z NFZ należnych pieniędzy nie tylko za leczenie pacjentów oddziału kardiologii, ale również urologii, która nie kazała czekać do stycznia, a więc początku nowego kontraktu, chorym z rakiem nerki czy pęcherza i z tego powodu zamknęła ubiegły rok z nadwykonaniami na blisko 1 mln zł. Zdaniem dyrektor Grzeni, pomorski NFZ ma obowiązek zapłacić również za pacjentów trzech oddziałów internistycznych, których leczenie kosztowało szpital ponad 400 tys. zł. Były to same "ostre" przypadki, których nie da się ustawić w kolejkę, jak chciałby tego pomorski NFZ.
Na podpisanie funduszowego aneksu nie zgodziły się również dwie inne marszałkowskie placówki - Pomorskie Centrum Traumatologii oraz Szpital Morski im. PCK w Gdyni Redłowie. Wartość nadwykonań w pierwszym z nich przekroczyła kwotę 8 mln zł, w drugim 4,5 mln zł, z czego 3,5 mln zł dotyczy onkologii.
- Nasi prawnicy szczegółowo analizowali treść aneksu i uznali, że jego podpisanie byłoby zbyt ryzykowne - uważa Małgorzata Bartoszewska-Dogan, dyrektor PCT. - Nie ma w nim co prawda klauzuli, w myśl której szpital zrzekałby się przy okazji prawa do roszczeń za nadwykonania, jednak sformułowanie mówiące, że jest to "ostateczne rozliczenie umowy i dotyczy wszystkich świadczeń" jest zbyt niepokojące.
Czytaj także: Pomorze: Wymagania NFZ sprawią, że zniknie 300 specjalistycznych poradni?
- Jeśli NFZ nie zgodzi się nam zapłacić za leczenie m.in. chorych ze złamaniami kręgosłupa, pacjentów kardiochirurgii dziecięcej, pójdziemy do sądu - zapowiada dyrektor Bartoszewska-Dogan. Kuriozalny jest natomiast fakt, że operacja chorego na raka, a potem leczenie go chemio- i radioterapią nie jest według urzędników pomorskiego NFZ procedurą ratującą życie. Fundusz chce, by również w onkologii szpital trzymał się kontraktu.
- Jeszcze rok temu chirurgia onkologiczna pracowała na dwie zmiany i kolejek nie było - wspomina dr Elżbieta Kruszewska, zastępca dyrektora Szpitala Morskiego w Gdyni Redłowie.
Gdy okazało się, że NFZ za to nie zapłaci, popołudniowe zabiegi zawieszono. Dziś chorzy na raka czekają na operację po dwa miesiące.
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
tel. 58 30 03 353
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?