Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Sprawdziliśmy, ile zapłacimy za zakupy na święta

Ewa Macholla, Anna Szałkowska
Nie mamy dobrych wiadomości. Za świąteczne zakupy zapłacimy więcej niż przed rokiem. Wzrost jest znaczący i sięga nawet kilkunastu procent. Najbardziej zdrożały drób, kawa i masło. To nie koniec podwyżek.

Sprawdziliśmy na Pomorzu ceny podstawowych produktów, które przydadzą się do przygotowania świątecznych potraw. Odwiedziliśmy też po trzy sklepy w każdym mieście. Nasi reporterzy wybrali się do Lidla, Biedronki oraz sklepiku osiedlowego.

Każdy z nich posiadał tę samą listę zakupów, na której znalazły się: majonez Winiary 400 ml, kurczak świeży cały (cena za 1 kg), pepsi (2 l), kawa rozpuszczalna Jacobs Gold 200 g, cukier kryształ (1 kg), margaryna Kasia, herbata Lipton (100 torebek), 1 kg mąki tortowej, mandarynki (1 kg) oraz mleko UHT 3,2 proc.

I szybko napotkaliśmy pierwszą barierę - nie we wszystkich sklepach udało się kupić wszystkie produkty z listy. Po drugie, wydawać by się mogło, że w sklepach danej sieci marketów ceny są takie same. Nic bardziej mylnego. Przykładowo w Lidlu w Bytowie za kilogram świeżego kurczaka zapłacimy 6,75, podczas gdy np. w Starogardzie, Kościerzynie i Malborku kosztuje on 7,39 zł.

Świąteczne zakupy: uważaj na kieszonkowców i internetowych oszustów

Nasza infografika pokazuje, ile zapłacimy za świąteczne zakupy w miastach na Pomorzu. Listę musieliśmy ograniczyć do pięciu produktów, które znajdują się we wszystkich odwiedzanych przez nas sklepach. Były to kurczak, cukier, mąka, mandarynki oraz mleko. W decydującej większości najdrożej jest w osiedlowych sklepikach.

Specjaliści także nie mają dla nas dobrych wieści. Dr Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie wylicza tegoroczne podwyżki: wieprzowina zdrożała o 7 procent, wołowina o prawie 11 procent, a za drób płacimy już średnio o 21 procent więcej niż w 2010 r. - Pieczywo jest droższe o 6 procent, a tłuszcze roślinne o 9 - podkreśla dr Świetlik.

Ostro do góry poszybowały także ceny nabiału i napojów bezalkoholowych. Krocie płacimy za masło. Najgorzej, zdaniem analityków, ma być w styczniu.

Za podstawowe artykuły spożywcze jednak już płacimy więcej, co zauważają klienci w sklepach.- Wiem, że dzisiejsze ceny i tak są niższe od tych, które zaserwują nam sklepy przed samymi świętami - zauważa Magdalena Rudnik z Kwidzyna. - Droższe będzie z pewnością mięso, ryby, napoje. Za te produkty mniej płaciłam w listopadzie. Ponadto sklepy będą nas kusiły promocjami, które przy dokładniejszej kalkulacji wcale promocjami nie będą. Faktem jest, że na święta ogarnia nas szał zakupów. Poza tym wiele rzeczy kupić trzeba, a sklepy na tym korzystają.

PORADNIK: Świąteczne zakupy. Jak nie dać się oszukać?

To prawda. W najbliższych dniach za bożonarodzeniowe zakupy zapłacimy o kilkanaście procent więcej niż rok temu. Dlaczego tak się dzieje? Inflacja, podwyżki cen paliw, ale przede wszystkim dlatego, że idą święta.

- Cena cenie nie jest równa - przyznaje Magda Kowalik ze Sławna. - W jednym sklepie tańszy jest na przykład chleb, a w innym kawa. Dlatego zakupy robię w kilku punktach. W taki sposób potrafię zaoszczędzić jednorazowo, w zależności od wielkości zakupów, nawet 30 do 40 złotych, a czasami jeszcze więcej.

Okres przed Bożym Narodzeniem to dla handlowców żywności prawdziwe żniwa. Dlatego przy zakupach... kierujmy się rozsądkiem. I unikajmy godzin szczytu, tłumy nie sprzyjają rozsądnym zakupom. (SYK), (AMC)

Rozmowa z Andrzejem Gantnerem, dyrektorem generalnym biura zarządu stowarzyszenia Polskiej Federacji Producentów Żywności

Dlaczego co roku przed świętami ceny żywności idą w górę?
Sytuacja jest złożona. Ceny musieli podnieść nie tylko handlowcy, ale też producenci. Stało się to konieczne, bo znacznie wzrosły koszty produkcji paliwa, prądu, no i surowców. Cukier podrożał o 60 proc., oleje o 30 proc. Szalały też ceny zbóż. Na szczęście te ostatnie już się uspokoiły. To wszystko musiało się przełożyć na ceny na sklepowych półkach.

Jaką marżę mają producenci żywności?

Niewielką, około 3-5 proc. My nie zarabiamy na marży, tylko na obrocie. W handlu jest ona dużo większa, sięga 20-25 proc. Tak naprawdę ceny poszybowałyby bardziej w górę, gdyby nie pilnowały ich dyskonty.

Czyli tak naprawdę powinniśmy podziękować grupom osób, które zarządzają tymi sieciami?
No nie do końca tak jest. Niska cena musi odbić się na jakości. Słowem, w krótkiej perspektywie portfel konsumenta zyskuje. W dłuższej już niekoniecznie. Na dodatek mniejsi producenci często nie wytrzymują konkurencji i plajtują.

Mimo że żywność podrożała?
Dwa lata temu wydatki na nią w budżecie polskiej rodziny wynosiły 20-23 proc. Obecnie to już nawet 30-35 proc. Wniosek? Ubożejemy. I niestety musimy pogodzić się z tym, że ceny żywności będą rosły co roku, aż dorównają tym w innych unijnych krajach.

Ale nasze zarobki są mniejsze niż w bogatych krajach.
W porównaniu z Niemcami czy Anglikami siła nabywcza naszych zarobków jest nawet kilka razy niższa. O ile Niemca wysoka cena litra benzyny specjalnie nie rusza, to dla nas paliwo staje się luksusem. Mam tylko nadzieję, że luksusem nie stanie się także żywność.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki