Spółdzielcy proszą ich też o wsparcie w walce o zablokowanie noweli, która - jeśli wejdzie w życie - ich zdaniem oznaczać będzie w praktyce koniec funkcjonowania spółdzielni mieszkaniowych w Polsce. Ma ona przyczynić się do wzrostu opłat i uderzyć w najuboższych lokatorów. Część spółdzielców stawia sprawę jasno: jeśli dojdzie do zmiany przepisów, mnóstwo osób w Polsce trafi, prędzej czy później, na bruk - mówią.
Losy kontrowersyjnych zapisów noweli, której głównym orędownikiem jest posłanka Platformy Obywatelskiej Lidia Staroń, wiszą już na włosku, bowiem spółdzielcy nieustannie lobbują wśród innych parlamentarzystów PO i wielu z nich udało się negatywnie nastawić do tak radykalnych zmian w przepisach. Opinie na temat sensowności likwidowania spółdzielczości mieszkaniowej w Polsce są wśród członków PO mocno podzielone, dodatkowo do takiego rozwiązania przekonany nie jest koalicjant tej partii, Polskie Stronnictwo Ludowe. Dlatego już powołano nadzwyczajną, 26-osobową komisję, złożoną z przedstawicieli wszystkich klubów parlamentarnych, która ma wypracować zadowalający kompromis. Tajemnicą poliszynela jest też, że do najbardziej zagorzałych adwersarzy posłanki Staroń należą parlamentarzyści i działacze PO z Pomorza, którzy otwarcie krytykują proponowane przez nią rozwiązania (patrz ramka obok).
Spółdzielcom nie podoba się przede wszystkim, iż nowela wymusi odłączenie się od spółdzielni budynków każdorazowo, kiedy tylko jeden z lokali zostanie wyodrębniony z jej zasobów. Stać ma się tak nawet, gdyby wszyscy inni lokatorzy byli przeciwni takiej decyzji. Dla przykładu dziś, aby wyodrębnić się ze spółdzielni, potrzebna jest zgoda 51 proc. mieszkańców bloku.
- Proponowane regulacje przeczą zdrowemu rozsądkowi i nie może być na nie zgody - denerwuje się Michał Raczkowski, członek Gdyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Zawsze znajdzie się przecież jeden lokator, którego życzeniem będzie odłączenie się od spółdzielni. Jednak jego stanowisko nie powinno być wiążące dla pozostałych.
Tymczasem - jak ostrzegają spółdzielcy - wyodrębnienie się budynku i konieczność zawiązania wspólnoty mieszkaniowej pociągać będzie za sobą niemiłe konsekwencje. Ich zdaniem, powstanie organizacyjny chaos, trzeba będzie zawrzeć nowe umowy na zaopatrzenie w ciepło i wodę. Przedstawiciele pojedynczych budynków nie będą też mogli występować wobec dostawców z pozycji siły, co spowodować może próby odcięcia bloków od mediów w przypadku, kiedy tylko część lokatorów przestanie płacić. Ireneusz Bekisz, prezes Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej w Gdyni, jednocześnie gdyński radny PO, czyli partyjny kolega posłanki Staroń, idzie nawet dalej i twierdzi, iż dla biedniejszych lokatorów taki stan rzeczy oznaczać będzie perspektywę wyrzucenia na bruk. Dziś, jeśli ktoś popadnie w kłopoty i nie płaci, może podjąć negocjacje ze spółdzielnią, istnieje szansa rozłożenia zaległości na raty.
- Wykładamy w takim przypadku należności za lokatora, bowiem mamy zyski z wynajmu lokali usługowych - mówi Bekisz. - Nowela ustawy przewiduje jednak, iż wspólnoty mieszkaniowe takim majątkiem nie mają dysponować i będzie on wyprzedany. Wobec tego za niepłacących lokatorów składać będą musieli się inni członkowie wspólnoty. Wątpię jednak, aby ktoś miał na to ochotę. W konsekwencji najbiedniejsi szybko trafią na bruk bądź też skończy się cierpliwość dostawców i w całych budynkach odcinana będzie woda. Zwolennicy noweli nazywają spółdzielnie mieszkaniowe "socjalistycznymi reliktami przeszłości" i dążą do ich likwidacji. Uważam jednak, że to sami lokatorzy powinni decydować, w jakiej formie chcą być zrzeszeni.
Józef Chmielewski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Janowo" w Rumi, jednej z największych na Pomorzu, także jest przeciwnikiem nowych przepisów. - Dlatego właśnie ostrzegawczą odezwę do lokatorów umieściliśmy w ostatni piątek w dwutygodniku SM "Nasze Sprawy" - mówi Chmielewski.
Będzie komisja
Złożona z parlamentarzystów komisja ma rozpocząć prace na najbliższym posiedzeniu Sejmu, 22 lutego.
Jak mówi poseł Jerzy Borowczak (PO), jeden z jej członków, który otwarcie krytykuje kształt obecnie proponowanej noweli, jej prace potrwać mogą od dwóch tygodni do miesiąca.
- Z parytetu wynika, że przewodniczyć jej będą politycy PSL, co dobrze wróży możliwości prowadzenia merytorycznej dyskusji - uważa Borowczak. - Rozumiem, że wprowadzenie zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych jest konieczne, ale nie może oznaczać to likwidacji spółdzielczości w Polsce.
Poseł dodaje, że nie zna on parlamentarzystów ze swojej partii z Pomorza, którzy popieraliby nowelę w jej obecnym kształcie.
- Negatywnie odnieśli się do niej już m.in. posłowie Stanisław Lamczyk i Sławomir Neumann - mówi.
Jak zdołaliśmy ustalić, posłanka Staroń na jednym z partyjnych spotkań usłyszała też kilka gorzkich słów od lidera gdyńskiej PO Marka Biernackiego. Co więcej, przeciwko noweli ma być także rumska posłanka Krystyna Kłosin.
- Rozmawiałem z nią i zrozumiała ona nasze obawy - mówi Józef Chmielewski, prezes SM Janowo w Rumi.
SKOMENTUJ: Czy spółdzielnie mieszkaniowe są socjalistycznym reliktem przeszłości?
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?