Dotyczy to biegających się o kontrakt z NFZ lekarzy z indywidualnych lub grupowych praktyk (rejestrowanych za pośrednictwem Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku ), którzy prowadzą gabinety diagnostyczno-zabiegowe i spełniają wszelkie wymogi sanepidu.
Jeszcze do wczoraj istniała obawa, że nawet kilkaset gabinetów specjalistycznych bezpłatnie leczących tysiące ubezpieczonych pacjentów zniknąć może wkrótce z medycznej mapy Pomorza z powodu absurdalnych wymogów Narodowego Funduszu Zdrowia. Prowadzący je specjaliści, których praktyki rejestrowane są za pośrednictwem Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku, nie byli w stanie umieścić w dokumentach ofertowych tzw. kodu 94 50 oznaczającego gabinet diagnostyczno-zabiegowy, a bez niego pomorski NFZ już na wstępie odrzuci ich oferty.
Według Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku - niedostępny dla wielu lekarzy kod śmiało i to zgodnie z prawem zastąpić można innym dokumentem poświadczającym, że gabinet jest diagnostyczno-zabiegowy, choćby wydanym przez sanepid. Prezes izby dr Roman Budziński od ponad dwóch tygodni bezskutecznie próbuje przekonać do tego rozwiązania dyrektor pomorskiego NFZ Barbarę Kawińską.
Konkurs na tzw. AOS, czyli ambulatoryjną opiekę specjalistyczną zdecyduje, u ilu kardiologów, diabetologów, chirurgów, endokrynologów itp. będziemy mogli leczyć się na NFZ od 1 lipca br. przez najbliższe trzy lata. Jest bardzo ważny, bo od jego wyników zależy, czy terminy do lekarzy się skrócą, czy nadal na wizytę u wielu specjalistów czekać trzeba będzie w gigantycznych kolejkach.
Zdaniem dr. Romana Budzińskiego groźba, że dostęp do specjalistów jeszcze się pogorszy, jest bardzo realna.
- Dotyczy to przede wszystkim okulistów, dermatologów, ginekologów, tych ostatnich szczególnie w mniejszych miejscowościach na Pomorzu, którzy dzięki kontraktom z NFZ przyjmowali pacjentów w gabinetach diagnostyczno-zabiegowych w ramach ubezpieczenia, czyli bezpłatnie - tłumaczy dr Budziński.
Każdy taki gabinet (spełniający oczywiście ostre wymogi sanepidu) prowadzony w ramach działalności gospodarczej w formie indywidualnej lub grupowej praktyki lekarskiej rejestrowany jest przez izbę lekarską w budowanym od kilku lat i wciąż bardzo niedoskonałym centralnym "Rejestrze podmiotów wykonujących działalność leczniczą".
Pozostałe placówki medyczne, jak szpitale czy przychodnie, wpisywane są do tego systemu za pośrednictwem wojewody. Wyciągi z tego rejestru są podstawowym dokumentem na konkurs NFZ. I tu zaczyna się problem.
Placówki zarejestrowane u wojewody bez problemu mogą wpisać do oferty wymagany przez NFZ kod 94 50, za to gabinety rejestrowane w izbach lekarskich nie mają na to szansy.
- Izba nie posiada ani prawnych, ani technicznych możliwości wprowadzenia takiego kodu, a w elektronicznej dokumentacji, jaką dysponujemy, nie ma nawet takiej rubryki - denerwuje się jeszcze w niedzielę dr Budziński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?