ZOBACZ KONIECZNIE:
Za tą, z pozoru administracyjną formalnością, kryje się ogromne niebezpieczeństwo dla tysięcy pacjentów z Pomorza - od Nowego Roku będą mogli kupić w aptece leki jedynie za 100 proc. ich ceny. Identycznie stać się może, jeżeli resort zdrowia nie wycofa się z absurdalnych wymagań, które nowe rozporządzenie w sprawie recept stawia farmaceutom oraz lekarzom. Naczelna Izba Aptekarska nie wyklucza wystosowania apelu do farmaceutów o niepodpisywanie umów w proponowanej przez NFZ formie i ostrzega - w najgorszym razie będziemy odmawiać wydania leków refundowanych w przypadku jakiegokolwiek błędu na recepcie.
Jednocześnie Naczelna Rada Lekarska żąda od MZ wstrzymania prac nad tym projektem i grozi złożeniem skargi do Trybunału Konstytucyjnego.
Czytaj także: Nowa lista leków refundowanych. Wyższe ceny lekarstw!
- Tak czy inaczej, ofiarami tego bałaganu staną się pacjenci - twierdzi mgr Andrzej Denis z gdyńskiej Apteki św. Alberta. - Jeżeli nawet uda się funduszowi zawrzeć umowy z niektórymi aptekami, to pacjenci będą musieli ich szukać. W Trójmieście nie jest to może takie trudne, bo aptek jest bardzo dużo, na terenach wiejskich może to jednak być ogromny problem dla chorego.
- Pierwotny projekt rozporządzenia, określający warunki takiej umowy, był dla nas nie do przyjęcia - tłumaczy Michał Pietrzykowski, prezes Gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.
W sierpniu br. odbyła się w tej sprawie konferencja uzgodnieniowa. Porozumienia nie udało się uzyskać, aż 33 uwagi zapisano w protokole rozbieżności. Od tamtej pory cisza, nie sposób przewidzieć, kiedy rozporządzenie ujrzy światło dzienne i co będzie zawierało.
- Jeżeli resort zdrowia nie złagodzi wymagań odnośnie recept, to pacjenci jeszcze w lekarskim gabinecie powinni zmierzyć receptę, bo od Nowego Roku musi ona mieć 9-11 cm szerokości i 20-21,5 cm długości - wylicza prezes Pietrzykowski. Muszą też sprawdzić, czy lekarz wpisał kod pocztowy, nazwę miejscowości, ulicę, numer domu, a nawet numer mieszkania, pod którym mieszka pacjent. Za jego brak, podobnie jak za każdy najdrobniejszy błąd na recepcie, "przepuszczony" przez aptekarza, NFZ grozi surowymi karami - odebraniem aptece refundacji oraz wysokimi karami, sięgającymi nawet kilkudziesięciu tysięcy. Nic więc dziwnego, że tak zastraszeni aptekarze zapowiadają, że recept z najdrobniejszymi nawet błędami nie będą realizować. Protestują też lekarze, na których NFZ chce wymóc wpisywanie na receptę dokładnego rodzaju odpłatności za dany lek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?