Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Lekarze apelują! Wszyscy powinni umieć ratować życie

Dorota Abramowicz/(ewel)
G.Mehring/Archiwum DB
Kolejne, dochodzące do nas w ostatnich dniach wiadomości o tragicznych wypadkach dzieci, nie dziwią lekarzy. Twierdzą oni, że to smutna, coroczna prawidłowość.

- Kiedy tylko zaczyna robić się cieplej, średnia wieku pacjentów szpitali wyraźnie się obniża - mówi dr Jarosław Sroka z OIOM w Pomorskim Centrum Traumatologii. - Oprócz ofiar wypadków drogowych, maluchów, które wskutek nieuwagi rodziców zostały ranne podczas prac polowych, trafiają do nas także podtopione dzieci, które zbyt długo przebywały pod wodą albo którym od razu nie udzielono pomocy.

[b]Czytaj także:Pomorze: Trzy tragiczne wypadki z udziałem dzieci[/b]

Karetka pogotowia w mieście trafia na miejsce wezwania najwcześniej po 5-7 minutach od zgłoszenia. Jeśli musi dotrzeć do odległych, wiejskich terenów, ten czas jest o wiele dłuższy. Tymczasem już ponad 4-minutowa przerwa w dostarczaniu płynącego wraz z krwią tlenu do mózgu może spowodować nieodwracalne zmiany w jego strukturze.

Dr Andrzej Miłowski, dyżurujący w gdyńskim pogotowiu, z goryczą w głosie mówi, że próby ratowania osób, u których doszło do zatrzymania krążenia przed przyjazdem karetki, to rzadkość. - Najczęściej po zgłoszeniu, że doszło do utraty przytomności, telefonujący do pogotowia bezczynnie wyczekuje pojawienia się lekarza - twierdzi dr Miłowski. - To sytuacja nagminna. A przecież nie trzeba robić wiele. Jeśli ktoś nie umie lub nie chce stosować metody usta-usta, to powinien chociażby rozpocząć rytmiczne uciskanie klatki piersiowej. We krwi jest tyle tlenu, że wystarczy go na utrzymanie mózgu przy życiu do przyjazdu ekipy pogotowia.

Informacje te muszą - o czym było ostatnio bardzo głośno - w dramatycznych okolicznościach przekazywać na przykład dyspozytorzy centrów powiadamiania ratunkowego i policjanci. Zaledwie przed miesiącem policjant z Malborka uratował życie niemowlęcia przez telefon, przekazując rodzicom instrukcję pierwszej pomocy. Dziecko, które po zakrztuszeniu przestało oddychać, dzięki radom policjanta odzyskało oddech.

Dr Jarosław Sroka opowiada o przypadku pewnego pracownika wyższej uczelni, któremu, po zatrzymaniu akcji serca, właśnie masażem klatki piersiowej młody człowiek uratował życie. Pacjent, który jeszcze przed południem był po "drugiej stronie", wieczorem był już w pełni świadomy.

- Taką wiedzę powinno mieć każde dziecko i każdy dorosły - twierdzą lekarze. - W wielu krajach, dzięki systematycznej edukacji prowadzonej od przedszkola, udaje się uratować dziesiątki istnień! U nas, mimo wprowadzenia przed trzema laty obowiązkowego nauczania pierwszej pomocy w gimnazjach, nadal jesteśmy krajem ratowniczych analfabetów.

Problem polega nie tylko na braku wiedzy, ale także na braku praktycznych umiejętności - nawet uczniowie, którzy już taki kurs przeszli, po kilku miesiącach zapominają o podstawowych zasadach. Tymczasem - nawet w prawie zawarty jest przepis o obowiązku ratowania poszkodowanych. - Nawet jeśli ktoś nie ma czasu czy ochoty na przejście szkolenia, to może znaleźć filmik pokazujący, jak powinniśmy zachować się ratując osobę poszkodowaną w jakimkolwiek wypadku - zachęca ratownik medyczny Tomasz Filarski.

Nauka pierwszej pomocy kuleje

Pomorskie szkoły, jeśli już uczą pierwszej pomocy, to robią to nieodpowiednio, bo tylko w teorii.
Zajęć praktycznych nie ma albo wcale, albo są rzadko i w okrojonej formie - ćwiczy kilkoro wybranych uczniów, reszta się przygląda. Jak podkreśla dr Jerzy Karpiński, nie o to chodzi. Bo - by wiedza weszła dzieciom do głowy, musi być utrwalana ćwiczeniami co najmniej raz w miesiącu. - Takie zajęcia nie są u nas prowadzone cyklicznie, tylko sporadycznie - przyznaje Lilianna Płoszaj, dyrektor Szkoły Podstawowej 57 w Gdańsku. - W planie zajęć nie ma czegoś takiego jak godzina nauki udzielania pierwszej pomocy w miesiącu, a szkoda, bo takie lekcje bardzo by się uczniom przydały - dodaje. Dyrektor wspomina, że kilka lat temu akcję, w ramach której dzieci w szkołach uczono ratowania życia, prowadziła fundacja Jerzego Owsiaka. Od tamtej pory w tym temacie dzieje się niewiele. - W nowym roku szkolnym, od września, zamierzam zaplanować szkolenie dla nauczycieli, by mogli dzielić się wiedzą z dziećmi. Co prawda wszyscy je przechodzili, ale to są umiejętności, które bez praktyki się zapomina.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki