Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Dorsze z zagranicy w portach nad Bałtykiem

Tomasz Turczyn
Polscy rybacy konkurują z zagranicznymi kutrami, które zawijają do naszych portów
Polscy rybacy konkurują z zagranicznymi kutrami, które zawijają do naszych portów Ryszard Pietrasz
Dorsz to ryba, która głównie decyduje o rentowności polskiego rybołówstwa. Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich w Ustce, jest zaniepokojony sytuacją w tej branży. Związkowiec podnosi, że coraz więcej kutrów zagranicznych odwiedza polskie porty i u nas sprzedaje dorsze.

Według Hałubka, uderza to w rodzimą gospodarkę. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi poinformowało nas, że w tym roku (dane do 15 maja) dorsze w portach sprzedawało 414 polskich kutrów - 4508 ton. Zaś jednostek zagranicznych (głównie Łotwa i Dania) było 31 - 3692,8 ton dorszy. Oznacza to, że niemal co drugi dorsz w Polsce jest z zagranicznego kutra.

Czytaj także: Nie ma porozumienia w sprawie limitów na dorsze

- W naszym kraju od 2009 do 2011 roku obowiązywała tak zwana trójpolówka dorszowa i polegała na tym, że danego roku jedna trzecia naszej floty łowiła, a dwie trzecie stało w portach i otrzymywało za to odszkodowania unijne - ocenia G. Hałubek. - Z perspektywy czasu uważam, że ten system spowodował wiele szkód, bo polscy rybacy zostali odepchnięci od łowisk. A przetwórcy, w poszukiwaniu surowca, zwrócili się w stronę zagranicznych jednostek i podpisali z nimi porozumienia na dostawy.

Grzegorz Hałubek podkreśla, że nie ma nic przeciwko temu, by przetwórcy posiłkowali się dorszami np. z duńskiego czy łotewskiego kutra.

- To naturalne, że zagraniczne jednostki do nas też przypływają, bo jesteśmy w Unii - mówi G. Hałubek. - Ale nie może być tak, że nasz rząd zapomina o naszych rybakach. I nie chodzi mi tu tylko o obecną ekipę rządzącą, ale też o poprzednie. Bo zawsze jakoś się układa tak, że o rybakach się pamięta przy wyborach.

5-5,50 zł - tyle aktualnie polscy rybacy otrzymują za kilogram dorszy

- Nasi rybacy zawsze mają wiele do powiedzenia mediom, ale pragnę zauważyć, że na przykład w Danii do tzw. cen minimalnych za dorsze [gdy spadają one poniżej minimum - red.] dopłacają związki - podkreśla Kazimierz Dzuzewicz, przedstawiciel międzynarodowej firmy przetwórczej Espersen. - Dlaczego porozumiewamy się z duńskimi armatorami? Oni zapewniają nam ciągłość dostaw dorszy, podczas gdy w Polsce brakuje nam od rybaków przedstawienia planów połowów w danym roku.

Czytaj również: Gdańsk: Rybacy blokowali Trakt św. Wojciecha. Protestowali w obronie rybołówstwa

Właściciele kutrów w darłowskim porcie, mówili, że zagraniczne jednostki powinny tylko wypełniać lukę na rynku. Wg nich, nie może być tak, że np. Duńczycy będą dominować w naszym kraju i odetną polskie kutry od zbytu. Wg Hałubka, przedstawiciel firmy Espersen ma rację. Prezes ZRP w Ustce uważa, że polski rybak powinien mieć takie same warunki do łowienia ryb jak np. Duńczycy.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki