Projekt skierowany był nie tylko do pracowników przemysłu stoczniowego, ale także do firm kooperujących. Jego realizacją zajęły się: Pomorska Izba Rzemieślnicza Małych i Średnich Przedsiębiorstw, Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna, Gdańska Fundacja Przedsiębiorczości i gdański NSZZ Solidarność.
- Pomysł narodził się po upadku stoczni w Gdyni - wyjaśnia Małgorzata Kuźma z działu informacji i promocji gdańskiej Solidarności. - Zakładał przygotowanie grupy gotowej rozpocząć własną działalność gospodarczą, udzielenie jej dotacji inwestycyjnej oraz zapewnienie wsparcia pomostowego w pierwszym roku prowadzenia firmy.
- Udało się. 67 byłych stoczniowców założyło własną działalność gospodarczą i jak na razie nieźle sobie radzą - zapewnia Joanna Grandzicka, koordynatorka projektu z Gdańskiej Fundacji Przedsiębiorczości. - Z początku myśleliśmy, że większość stoczniowców będzie chciała pozostać w tej samej branży. Szybko okazało się jednak, że wielu z nich było gotowych przekwalifikować się zupełnie - dodaje.
Gdynia: Stoczniowcy zostali nierówno potraktowani
Spośród zwolnionych stoczniowców do udziału w projekcie początkowo zgłosiło się ok. 150 osób. Wszystkie one wzięły udział w warsztatach kreatywnych, które miały wyłonić stuosobową grupę. To właśnie ona została przeszkolona z podstaw przedsiębiorczości. W rezultacie przygotowano 83 biznesplany. Eksperci wybrali 67 najlepszych - takich, które ich zdaniem miały największe szanse, by przetrwać na rynku. Ich autorzy dostali dofinansowanie w wysokości nawet 40 tys. złotych.
Byli stoczniowcy nie zostali pozostawieni jednak sami sobie. - Cały czas w ramach projektu zapewniamy im opiekę. Organizujemy m.in. spotkania z doradcami indywidualnymi oraz zapraszamy na tematyczne szkolenia, np. z marketingu czy podstaw biznesu w internecie - wyjaśnia Kuźma. - W zależności od kondycji, firmy mają także przez 6 lub 12 miesięcy wypłacane dotacje pomostowe (około 1,2 tys. zł). - Przeznaczone są one na opłacenie ZUS czy najmu lokalu - mówi Grandzicka.
W projekcie udział wziął m.in. Adam Wosek. Przez wiele lat zajmował się sieciami telefonicznymi i komputerowymi. W grudniu 2009 roku został zwolniony. - Nie mogłem tak czekać z założonymi rękoma - wspomina. Otworzył więc własną firmę, świadczącą usługi teleinformatyczne.
Podobnie zrobił Marcin Grygiel, jego kolega. - Na początku chciałem zająć się czymś podobnym do tego, co robiłem. W końcu jednak zdecydowałem się wykorzystać moje największe hobby. I to była dobra decyzja - opowiada zadowolony. Od kilku miesięcy prowadzi Gim Studio, jednoosobową firmę świadczącą usługi multimedialne (zajmuje się m.in. tworzeniem stron internetowych). Grygiel przyznaje, że prowadzenie własnego biznesu jest bardzo czasochłonne, ale - jak zapewnia - nie zamieniłby tego na nic innego. - To niesamowite, że robię coś, co sprawia mi przyjemność, a jednocześnie na tym zarabiam - mówi.
Projekt współfinansowany jest ze środków unijnych w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?