- Pieniądze te zamierzam przeznaczyć na pomoc dla poparzonych dzieci - mówi 73-letni emeryt ze wsi Osieki Lęborskie. - Niedawno oglądałem materiał o dziewczynce spod Raciborza, która ratując z ognia babcię uległa ogromnym poparzeniom. Przypomniałem sobie, jak cierpiałem jako niespełna sześcioletni chłopiec. Tego nie można wytrzeć z pamięci...
Sprawa Natoniewskiego trafiła ostatecznie przed Sąd Najwyższy, który jesienią ub. roku uznał, że RFN, mimo oczywistego naruszenia prawa międzynarodowego przez niemieckie oddziały pacyfikujące Szczecyn, należy się immunitet jurysdykcyjny. Powód - organ innego państwa nie może być pozywany przed polski sąd.
Emeryt ze wsi Osieki Lęborskie wzywa Niemcy przed polski sąd
- Najbardziej bulwersujące jest to, że państwo polskie nie stanęło po stronie osoby pokrzywdzonej - mówi reprezentujący Natoniewskiego mec. Roman Nowosielski. - Z drugiej strony to, co robią sądy niemieckie, jest jawną kpiną. Nie zwalniają od kosztów ofiary, która stając wobec niemieckiego wymiaru sprawiedliwości jest najzupełniej bezradna.
Z kolei adwokat, mec. Emil Zalewski przypomina, że sądy w innych krajach Europy - m.in. w Grecji i Włoszech - uznały odpowiedzialność Republiki Federalnej Niemiec za konkretne zbrodnie wojenne i zasądziły odszkodowania od państwa niemieckiego.
- Państwo, w najważniejszych sprawach, nie może chować się za immunitet - twierdzi mec. Zalewski.
Pomorzanin skarży państwo niemieckie
Walką Winicjusza Natoniewskiego o sprawiedliwość od kilku lat żywo interesują się niemieccy dziennikarze. Przed rokiem Konrad Schuller z wysokonakładowego niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wydał po przeprowadzeniu wywiadu z panem Winicjuszem książkę "Ostatnie dni Borowa. Polscy chłopi, niemieccy żołnierze i bezlitosna wojna".
Książka opatrzona recenzjami prof. Władysława Bartoszewskiego i byłego prezydenta Republiki Federalnej Niemiec Richarda von Weizsäckera została przetłumaczona na język polski. Zainteresowanie zrobieniem reportażu o Natoniewskim przed skierowaniem sprawy do Strasburga wyraziły stacje ARD i Deutsche Welle. Wczoraj Gdańsk - specjalnie, by spotkać się z Natoniewskim - odwiedził reprezentujący m.in. "Berliner Zeitung" i "Die Zeit" redaktor Ulrich Kroekel.
- Nie mam negatywnego nastawienia do Niemców - tak na pytanie dziennikarza odpowiadał Winicjusz Natoniewski. - Mogę mieć jedynie złą opinię o nazistach. Pamiętam swój ból, krew stojącą w koleinach i ciała zamordowanych ludzi.
W czasie pacyfikacji podlubelskich wsi w lutym 1944 r. zginęło 368 osób, w tym kobiety, starcy i dzieci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?