W Gdańsku na podpisanie kontraktu zdecydowały się ostatecznie oddziały ratunkowe w Uniwersyteckim Centrum Medycznym i Pomorskim Centrum Traumatologii.
- Szpital straci na niedoszacowanym kontrakcie nawet 6 milionów złotych rocznie - mówi dr Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor ds. medycznych UCK.
Kategorycznie "nie" propozycjom funduszu powiedziała za to Krystyna Grzenia, dyrektor szpitala na gdańskiej Zaspie.
- W 2010 roku kontrakt dla SOR opiewał na niecałe 7 milionów złotych. Propozycja NFZ na przyszły rok to 4,863 miliona złotych - mówi oburzona dyrektor Grzenia. - I to w sytuacji gdy nasz szpital ma najnowocześniejszy oddział ratunkowy w całym województwie, przygotowywany na Euro 2012. SOR w szpitalu w Kartuzach, skąd nawiasem mówiąc, czasem przywożeni są do nas chorzy na bardziej skomplikowane leczenie, dostaje na pacjenta ponad 200 złotych. My - 85 złotych.
Dyrektor placówki postanowiła rozliczać z funduszem pacjentów... indywidualnie. - Będziemy im przesyłać fakturę po fakturze, na których uwzględnimy rzeczywiste koszty ratowania życia - wyjaśnia dyrektor Grzenia. - Będzie to uciążliwe dla NFZ i dla nas, w końcu przyjmujemy po 160 pacjentów dziennie. Musimy zatrudnić więcej personelu i zmienić programy komputerowe.
Indywidualne rozliczanie chorych może przynieść szpitalowi większe dochody niż kontrakt. - Nawet gdy NFZ zapłaci za 60 procent faktur, to i tak będą to większe pieniądze niż otrzymaliśmy w tym roku - słyszę w szpitalu.
W dramatycznej sytuacji znalazł się Szpital Studencki, któremu najpierw NFZ odebrał kontrakt na całodobową okulistykę, a w ostatnim rozdaniu - na kardiologię i chirurgię jednego dnia. -
- Szpital nigdy nie był zadłużony - mówi dr Piotr Alchimowicz, ordynator oddziału chirurgii jednego dnia. - Operowaliśmy rocznie około tysiąca chorych z żylakami, przepuklinami, robiliśmy laparoskopowo pęcherzyki żółciowe. Na operację żylaków czekano dwa miesiące, gdzie indziej - i dwa lata. Po zabraniu kontraktu szpital może przestać istnieć. Pacjent będzie skazany albo na wyłożenie 3 tysięcy złotych za prywatny zabieg, albo na stanie w długiej kolejce.
Nie wiadomo też, jak się skończy walka o dwa gdańskie oddziały kardiologiczne - w PCT i Szpitalu Studenckim. Przerażeni pacjenci zapowiadają już, że w razie likwidacji kardiologii złożą zawiadomienie do prokuratury.
- Będziemy się odwoływać - mówi dyrektor obu szpitali Jarosław Litwin. - Na razie zawiadamiamy Centrum Zarządzania Kryzysowego o wynikającym z tej decyzji ryzyku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?