Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorskie służby sanitarne potrzebują wsparcia kadrowego. Pomoc przychodzi ze starostw i Urzędów Pracy

Od marca wszystkie placówki sanitarno-epidemiologiczne w naszym regionie działają w zupełnie nowej rzeczywistości i reżimie pracy. Niezależnie od wprowadzenia lockdownu, wstrzymywania przyjęć planowych czy zamykania przychodni, sanepid od początku epidemii działa nieprzerwanie, stanowiąc najważniejszy element walki z wirusem. Pomimo nabywania coraz większego doświadczenia, sytuacja nie uległa normalizacji. Październikowe wzrosty nowych zakażeń sprawiły, że wiele regionalnych placówek boryka się z przeciążeniem.

W tym momencie regionalny sanepid monitoruje 274 ogniska epidemii, a każdego dnia na Pomorzu jest wykrywanych kilkaset przypadków zakażeń. Próba zabezpieczenia mieszkańców i przerwania transmisji wirusa wiąże się z ogromną pracą powiatowych inspekcji sanitarnych, która jest nieproporcjonalna do możliwości kadrowych.

- Sytuacja kadrowa w pomorskich Stacjach, można powiedzieć, że jest cały czas taka sama. Nie zatrudniamy nowych pracowników, chyba że następują odejścia na emeryturę lub śmierć pracowników - zaznaczyła Anna Obuchowska, zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku.

Sanepid w kilku miejscach zostanie wsparty przez stażystów zatrudnionych przez Urząd Pracy. Pomagają także lokalne starostwa, skąd są delegowani pracownicy zarządzania kryzysowego. Sprawdziliśmy, jak radzą sobie lokalne stacje.

Sytuacja jest trudna niemal we wszystkich placówkach. W Państwowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kościerzynie pracuje 26 osób. Braki kadrowe były zauważane zawsze, ale obecnie z pomocą przyszło Starostwo Powiatowe w Kościerzynie. Do pracy w sanepidzie zostały skierowane dwie osoby zatrudnione w starostwie zajmujące się zarządzaniem kryzysowym.

- To dla nas duże wsparcie, za co chciałabym podziękować pani Alicji Żurawskiej, staroście powiatu kościerskiego - mówi Grażyna Greinke, powiatowy inspektor sanitarno-epidemiologiczny. - Pracujemy na dwie zmiany, obowiązków jest ogrom, ale dajemy radę. Myślę, że zmiana przepisów, która miała miejsce przed kilkoma dniami, też poprawi sytuację.

Pracownicy stacji sanitarno-epidemiologicznych prowadzą szerokie działania związane z opanowaniem zagrożenia, w tym wywiady i śledztwa epidemiczne, a także wydają decyzje o kwarantannie i nauczaniu zdalnym. Do tego dochodzą inne bieżące obowiązki, a także kontakt z mieszkańcami i, jak sami podkreślają, telefony urywają się niemal bez przerwy.

- Nie jesteśmy w stanie na bieżąco wykonywać nałożonych na nas obowiązków - mówiła na ostatniej sesji Krystyna Wagner, powiatowy inspektor sanitarny w Kartuzach - Niektórzy pracownicy są na zaległych urlopach, które przecież muszą wykorzystać. Już pół roku pracujemy bez wytchnienia, noce, wieczory, soboty i niedziele. My też musimy trochę odpocząć, ludzie już więcej nie wytrzymają. O tej sytuacji wie Gdańsk, Warszawa. Mówi się, że wyposażeni zostaniemy w dwa telefony, w tablety, ale człowiek jest w stanie odebrać tylko jeden telefon na raz. Dlatego mają państwo problem z dodzwonieniem się do nas - podkreśliła. - Tym bardziej, że Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Kartuzach jest niewielką stacją, porównując do liczby ludności w powiecie kartuskim.

Jak dodaje Krystyna Wagner, przez pierwsze miesiące epidemii pracownicy stacji byli lekarzami i psychologami. Mieli setki i tysiące telefonów.

- Wszyscy dzwonili do nas, zresztą zgodnie z życzeniem premiera – kontynuuje szefowa sanepidu. - Powiedział on wówczas: jeśli są problemy, proszę kontaktować się z inspekcją sanitarną. Ale inspekcja zatrudnia tyle osób, ile zatrudnia.

Pozytywna informacja jest natomiast taka, że starosta oddelegował już do pomocy w sanepidzie troje pracowników Starostwa Powiatowego w Kartuzach.

Pomoc jest pilnie potrzebna również w pow. malborskim.

- Nawet nie jesteśmy w stanie wyjść ze stacji, gdy dostajemy skargi np. dotyczące targowiska - mówiła na łamach Dziennika Bałtyckiego Elżbieta Zybko, powiatowy inspektor sanitarny w Malborku. - Przekazujemy to dalej policji. Trzeba pamiętać, że mamy dwa powiaty. Dlatego teraz zwracam się do Powiatowego Urzędu Pracy z prośbą o trzech stażystów do prac biurowych. Potrzebujemy nawet pomocy do kopertowania, wysyłania poczty.

Światełko w tunelu

Przeciążenie służb sanitarnych miało zostać w dużej mierze zluzowane przez reorganizacją systemu kierowania na testy pacjentów, u których podejrzewa się infekcję koronawirusem. Do września tymi czynnościami zajmowali się tylko i wyłącznie pracownicy służb sanitarno-epidemiologicznych. Obecnie pierwszym kontaktem w takich sytuacjach są lekarze rodzinni, którzy po udzieleniu teleporady kierują chorych do punktów testowych, bądź monitorują ich stan zdrowia podczas kolejnych zdalnych konsultacji. Takie rozwiązanie, wraz z rosnącym zaangażowaniem przychodni POZ, pozwoliło nieco upłynnić pracę inspektorów, jednak należy podkreślić, że w sytuacji, w której pacjent jest niesamodzielny i wymaga tzw. karetki wymazowej, to i tak zgłoszenie trafia do stacji sanitarnych. Natomiast właśnie weszły w życie kolejne narzędzie, która pozwolą nieco ograniczyć pracę papierkową sanepidu.

- Na razie dajemy radę - trochę zmieni się sytuacja od ostatniej soboty, bo nie będziemy wydawać decyzji o kwarantannie - wystarczy wpis do bazy EWP. Taka sytuacja trochę odciąży naszych pracowników w Stacjach Powiatowych - powiedziała Anna Obuchowska.

Do tej pory pracownicy sanepidu otrzymywali setki telefonów z prośbą o wydanie decyzji, a nawet mylnie o wydaniu zaświadczenia dotyczącego rozpoczęcia kwarantanny. W tym momencie Zakład Ubezpieczeń Społecznych będzie zaciągał te dane bezpośrednio z systemu Ewidencji Wjazdu do Polski, który przetwarza również informacje o pacjentach znajdujących się na kwarantannie.

Epidemia nie omija pracowników sanepidu

Służby sanitarne potwierdzają, że wprowadzone zmiany pomogą w sprawniejszym działaniu, jednak wszystko wskazuje, że ostateczny bilans nie ulegnie zmianie. W ostatnim czasie inspekcje borykają się bowiem nie tylko z nadmiarem obowiązków, ale również z problemami kadrowymi wynikającymi z wykrycia zakażeń u pracowników lub konieczności odbycia kwarantanny. Przypomnijmy, że chory jest między innymi Tomasz Augustyniak, dyrektor pomorskiego sanepidu. W takich warunkach trudno mówić o jakiejkolwiek poprawie sytuacji.

Specjaliści podkreślają, że obecnie mszczą się lata niedofinansowania tego sektora służb i brak wyciągania wniosków z poprzednich, światowy epidemii, które co prawda nie dotykały naszego regionu, jednak powinny stanowić sygnał ostrzegawczy i przyczynek do zmiany systemu. Służby sanitarne

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki