18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorskie miasta przed dylematem: Czy dofinansować zabiegi in vitro? [RAPORT]

Łukasz Kłos
Kilkaset par na Pomorzu liczy na in vitro
Kilkaset par na Pomorzu liczy na in vitro Karina Trojak
Odkąd w październiku władze Częstochowy uchwaliły finansowe wsparcie do procedur in vitro, w całym kraju rozgorzała dyskusja, czy samorządy - nie oglądając się na inicjatywę organów centralnych - powinny dokładać się do tej kontrowersyjnej metody. Gdańsk uważa, że to temat dla ministra zdrowia, Gdynia się od niego odcina, a Sopot i Słupsk są gotowe do podjęcia rozmów.

Władze Częstochowy stawiają sprawę jasno: każde małżeństwo, które na stałe zameldowane jest w tym mieście i nie może zrealizować swoich planów powiększenia rodziny naturalnymi metodami, może liczyć na finansowe wsparcie samorządu. Miasto dopłaci 3 tys. zł do procedury zapłodnienia in vitro. Warunek - przyszła matka musi mieć nie mniej niż 20 i nie więcej niż 37 lat.

Częstochowa to pierwszy w Polsce samorząd, który zdecydował się na wprowadzenie takich rozwiązań. Podobne przygotowywane są w Szczecinie oraz Krakowie.

W każdym z tych miast pomysł dołożenia z miejskiej kasy do pozaustrojowego zapłodnienia zrodził poważne kontrowersje. Powód jest oczywisty - to jednoznacznie negatywne stanowisko Kościoła katolickiego wobec zapłodnienia in vitro.

- Jesteśmy świadkami swoistego "bezbożnego tsunami" - stwierdził abp Wacław Depo w homilii wygłoszonej nazajutrz po uchwaleniu przez radnych wsparcia dla in vitro. - Czyż nie jest zastanawiające, że w dobie powszechnego kryzysu, kiedy brakuje środków na zapewnienie podstawowej opieki lekarskiej, pojawiają się ludzie, którzy za wszelką cenę chcą dofinansowywać zabiegi in vitro, nie mówiąc o konsekwencjach tej metody? - dopytywał hierarcha.

Jeszcze ostrzej na próby podjęcia uchwały w sprawie dofinansowania tej metody poczęcia zareagował metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga. Kilka dni temu stwierdził, że każdy radny wyznania katolickiego, który poprze takie rozwiązanie, sam "wyłącza się z pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim".

Wszystko wskazuje na to, że wkrótce podobne dylematy będą roztrząsane również na Pomorzu. Do końca tygodnia Ruch Palikota zamierza złożyć wniosek we wszystkich trzech radach Trójmiasta. RP proponuje, aby wsparcie finansowe na ten cel wynosiło do pięciu tysięcy złotych dla pary, ale nie więcej niż 80 proc. całkowitych kosztów procedury medycznej.

Według przedstawionych przez działaczy tej partii szacunków (opartych na wyliczeniach Światowej Organizacji Zdrowia), metoda in vitro może być "jedyną nadzieją" na posiadanie potomstwa dla 315 par z Gdańska, 30 z Sopotu oraz około 160 z Gdyni.

- Proponujemy w tym celu powołać zespół ekspertów złożony z lekarzy i prawników, aby uniknąć błędów natury formalno-prawnej - tłumaczył podczas konferencji prasowej Piotr Bauć, poseł RP z okręgu gdańskiego. - Polska zmaga się z kryzysem demograficznym. Grozi nam wyludnianie. Dlatego powinny być podejmowane wszelkie działania, które mogłyby pomóc parom zmagającym się z niemożliwością posiadania dzieci.

Radni Gdyni i Gdańska się dystansują

Pomysł polityków Ruchu Palikota nie znajduje akceptacji wśród czołowych samorządowców Gdyni. - Nie pozwolimy, by partie polityczne uwikłały samorząd w spór dotyczący spraw, których regulacja powinna nastąpić na poziomie krajowym - stwierdził Wojciech Szczurek, poproszony o komentarz do tej propozycji.

Swój sprzeciw zapowiada też Wojciech Szwabski, przewodniczący Rady Miasta Gdyni.
- Nie jestem przeciwny samej metodzie in vitro, tylko wikłaniu samorządu w rozgrywki partii politycznych - twierdzi przewodniczący Szwabski. - Jeśli Częstochowa swoją decyzją wniknęła w debatę polityczną na ten temat, to jest sprawa tego miasta. Gdynia wielokrotnie dawała wyraz przekonaniom, że samorząd nie powinien angażować się w polityczne rozgrywki niezależnie od szczebla.

Od wsparcia finansowego dla metody in vitro dystansują się też urzędnicy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

- Dostrzegamy wagę problemu finansowania in vitro, jednak opieka zdrowotna nie jest zadaniem gminy, lecz Ministerstwa Zdrowia i NFZ - mówi Dariusz Wołodźko z kancelarii prezydenta Gdańska. Podkreśla zarazem, że gdański samorząd, "mimo bardzo napiętego budżetu" angażuje się w inne projekty medyczne. - Chociażby w wyjątkowy w skali kraju kompleksowy program profilaktyki zdrowotnej dzieci i młodzieży "6-10-14 dla zdrowia", na który przeznaczana jest kwota miliona złotych rocznie.

Zainteresowania wsparciem finansowym dla rodzin chcących skorzystać z metody in vitro jak dotąd nie widać również w szeregach największego klubu w gdańskiej radzie. - Nikt z radnych nie przedstawiał dotąd żadnych rozwiązań dotyczących tej kwestii - przyznaje Maciej Krupa, szef klubu Platformy Obywatelskiej. - Temat jest zbyt poważny, by ad hoc stwierdzić, jakie działania podejmiemy.

Jakie jest stanowisko władz Sopotu? SPRAWDŹ

Sopot otwarty na propozycje

Przewodniczący Rady Miasta Sopotu zapewnia, że wśród radnych rozważano rozwiązania analogiczne do częstochowskich. Zaś prezydent kurortu chętnie widziałby w granicach miasta klinikę oferującą zabiegi in vitro.

- Mamy działkę, na której mogłaby stanąć nowoczesna klinika leczenia bezpłodności - mówi prezydent Jacek Karnowski, przyznając że już raz prowadzono rozmowy z inwestorem, ale ten wówczas się wycofał. - Ale kto wie, jeśli powstanie długofalowy program rządowy, być może do tego pomysłu inwestor wróci.

W kwestii dofinansowania zabiegów in vitro przez samorząd jest już mniej jednoznaczny. Wspomina tylko, że "ważne jest, by dać młodym małżeństwom wsparcie" poprzez "dofinansowanie badań i umożliwienie jak najlepszej diagnostyki w czasie ciąży".

Bardziej konkretny w tej kwestii jest przewodniczący miejskiej rady Wojciech Fułek.
- Jeśli wpłynie do nas wniosek, natychmiast go przekażę do wiadomości radnym i prezydentowi, ale nie widzę przeciwwskazań do wsparcia tej metody - mówi, choć zaznacza, że upolitycznienie in vitro nie służy sprawie. - Kwestią dyskusyjną pozostaje to, jaki element tej procedury wymagałby wsparcia. Oczywiście należy też zadośćuczynić uregulowaniom formalnoprawnym oraz znaleźć pieniądze w budżecie, choć nie powinno być z tym problemu - dodaje Fułek.

Równolegle do inicjatyw samorządowych nad rozwiązaniami wprowadzającymi dofinansowanie do in vitro pracuje Ministerstwo Zdrowia. Według założeń resortu, odpowiedni program ma wystartować 1 lipca przyszłego roku i objąć 15-20 tys. par. Łączny jego koszt oszacowano na 250 mln zł

Co na to prezydenci pozostałych pomorskich miast? SPRAWDŹ

Maciej Kobyliński, prezydent Słupska (SLD): Jeśliby to zależało ode mnie, to jestem za wprowadzeniem dofinansowywania zabiegów in vitro przez samorządy. Uważam, że byłby to dobry sposób, żeby ziścić marzenia o posiadaniu potomka tych rodzin, które dotąd nie mogły mieć dzieci.

Witold Namyślak, burmistrz Lęborka (PO): Samorząd ma dość swoich zadań. Nie mamy w budżecie miasta środków na dofinansowywanie zabiegów in vitro. Zresztą nie ma takiej ustawy, która by to regulowała lub narzucała taki obowiązek. Dlatego nie przewidujemy dofinansowywania takich zabiegów przez nasz samorząd.

Mirosław Pobłocki, prezydent Tczewa (Porozumienie na Plus): Uważam, że zabiegi in vitro nie leżą w kompetencji gmin, raczej powiatów, odpowiadających za szpitale. Nie przewiduję umieszczenia takiej pozycji w przyszłorocznym budżecie miasta, gdyż my odpowiadamy za lecznictwo podstawowe - niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej, czyli tak zwane przychodnie. Sprawa in vitro jest delikatna ze względu na podtekst moralny. Powinna zostać uregulowana przez ustawodawcę. Dopiero wtedy możemy ewentualnie powrócić do tego tematu.

Edmund Stachowicz, prezydent Starogardu Gdańskiego (SLD): Gdyby środki na to pozwalały, to bylibyśmy skłonni udzielać takiego wsparcia. Jednak, jak większość samorządów, borykamy się z kłopotami finansowymi i na pewno w przyszłym roku nie ma pieniędzy na ten cel. Poza tym do uregulowania nadal pozostaje kwestia wspierania zapłodnienia in vitro na szczeblu ogólnopolskim. Jestem prezydentem drugą kadencję, ale muszę przyznać, że przez te lata ani razu nie dotarł do mnie wniosek o dofinansowanie w tej sprawie. Nawet taka potrzeba nie była sygnalizowana.

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki