Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorska mapa defibrylatorów. Jeśli powstanie, będzie ratować ludziom życie

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Nie trzeba być kardiologiem, by zdefibrylować człowieka i uratować mu życie - przekonuje prof. Raczak
Nie trzeba być kardiologiem, by zdefibrylować człowieka i uratować mu życie - przekonuje prof. Raczak Karolina Misztal
Środek lata, w tłumie turystów obok Neptuna młody mężczyzna nagle traci przytomność. Gromadzą się wokół niego ludzie, ktoś wzywa karetkę, próbuje znaleźć osobę, która nie będzie się bała udzielić mu pierwszej pomocy. Nikt nie wie, że tuż obok, w Dworze Artusa dostępny jest automatyczny defibrylator, który może mężczyźnie ocalić życie.

- Jak wyliczyli Amerykanie, nawet przy bardzo sprawnie działającym systemie ratownictwa, w którym karetka dojeżdża do chorego z nagłym zatrzymaniem krążenia w ciągu 10 minut, nie ma on żadnych szans na wyjście z tego stanu bez szwanku - tłumaczy prof. Grzegorz Raczak, kierownik Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca GUMed, wojewódzki konsultant ds. kardiologii na Pomorzu. - Każda minuta opóźnienia akcji reanimacyjnej zmniejsza jego szanse na przeżycie bez dużych ubytków neurologicznych. Udaje się przywrócić czynność serca, powraca oddech, chorzy "schodzą" z respiratorów, ale są w stanie wegetatywnym, nie ma z nimi kontaktu albo mają ograniczoną świadomość- dodaje prof. Raczak. Dlatego kardiolodzy na całym świecie zastanawiają się, co zrobić, by ich skutecznie ratować, zanim dotrze do niego ratownik czy lekarz.

Wyślij pracownika na kurs pierwszej pomocy.

Szkolenia i mapa

- Po pierwsze, trzeba szkolić w udzielaniu pierwszej pomocy jak najwięcej osób, co zresztą czyni już wiele organizacji, oraz nanieść na mapę Pomorza miejsca, gdzie dostępne są defibrylatory - przekonuje profesor Raczak. Zgłosił już ten pomysł w Wydziale Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku i zyskał akceptację jego szefa Ryszarda Sulęty.
- Tak jak mapę występowania na Pomorzu barszczu Sosnowskiego, tak i tę opublikujemy w BIP na stronie Urzędu Wojewódzkiego - obiecuje Ryszard Sulęta. - Przyda się ona zarówno naszym zespołom ratownictwa medycznego, jak i społeczeństwu. Kolejny krok to przeszkolenie dyspozytorów, by instruowali osoby dzwoniące pod numer 112, aby się nie bały użyć defibrylatora. Kardiolog wyobraża to sobie tak: człowiek dzwoni na pogotowie, dyspozytor patrzy na mapę i mówi: - Wysyłam karetkę, ale 70 m od miejsca, w którym pan się znajduje, przy molu wisi defibrylator. Proszę go zdjąć, przynieść i podjąć następujące czynności.

Nie trzeba się bać tego urządzenia

- Nie trzeba się obawiać, że wyrządzimy osobie, którą defibrylujemy, krzywdę - dodaje Sylwia Markiewicz, ratownik medyczny z Gdańska. Sylwia prowadzi szkolenia w tym zakresie. Ostatnio uczyła korzystania z defibrylatora dzieci ze szkoły specjalnej, świetnie sobie radziły, więc każdy da sobie z nim radę. Bo tak naprawdę to urządzenie samo wie, jak i kiedy ma zadziałać.
Prof. Raczak apeluje więc do instytucji, prywatnych firm, urzędów, samorządów itp., by zgłaszały defibrylatory dostępne publicznie oraz informowały, czy i ile razy były one użyte pod numer kliniki - 58 349 39 10.

W miejscu publicznym są większe szanse na skuteczny ratunek mówi prof. Grzegorz Raczak, kierownik Kliniki Kardiologii i Elektroterapii w UCK. Całą rozmowę możesz przeczytać w piątkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 17 lipca br albo kupując e-wydanie gazety

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki