Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie drewno jest za drogie

Leszek Literski, Mateusz Węsierski
Te drzewa w Barnowie "rosną" korzeniami do góry w ramach protestu
Te drzewa w Barnowie "rosną" korzeniami do góry w ramach protestu Leszek Literski
Wyczerpali już wszystkie tradycyjne możliwości zwrócenia uwagi na trudną sytuację przemysłu drzewnego, więc posadzili trzy dorodne drzewa... do góry korzeniami. Happening firmy Łąccy z Kołczygłów (pow. bytowski) ma uderzyć w polskiego monopolistę sprzedaży drewna, czyli Lasy Państwowe.

- Posadziliśmy te kilkumetrowe dęby korzeniami do góry, bo chcemy zwrócić uwagę na to, że handel drewnem został postawiony na głowie - mówi Jacek Greinke, wiceprezes zarządu firmy Łąccy. - Lasy Państwowe są monopolistą i nie zwracają uwagi na to, że na świecie jest kryzys. Niemiłosiernie podwyższają ceny drewna, co może doprowadzić do zrujnowania naszej firmy. Dochodzi do tego, że tańsze drewno jest w Niemczech.

164 zł - za metr sześcienny - taka jest obecna cena tzw. tartaczki

Przedstawiciele Lasów Państwowych mają zupełnie inne zdanie.
- My nie przeszkadzamy. Idziemy wręcz przedsiębiorcom na rękę. Gdy chcieli, to ich nawet chroniliśmy przed zagranicznym kapitałem. A drzew to się nie sadzi zielonym na dół, ale do góry. Taki doświadczony tartak powinien o tym wiedzieć - drwi Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.

Ochroną polskiego przemysłu drzewnego miały być zeszłoroczne obostrzenia. Lasy 80 procent drewna przeznaczyły dla stałych kontrahentów.

- Stało się to na prośbę przemysłu drzewnego, za co teraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów chce dać nam 1,5 mln zł kary, bo twierdzi, że były to działania monopolistyczne. W związku z tym w tym roku już takiego podziału nie będzie. Stałym kontrahentom dajemy 70 procent, a nowym 30 - dodaje Malinowska.

145 zł - taka cena byłaby obecnie, zdaniem przedsiębiorców, optymalna

Przez to mniej firm może kupić towar po ustalonej cenie.
- Teraz metr sześcienny "tartaczki" kosztuje aż 164 zł. W Niemczech jest 20 procent taniej, ale przy obecnym kursie euro musimy i tak kupować w Polsce - mówi Bogumił Bodnar, właściciel firmy Drew Trans spod Miastka.

Lasy odpowiadają, że nie wiedzą, o co przedsiębiorcom chodzi. - Gdy dawaliśmy 80 procent, krócej istniejące firmy narzekały, że nie mogą kupić drewna. Naskarżyli na nas nawet w UOKiK. Gdy obniżyliśmy do 70 procent z powodu groźby kary, stali kontrahenci mówią, że ceny są za wysokie. Widać przemysłowi drzewnemu nigdy nie można dogodzić. Powinni zrozumieć, że las to nie fabryka śrubek. Nie jesteśmy po to, by tylko sprzedawać towar. Musimy prowadzić mądrą politykę, by nam lasów nie zabrakło, a więc nie możemy rzucać większej ilości surowca na rynek - zaznacza Anna Malinowska.
Spór pomiędzy niektórymi zakładami a Lasami Państwowymi trwa już od dawna. Z powodu braku możliwości zawierania umów długoterminowych firmy zaczynają sprowadzać "tartaczkę" nawet ze Stanów Zjednoczonych. Większym taki sposób jeszcze się kalkuluje, bo zamawiają więcej, więc różnica w cenie wchłania koszty transportu. Gorzej z mniejszymi firmami, które biją się o każdy metr sześcienny drewna wystawiony przez Lasy Państwowe na sprzedaż, co również ma wpływ na cenę, bo popyt jest w tej chwili większy niż podaż.

- Przez wysokie ceny nie jesteśmy konkurencyjni, więc produkcja spadła o kilkadziesiąt procent. Na razie jeszcze nie zwalniamy ludzi, ale niewykluczone, że w najbliższym czasie to nastąpi - żali się Sylwester Trzebiatowski, właściciel przedsiębiorstwa Paula z Gliśna pod Bytowem.

Do krytyki cen drewna przyłączają się też inne firmy. Najbardziej nie podoba im się to, że drewna na rynku jest za mało.

- To winduje ceny, przez co podobne wyroby firm zachodnich są teraz po prostu tańsze. Jak na razie ratujemy się jeszcze zaciąganiem kredytów. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że balansujemy już na granicy bankructwa. Nie chcemy jednak zwalniać ludzi, głównie fachowców, bo jeśli się coś zmieni, to trudno będzie ich odzyskać - mówi Wojciech Megier, właściciel firmy Karo z Zapcenia pod Bytowem.

Spór trwa i końca nie widać, a dęby pod zakładem Łąckich w Kołczygłowach stoją dumnie z wielkimi korzeniami wystawionymi w stronę nieba. Ostatnio stały się nawet atrakcją turystyczną. Właściciel firmy obawia się tylko jednego. Że dęby zapuszczą korzenie od strony korony, co utwierdzi go w przekonaniu, że polski przemysł drzewny zostanie już na zawsze postawiony do góry nogami.

Dwa kanały

Lasy Państwowe prowadzą hurtową sprzedaż drewna poprzez dwa kanały dystrybucji. To rokowania internetowe i aplikacja e-drewno. Prawie 80 procent surowca sprzedawana jest w wyniku rokowań.
Aplikacja e-drewno to otwarta aukcja internetowa, w której może wziąć udział każdy przedsiębiorca. Dostępny na niej surowiec to drewno niesprzedane w drodze rokowań internetowych. To tylko niewielki procent całkowitej ilości drewna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Polskie drewno jest za drogie - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki