Jako pierwsi na korcie Hali 100-lecia zameldowali się Kamil Majchrzak oraz Takanyi Garanganga. 22-letni Polak mógł się czuć jak w domu. Chociaż pochodzi z Piotrkowa Trybunalskiego, a trenuje głównie w Łodzi, to z kurortem związany był przez lata jako uczeń Sopockiej Akademii Tenisowej. Z wypełnionych do ostatniego miejsca trybun (ok. 1550 kibiców) słychać więc było często gromkie "Kamil!". Widownia Majchrzaka wspierała, a ten odwdzięczał się dobrą grą. W hali tenisowy mecz oglądali m.in. Ryszard Krauze i Wojciech Fibak.
Polska "jedynka" nie traciła koncentracji. Bił mocno, nie dając rywalowi argumentów. Prezentował się przy tym świeżo, w przeciwieństwie do Garangangi, który grając w bawełnianej koszulce spocił się bardzo. Ostatecznie Kamil Majchrzak wygrał 6:2, 6:2.
- Pod koniec lutego naderwałem więzadła w kolanie. Pięć tygodni pauzowałem. To mój pierwszy mecz po przerwie. Cieszę się, że jestem zdrowy. Starałem się być agresywny, ale rywal nie oddawał żadnej piłki za darmo. Niczym mnie nie zaskoczył. Trenowałem z nim kilka lat temu, więc znałem jego styl - przyznał po meczu 28-letni Takanyi Garanganga.
- Bardzo się cieszę, że po dwóch latach znów możemy grać w Polsce. To niesamowite uczucie dostać szansę od kapitana i zagrać we własnych murach. Tęskniłem za tymi przeżyciami. Bardzo się cieszę, że mogłem dać reprezentacji Polski pierwszy punkt. W meczu musiałem być konsekwentny i skupiony. Wiadomo, w każdym meczu mogą przydarzyć się kryzysy. Ja miałem swój na początku drugiego seta. Dyktowałem jednak warunki i nie mogło się to inaczej skończyć - ocenił mecz Kamil Majchrzak.
Dużo trudniejszą przeprawę miał Michał Przysiężny, który zmierzył się z Benjaminem Lockiem. Rezydent USA przegrywał w pierwszym secie już 2:5, a mimo to zdołał wygrać 7:5!
W drugim secie doświadczony polski tenisista również nie znalazł sposobu na rywala. Ta partia była zacięta i zakończyła się wygraną Locka 7:5. A to oznacza, że w całym spotkaniu jest 1:1 i robi się bardzo emocjonująco.
- Szkoda, że nie wykorzystałem dwóch piłek setowych w pierwszej partii. Wtedy, być może, w drugiej mógłbym grać bardziej swobodnie. Prowadziłem w niej 5:3, lecz nie czułem się komfortowo, bo ciągle brakuje mi ogrania meczowego. Bardzo dziękuję publiczności. Chociaż grałem źle, wspierała mnie do końca - powiedział po meczu Przysiężny.
- Jeśli zawodnikowi brakuje na korcie komfortu psychicznego, to trudno mu dobrze grać - skwitował kapitan Radosław Szymanik. - Na pewno Michał nie czuje się dobrze, siedząc tu przed wami (dziennikarzami - przyp. red.).
Niedziela, zgodnie z nowymi zasadami, rozpocznie się o godz. 12 od meczu deblowego. Otwarcie wejść Hali 100-lecia nastąpi o godz. 11. Z polskiej strony zgłoszeni zostali Łukasz Kubot i Marcin Matkowski, a z drugiej ci sami tenisiści, którzy w sobotę wystąpią w singlu. Kolejnym punktem drugiego dnia meczu będą pojedynki Majchrzaka z Lockiem (pierwszych rakiet obu drużyn) i Przysiężnego z Garangangą (drugich).
Polacy są bliscy dopisania dobrego rozdziału do krótkiej historii meczów z Zimbabwe. 8-10 maja 1987 roku w Harrare Biało-Czerwoni (Lech Bieńkowski i Wojciech Kowalski) wygrali 3:2. W szybkim rewanżu w Warszawie przegrali jednak 2:3 (grał wówczas, opróch Kowalskiego i Bieńkowskiego, Waldemar Rogowski).
Jeśli w niedzielę postawią kropkę nad i, to we wrześniu zmierzą się na wyjeździe najprawdopodobniej z Rumunią, która również nie ma problemów w meczu z Marokiem (po sobocie prowadzi 2:0).
Piękne WAGs piłkarskich reprezentantów Polski
Agencja TVN/x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?