Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska spółka atomowa zwiera szyki. Do końca lipca powstanie karta informacyjna elektrowni jądrowych

Łukasz Kłos
materiały prasowe
Nie wiem, po co oni nam pokazują tę angielską elektrownię. Chyba po to, by pokazać, jak im nie wychodzi z budowaniem naszej, na Pomorzu - Wiesław Gębka, wójt Choczewa, nie kryje zniecierpliwienia postępem prac nad dokumentacją związaną z budową pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce.

- Ile można jeszcze czekać, żeby wystartowali z robotami budowlanymi.

Tydzień temu delegacja przedstawicieli samorządów z obszarów, które wskazywane są jako potencjalne lokalizacje dla atomówki (a także przedsiębiorców i nauczycieli), odwiedziła Hinkley Point w angielskim hrabstwie Somerset. To tam ponad pół wieku temu uruchomiono jeden z pierwszych reaktorów jądrowych w Wielkiej Brytanii. Obecnie trwają zaawansowane prace nad wzniesieniem kolejnego bloku energetycznego.

- Projekty takie jak budowa elektrowni jądrowej potrzebują odważnych decyzji, potrzebują decyzji odważnych polityków - mówi Nigel Cann z koncernu energetycznego EDF, szef projektu budowy Hinkley Point C, pierwszej elektrowni jądrowej w Wielkiej Brytanii od trzech dekad.

Jej lokalizację zaplanowano nad Kanałem Bristolskim, niedaleko miasteczka Bridgwater, w hrabstwie Somerset, w Anglii. Nowy blok ma stanąć w bezpośrednim sąsiedztwie dwóch istniejących - Hinkley Point A i B. Pierwszy, o mocy około 500 MW, został wyłączony kilka lat temu, a obecnie trwa jego utylizacja. Wygaszenie drugiego - o mocy niespełna 1 GW - zaplanowano na koniec 2023 roku. Do tego właśnie czasu ma powstać blok C. W dwóch nowych reaktorach jądrowych, każdy o mocy 1,6 GW, francuski koncern chce produkować energię dla 5 mln brytyjskich gospodarstw domowych. Udział energii elektrycznej wytworzonej w Hinkley Point C ma sięgnąć 7 proc. krajowej podaży.

O budowie nowego bloku w angielskim Somerset mówi się od 2008 roku, a na placu budowy stoi już olbrzymi węzeł betoniarski. Zasadnicze prace konstrukcyjne dotychczas jednak się nie rozpoczęły. Teoretycznie energetyczny koncern EDF zdobył większość niezbędnych pozwoleń, w tym licencję brytyjskiego Office for Nuclear Regulation (Biura Regulacji Atomowych), komplet uzgodnień środowiskowych, a pod koniec 2013 roku także rządową gwarancję stałej ceny zakupu energii elektrycznej.

Tymczasem w Polsce prace przy budowie jądrówki nie wyszły nawet poza fazę wstępnych badań. Wciąż analizowane są potencjalne lokalizacje, a w tym roku doszła nawet nowa - bliżej Lubiatowa - Kopalin, w gminie Choczewo.
Pierwsza lokalizacja w gminie Choczewo została wyznaczona w bezpośrednim sąsiedztwie Natury 2000 Białogóra.

- Niemniej wydawało się, że skoro dotyczy ona terenu po byłej jednostce wojskowej, na którym przez wiele lat przeprowadzano różne działania wojskowe, to nie powinien być on obszarem cennym przyrodniczo - tłumaczy Maciej Stryjecki, szef biura nadzorującego badania środowiskowe i lokalizacyjne w spółce PGE EJ 1, odpowiedzialnej za realizację projektu jądrowego. - Skalę potencjalnych oddziaływań weryfikujemy obecnie w niezależnej ekspertyzie - dodaje.
Naciski ekologów, a także przeprowadzone dotąd analizy firmy wskazują, że istnieje jednak poważne ryzyko zbyt dużej ingerencji w pobliskie tereny chronione. Konkretnie chodzi o zagrożenie, jakie stanowić mogą prace budowlane dla wrażliwych na zmiany stosunków wodnych siedlisk tzw. wydmy szarej.

- Lokalizacja tak poważnej inwestycji jak elektrownia jądrowa wymaga wszechstronnych badań, analiz i uzgodnień. Nie sposób wszystkie przeszkody przewidzieć na początku. Po to robimy badania wstępnie wskazanych lokalizacji, by znaleźć odpowiedź na pytanie, gdzie ten wpływ inwestycji na środowisko i środowiska na inwestycję będzie najmniejszy - przekonuje Maciej Stryjecki.

Anglicy etap analiz środowiskowych mają już za sobą. W efekcie na placu budowy ruszyły prace ziemne. Rozpoczęła się niwelacja terenu. Z 4,5 mln metrów sześc. gruntu przerzucono dotychczas 1,5 mln. Co ciekawe, zgodnie z wydanymi decyzjami środowiskowymi, w razie fiaska przedsięwzięcia teren musi zostać przywrócony do poprzedniego kształtu. Dlatego robotnicy systemem tablic informacyjnych oznaczyli miejsce wydobycia gruntu, tak by móc go później odłożyć z powrotem we właściwe miejsce.

Ponadto wykonano drenaż terenu, przy okazji wznosząc także zasadniczą część konstrukcji osłaniającej miejscowy potok (decyzje środowiskowe nakazały zachowanie jego naturalnego przebiegu). Powstało pełne zaplecze socjalne, wytyczono drogi dojazdowe oraz rozpoczęto przygotowania do zbudowania tymczasowej przystani, którą sprowadzone ma zostać 80 proc. materiałów budowlanych (wybrano drogę morską, by odciążyć lokalne drogi).

Prace stanęły wiosną bieżącego roku. W kwietniu, tuż przed wyborami do brytyjskiego parlamentu, "The Guardian" donosił, że na bruk trafić może około 400 robotników zatrudnionych przy wstępnych pracach. Powód to wstrzymanie dalszych robót w związku z brakiem ostatecznego porozumienia między koncernem EDF a rządem Wielkiej Brytanii. Chodzi przede wszystkim o udzielenie przez brytyjskie władze gwarancji kredytowych, a także o ustalenie, kto i w jakim stopniu sfinansuje wygaszenie instalacji po zakończeniu okresu eksploatacji. Do dziś porozumienie nie zostało zawarte.

- Jesteśmy na dobrej drodze. Niemal pewne jest, że w ciągu kilku miesięcy otrzymamy pozytywną decyzję - słyszymy w EDF.
Anglicy tłumaczą, że główny problem tkwi w tym, że w Wielkiej Brytanii zwyczajowo nowy rząd powstrzymuje się od przełomowych decyzji w pierwszym okresie po uformowaniu.

- Poparcie dla projektu jądrowego jest tym większe, im bliżej jest do Hinkley Point C. Miejscowa ludność naprawdę chce nowego bloku, dostrzegając w nim szansę na rozwój rodzimych firm, poprawę jakości infrastruktury i wzrost zatrudnienia. Największe wątpliwości pojawiają się w Londynie, wśród osób, które nigdy nie były tu, u nas, w Somerset - twierdzi David Eccles, szef działu komunikacji projektu budowy Hinkley Point C.

- Nie możemy porównywać naszego przedsięwzięcia wprost do inwestycji, jaką EDF przygotowuje w angielskim Somerset - przekonuje Katarzyna Włodek-Makos, dyrektor biura komunikacji i relacji zewnętrznych w PGE EJ 1. - Hinkley Point C powstaje w bezpośrednim sąsiedztwie działających już reaktorów. Jedna piąta energii produkowanej w Wielkiej Brytanii wytwarzana jest w reaktorach atomowych. To źródło znane i niewzbudzające na Wyspach większych kontrowersji.
Tymczasem przedstawiciele PGE EJ 1 przekonują, że spółka wkracza właśnie w nowy etap prac przygotowawczych. - Skończyliśmy analizę spuścizny po WorleyParson - słyszymy w spółce córce PGE.

Wykonawca ten pierwotnie był odpowiedzialny za przygotowanie całego procesu badawczego poprzedzającego formalne procedury ubiegania się o zgody środowiskowe i lokalizacyjne. Między spółką jądrową a wykonawcą zaczęło jednak iskrzyć. Pod koniec ubiegłego roku zarząd PGE EJ 1 podjął ostatecznie decyzję o zerwaniu współpracy. Jednocześnie prezes spółki Jacek Cichosz zapowiedział, że dalsze badania będą prowadzone przede wszystkim własnymi siłami.

- Stworzyliśmy zespół ekspertów składający się z geologów, hydrologów i przyrodników - mówi Stryjecki i wylicza prace przeprowadzone w ostatnich miesiącach. - Przeprowadziliśmy procedurę pozwalającą na kontynuację monitoringu sejsmicznego i jakości powietrza. Rozmawialiśmy też z podwykonawcami o możliwości kontynuowania tych monitoringów, które warto prowadzić w jak najdłuższych okresach - wyjaśnia.

Do końca tego miesiąca, najpóźniej w pierwszym tygodniu sierpnia, powinna być gotowa tzw. karta informacyjna elektrowni jądrowej. Będzie ona zawierać takie informacje jak moc maksymalna przewidywanej instalacji, rozważane technologie czy wstępne lokalizacje. Dokument ma być formalnym punktem odniesienia i oficjalnie uruchomić procedurę starań o uzyskanie decyzji środowiskowych i lokalizacyjnych.

Wraz ze złożeniem karty informacyjnej atomowa spółka zamierza także zwrócić się do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, by określiła ona zakres tzw. raportu oddziaływania na środowisko. GDOŚ ma stwierdzić nie tylko, co należy zbadać we wskazanych lokalizacjach, ale też określić, jakimi metodami należy to wykonać, jak zweryfikować uzyskane wyniki. Urząd będzie też musiał formalnie się odnieść do lokalizacji i technologii wstępnie wskazanych przez PGE EJ 1.

Równocześnie atomowa spółka rozpoczęła poszukiwanie firm gotowych przeprowadzić niezbędne badania. Wspólnie z partnerem, spółką Elbis, przygotowuje się do wyboru wykonawcy i podwykonawców wszystkich dalszych badań niezbędnych do uzyskania decyzji środowiskowej i lokalizacyjnej. Rozpisanie przetargu zaplanowano wstępnie na sierpień, a rozstrzygnięcie powinno nastąpić w październiku lub listopadzie.

- Zależy nam na tym, by firmy były gotowe do rozpoczęcia badań już w styczniu 2016 roku - tłumaczy Stryjecki. - Oczywiście nie wszystkie badania będą rozpoczęte równo z dniem 1 styczniem, bo w grę wchodzą różne okresy rozpoczęcia różnych obserwacji.

Badania związane z oddziaływaniem inwestycji na środowisko wymagają przynajmniej 12-13 miesięcy pracy. Natomiast badania analizujące potencjalne lokalizacje od strony m.in. możliwości logistycznych, technologicznych czy ekonomicznych dla poszczególnych, konkretnych wariantów potrwają co najmniej 24 miesiące.

Przedstawiciele EDF odpowiedzialni za wzniesienie bloku C w Hinkley Point uprzedzają, że proces uzyskania wszelkich zgód, choć istotny, to dopiero początek wyzwań, jakie stoją przed budowniczymi elektrowni.

Przy budowie dwóch reaktorów w Somerset zatrudnienie znaleźć ma łącznie 25 tys. osób! W szczytowym okresie na placu budowy ma być nawet 5,4 tys. robotników.

- Potrzebujemy nie tylko specjalistów inżynierów, ale też wykwalifikowanej siły roboczej, w tym zbrojarzy, betoniarzy czy operatorów sprzętu ciężkiego - podkreślają przedstawiciele EDF.

Nie czekając na ostateczne decyzje z Londynu, koncern energetyczny rozpoczął dofinansowanie kursów technicznych w miejscowym koledżu. Jednocześnie wprowadził program wsparcia dla miejscowych przedsiębiorstw. Kosztem kilkuset tysięcy funtów stworzono bazę firm z najbliższej okolicy, zarówno budowlanych, jak i stanowiących wsparcie dla inwestycji.

- Przyglądamy się tym doświadczeniom - słyszymy krótko w PGE EJ 1.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki