Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy strażacy walczą w Grecji z pożarami. Tomasz Czyż: Wysłaliśmy tam profesjonalistów

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
"Strażacy działają w bardzo trudnych warunkach, ale nie wysłaliśmy tam amatorów. Oprócz sprzętu mają ze sobą wielką chęć niesienia pomocy, chęć do ciężkiej pracy" – mówi o walce z pożarami na greckiej wyspie Eubea Tomasz Czyż, oficer Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku w stanie spoczynku, uczestnik wielu zagranicznych misji ratowniczych.


Kontyngent 150 strażaków z komend we Wrocławiu i Poznaniu wysłała Polska na pomoc Grecji. Nasi walczą z pożarami lasów na wyspie Eubea (Evia), gdzie sama temperatura powietrza sięga ponad 40 st. C. Zadanie mają bardzo trudne…

Na pewno jest to ciężka robota. Bez wątpienia strażacy toczą zmagania w bardzo niekorzystnych warunkach. Oczywiście w ten zawód jest wpisany kontakt z wysokimi temperaturami, z oddziaływaniem cieplnym w trakcie pożarów. Pamiętajmy jednak, że organizmy ludzi mieszkających na stałe w Polsce nie są przyzwyczajone do panujących obecnie w Grecji temperatur. Aklimatyzacja jest zazwyczaj bezproblemowa, ale trochę czasu zajmuje. Działania prowadzą pod gołym niebem, w upalne dni, w pełnym umundurowaniu, w takich warunkach może niewygodnym, zapewniającym jednak bezpieczeństwo ratownikowi. Także sama droga na miejsce akcji jest ciężka, skomplikowana. Z drugiej strony – nie pojechali tam amatorzy. Wysłaliśmy tam doskonałych profesjonalistów, ludzi, którzy przechodzą regularne ćwiczenia w Polsce, m.in. właśnie pod kątem gaszenia lasów. Wystarczy spojrzeć, jak dokładnie są rozstawione namioty, jak rewelacyjnie działa logistyka... Wiemy, że mają na wyspie Evia bardzo dobre zaopatrzenie w wodę. Strażacy dostarczają ją na pierwszą linię walki z ogniem. Działania są prowadzone z lądu i powietrza. W doniesieniach medialnych i w relacjach w mediach społecznościowych widać, że doskonale wykorzystywane są zbiorniki bambi (elastyczne pojemniki na wodę służące do zrzutów wody na pożar z helikoptera- red.).

Pomoc polskich strażaków w innych krajach wynika z dobrej współpracy międzynarodowej – porozumień międzypaństwowych. Jak to wygląda w praktyce?

Przy Komisji Europejskiej w Brukseli funkcjonuje ERCC – Emergency Response Coordination Centre, czyli serce Mechanizmu Ochrony Ludności UE szczególnie w przypadku sytuacji kryzysowych, ale także w obszarze pomocy humanitarnej. Państwa borykające się z problemami mogą się do niego zwrócić o międzynarodową pomoc. ERCC przekazuje swoim kanałem do poszczególnych państw, np. Czech, Francji, Niemiec, Polski. Odbierają je punkty kontaktowe, w Polsce jest to Krajowe Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności. Jeśli dane państwo ma możliwość udzielenia pomocy, na prośbę przekazaną przez ERCC pozytywnie odpowiada. Oczywiście pomoc jest konsultowana z rządem, bo musi być w pełni sfinansowana. W tym roku w potrzebie są Grecy i o pomoc za pośrednictwem ERCC się zwrócili. My do Grecji wysłaliśmy dwa tzw. moduły gaśnicze, które są w pełni samodzielne przez okres 14 dni. Pamiętam, jak tworzyliśmy owe moduły, specjalnie pod kątem misji zagranicznych. Udało się, choć trzeba przyznać, że wielu ludzi na wysokich stołkach sprzeciwiało się temu projektowi. Cieszę się, że dziś takie moduły Polska posiada i może je wysyłać z pomocą. Nasi strażacy, którzy działają w Grecji pokazują swój wysoki potencjał. Spełniają najwyższe standardy.

Pomoc międzynarodowa podlega dowództwu na miejscu?

Wsparcie przybywające zza granicy ma zazwyczaj zespół dowodzenia. W Polsce tworzą go oficerowie Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, których uzupełniają doświadczeni ludzie z całego kraju. Ja w czasie swoich misji zagranicznych pracowałem właśnie w zespole dowodzenia. To jest mózg całej operacji. Zapewnia dostawy wody, żywności dla strażaków, materiałów gaśniczych. Współdziała z lokalnymi władzami na miejscu, także z przedstawicielami rządu. Dodam, że wsparcie przybywające zza granicy jest witane na miejscu bardzo ciepło, serdecznie. To międzynarodowe współdziałanie w sytuacjach kryzysowych, zaangażowanie dosłownie każdego, jest bardzo budujące.

Pan uczestniczył w misjach na Filipinach, po tajfunie Yolanda, na Haiti po trzęsieniach ziemi na Haiti czy Pakistanie. Jak wygląda praca w miejscu dotkniętym klęską żywiołową?

Od początku swojej kariery byłem zaangażowany w moduł poszukiwawczo-ratowniczy i takie też miały charakter misje zagraniczne, w których uczestniczyłem. Po aklimatyzacji, o której już wspominałem, wpada się w wir pracy i obowiązków. Wtedy każdy z nas myśli o tym by swoją służbę wykorzystać jak najlepiej, jak najbardziej skutecznie, a potem zregenerować siły. Odpoczynek jest bardzo potrzebny.

Które z zagranicznych działań było najtrudniejsze w pańskiej karierze?

Trudno taki ranking stworzyć. Na Filipinach wrażenie wywarł ogrom zniszczeń, a pod względem rozmiaru nieszczęścia ludzkiego przodowało Haiti. Pamiętam pierwszy sektor, który nam przydzielono – wokół zakładu karnego. Liczba ciał leżących na ulicy była po prostu porażająca. Z kolei na Filipinach znajdowano ciała zabitych powbijane w połamane drzewa kokosowe. Nie są to widoki, na które można się przygotować. Nie da się też tak łatwo o nich zapomnieć. Dziś w Grecji ratownicy nie mierzą się z aspektem psychologicznym wywołanym przez widok ludzkich ciał, niemniej przerażający jest widok umierającej natury.

Czego życzyć strażakom, w tym naszym, którzy walczą z pożarami na wyspie Eubea? Deszczu?

Dobrego zdrowia, siły, spadku temperatury i, oczywiście, deszczu. Resztę mają – ze sobą przywieźli doświadczenie, chęć pomocy, chęć do pracy. Trzymajmy za nich kciuki.

Źródło:
RUPTLY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki