Polscy rugbiści chcą zrewanżować się Portugalii

Z najbliższym rywalem - Portugalią, polscy rugbiści grali po raz ostatni w Lizbonie w 2002 roku. Nasi przegrali mecz, z którym wiązano wtedy wielkie nadzieje, bo wygrana dawała awans do barażowych meczów o udział w finałach Pucharu Świata w 2003 roku. Wokół tego meczu narosło mnósto legend na czele z tą, że gdyby zagrał w nim Grzegorz Kacała, najbardziej utytułowany polski rugbista, to Polacy wygraliby z Portugalią. Było to o tyle realne, że kilka dni wcześniej biało-czerwoni pokonali w Gdyni wyżej notowaną Hiszpanię, stwarzając sobie szansę na grę w barażach do PŚ 2003.

Po tamtej porażce w Lizbonie nasi rugbiści nigdy nie mieli już cienia szansy na grę w najbardziej prestiżowej imprezie rugby na świecie. Po piętnastu latach nadarza się okazja do rewanżu, choć o jego optymistyczne zakończenie będzie bardzo trudno. Portugalczycy niespełna rok temu grali w wyższej grupie europejskich rozgrywek, ale z niej spadli. Kilkanaście lat występów na zapleczu rozgrywek Pucharu Sześciu Narodów stawia naszych niedzielnych rywali w roli faworytów. Portugalczycy chcą jak najszybciej wrócić do rozgrywek Rugby Championship, czyli dawnej grupy 1. Oprócz zgrupowania przed meczem z Polską, nasi rywale sparowali niedawno z Rumunią, z którą po wyrównanym meczu przegrali 17:33. Pod broń powołani zostali także rugbiści grający w ligach zagranicznych, co także pozakuje jak poważnie traktują mecz Polską.

Nasi w Lizbonie są od niedzieli, trenują na trawiastych boiskach i także ściagają zagraniczne posiłki. W poniedziałek dołączył Mateusz Bartoszek (SMRC Saint Médard) a w czwartek dojedzie Aleksander Nowicki (AS Macon). Z kadrą pracuje także Chris Buitendach, trener formacji młyna z RPA, który pomaga selekcjonerowi naszej kadry, swojemu rodakowi, Blikkiesowi Groenewaldowi. W kwietniu Polacy trzeci i czwarty mecz rozgrywek Rugby Europe Trophy zagrają w Łodzi z Holandią i Szwajcarią.