Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polpharmie Starogard Gdański brakuje zwycięstw, stylu i ambicji. "Nie wiem, co się dzieje"

Łukasz Żaguń
Przemek Swiderski
- Chcę przede wszystkim, by ten zespół, który udało nam się skompletować, w każdym pojedynku wychodził na parkiet maksymalnie skoncentrowany - mówił jeszcze przed startem sezonu prezes Polpharmy, Roman Olszewski. Czy zawodnicy słów prezesa nie traktują poważnie?

Przed drużyną nie postawiono celu minimum, choć wiadomo było, że jak zwykle koszykarze mają walczyć o awans do fazy play off. Już pierwsze kolejki zweryfikowały jednak zakusy starogardzkiego klubu. O ile po zespole tym cudów spodziewać się nie należy, o tyle od samych zawodników ambicji i woli walki wymagać wręcz trzeba. Tymczasem Polpharmie brakuje nie tylko stylu, ale też ambicji. Tego z kolei kibic już nie wybacza.

Polpharma sezon ten rozpoczęła od bilansu 1-5. Obecnie "Farmaceuci" zajmują 11., przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Co więcej, nic nie wskazuje na to, by sytuacja ta miała się w najbliższym czasie zmienić. Dlaczego? Bo koszykarze z Kociewia, choć nie wszyscy, prezentują się momentami jak zagubione dzieci we mgle.

Bardzo obrazowo mizerną grę Polpharmy skwitował dwa lata temu ówczesny szkoleniowiec teamu - Wojciech Kamiński.

- Mój zespół prezentował się jak zagubione dziecko w piaskownicy, które pierwszy raz dostało do ręki piłkę i nie bardzo wiedziało, co z nią zrobić - powiedział po kompromitującej porażce z PGE Turowem Zgorzelec trener Kamiński. Polpharma poległa wówczas różnicą 50 punktów!

Choć w ostatnich meczach aż tak tragicznie nie było, to jednak komentarz Kamińskiego idealnie pasuje do gry "Farmaceutów" na początku tego sezonu. Drużyna miewała co prawda przebłyski dobrej gry, ale niestety, zdarzało jej się to jak dotychczas bardzo rzadko.

Fatalnie ekipa Mindaugasa Budzinauskasa spisała się zwłaszcza w ostatnim pojedynku z Treflem Sopot. O ile porażka z tym zespołem hańby drużynie ze Starogardu Gdańskiego nie przyniosła, o tyle już styl, w jakim się to stało, już tak.

- Patrzę teraz na statystyki. Moja drużyna przegrała w asystach z rywalem 4:19. Kiedy zespół ma tylko cztery asysty w meczu, nie może nawet pomyśleć o zwycięstwie - powiedział opiekun teamu z Kociewia. - Mamy jeszcze jeden poważny problem. Nie jesteśmy w stanie walczyć od pierwszej do ostatniej minuty. Tego nie możemy zmienić za tydzień, dwa, tylko od zaraz - dodał.

Trudno się ze słowami szkoleniowca Polpharmy nie zgodzić. Jednak warto nadmienić, że podobne słowa padały już w kilku poprzednich pojedynkach, a drużyna nadal prezentuje się mizernie. Prawda jest też taka, że gdyby nie wyszarpane zwycięstwo nad Asseco Gdynia, "Kociewskie Diabły" okupowałyby obecnie ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Nie zmienia to jednak faktu, że drużyna już teraz sięga dna.

Ciąg dalszy na drugiej stronie!

- Naprawdę nie wiem, co jest. Nie potrafimy wejść w mecz twardo. Na treningach wszystko dobrze wygląda. Stosujemy długo nasze zagrywki, a w meczu nagle forsujemy tempo, rzucamy przez ręce. Kiedy natomiast jest już w zasadzie po meczu, zaczynamy nagle grać zespołowo. Wiadomo, że takie zespoły jak Trefl są poza naszym zasięgiem, ale nie może być tak, że spotkanie oddajemy bez walki - denerwuje się Cezary Trybański.

Pierwszy Polak w NBA to w zasadzie jedyny zawodnik w szeregach Polpharmy, któremu nie można nic zarzucić. Trybański, zgodnie z wytycznymi, jakie dostał przed sezonem, punktuje, zbiera i walczy. Reszta zespołu natomiast, poza małymi wyjątkami i przebłyskami, zwyczajnie zawodzi.

W grupie zawodników, przy których można również postawić mały plus są Michael Hicks (walczy, ale czasami trochę go ponosi), Nikola Jeftić (dobry początek, ale ostatnio spuścił nieco z tonu, ponadto - mizernie spisuje się w defensywie), Linas Lekavicius (nieźle rozumie się z partnerami z zespołu) i młody Kacper Radwański (trzeba wybaczyć mu błędy, bo nadal się uczy).

Włodarze starogardzkiego teamu szukają rozwiązań, by drużyna grała lepiej. Ostatnio do zespołu dołączył Mujo Tuljković. Niestety, jeden zawodnik niczego nie zmieni. Polpharmie po prostu brakuje stylu.

Na Kociewiu zaczyna robić się nerwowo. Kibice już teraz domagają się konkretnych ruchów ze strony działaczy. Coraz głośniej mówi się o zwolnieniu trenera Budzinauskasa. Jeśli sytuacja w Starogardzie Gdańskim szybko się nie poprawi, to niemal pewne jest to, że Litwin pożegna się niebawem z zespołem, mimo że sam deklaruje chęć dalszej pracy w Starogardzie Gdańskim.

Prezes Olszewski, jak sam zapowiada, nie chce podejmować nerwowych ruchów. Jednak nieoficjalnie już teraz mówi się o tym, że poluje na nowego kandydata do pracy w Polpharmie.

Mimo że kadrowo zespół "Farmaceutów" nie wygląda najgorzej, to jednak trudno spodziewać się, by zmiana trenera nagle niosła ze sobą wielką metamorfozę. Z drugiej strony jednak należy pamiętać, że o ile kibic jest w stanie wybaczyć porażkę, o tyle już braku ambicji - nigdy.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki